środa, 5 listopada 2014

pozegnanie

Przepraszam ale niestety muszę na jakiś czas zawiesić działalność na tym blogu... Bardzo mi przykro ale niestety mam mało czasu a dużoooo nauki -,- Jeszcze do tego dochodzą przygotowania do testu.  Jeśli będę miała chwile czasu to napisze rozdział i oczywiście zaraz go tu dodam. Do zobaczenia kochani :*

niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 16

...i  usłyszałam krzyk Max. Nie patrzyłam na nikogo tylko wstałam i pobiegłam na górę czego wynikiem tego było twarde lądowanie Harry'ego twarzą o podłogę. Lekko zachichotałam i pobiegłam dalej. Byłam strasznie przestraszona bo nie widziałam co się stało. Kiedy wparowałam do pokoju byłam cała mokra od potu który wynikał ze strachu i zmęczenia.
- Co się stało ? - podeszłam do niego. Cały trząsł się ze strachu i był blady. Kiedy opowiedział mi co się stało odetchnęłam z ulgą. Żeby się nie bał to włączyłam mu lampkę i zaczekałam aż zaśnie.

- To tylko zły sen. - powiedziałam do wszystkich na dole. - Ja już będę szła spać. Dobranoc wszystkim. - pomachałam na pożegnanie i pognałam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę [klik] i odpłynęłam do krainy Morfeusza.

*rano*
- Wstawaj ! - poczułam jak coś małego po mnie skaczę. - Pomóż mi rozpakować prezenty ! - pociągnął mnie do swojego pokoju. Nie uśmiechało mi się za bardzo wstać ale mówi się trudno... Podawał mi po kolei pudełka...
Młody dostał od Nialla zestaw Hot Wheeles od Zayna samochodzik, od Harry'ego wielkiego pluszowego misia, od Liama klocki lego, od Louisa piłkę od nogi, od Daniell rolki, a od Eleanor hulajnogę. Z ostatnich prezentów bardzo się ucieszyłam bo bardzo przyda mu się ruch.
- Chodź ! Zjemy śniadanie. - ruszyłam na dół.

Przygotowałam kolorowe kanapeczki i ciepłe kakao. Chłopaki jeszcze nie wstali... Ciekawe do której balowali wczoraj... - na samą myśl wczorajszego wieczoru uśmiech pojawił mi się na twarzy. Myślałam że będę czuła się nieswojo ale nic takiego się nie wydarzyło. Nic o mnie prawie nie wiedzą a przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Takich ludzi trzeba szukać ze świecą. Muszę się im jakoś odwdzięczyć. Nawet nie zdążyłam się odwrócić, a Max już wszystko zjadł. Ten to do jedzenia pierwszy.
- Pewnie ci się teraz nudzi... hmm ? - zapytałam się chociaż znałam odpowiedz
- Troszkę... - powiedział nieśmiało a ja się zaśmiałam. Poszliśmy do salonu bo ciekawszego zajęcia teraz wymyślić nie umiałam bo okolicy nie znam, nawet nie wiem gdzie każdy z chłopaków ma pokój. Nie miałam kiedy się tu rozejrzeć a przecież to ma być mój dom przez następne kilka lat. Koniec rozmyślania, czas wrócić do teraźniejszości.

Włączyłam Maxowi jakąś bajkę, a sama poszłam do pokoju aby poszukać czegoś na randkę z Zaynem... Kiedy o nim pomyślałam, przed oczami pojawił mi się obraz jego uśmiechniętej twarzy. Nawet nie wiem jak się ubrać bo nie powiedział mi gdzie idziemy. Hmm.. Wybiorę coś co można założyć na każdą okazję...

Zrobiłam niezły burdel w szafce ale wreszcie udało mi się wybrać strój na randkę. A co do wybierania ciuchów to dopiero teraz przypomniało mi się że jestem w samych piżamach więc ubrałam się w sukienkę w kwiatki z paskiem na środku ponieważ na dworze było ciepło.
Usłyszałam jęki dochodzące z kuchni.
- Wody ! - krzyknął Louis
- Nie krzycz bo mnie głowa boli. - powiedział ledwie słyszalnie Harry.
Chciało mi się z nich śmiać że doprowadzili się do takiego stanu ale ostatkami sił się powstrzymałam. Jak to mówią; kac morderca nie ma serca. Hehe. Podałam Louisowi zimną wodę którą wypił duszkiem,a Harry'emu jakieś tabletki. Postanowiłam zrobić im śniadanie bo wątpię żeby któryś z nich dał radę.

Zrobiłam pyszne tosty które zostały w połowie pożarte przez Nialla który jak tylko poczuł zapach jedzenia przybiegł do nas. On jest całkiem jak Max, tylko mu jedzenie w głowie. - uśmiechnęłam się. Usłyszałam jak znowu ktoś schodzi po schodach. Zobaczyłam uśmiechniętego i wypoczętego Liama który wczoraj prawie w ogóle nie pił, a za nim skacowanego Zayna bez koszulki ! Boże jakie on ma ciało... Przyłapałam się na tym że cały czas patrzyłam na niego prawie w ogóle nie mrugając. Mam nadzieje że nikt tego nie zobaczył. Muszę się pilnować. Hehe.

Kiedy tosty się skończyły zobaczyłam niezadowolenie Nialla.
- Już robię następne. - powiedziałam do wszystkich.
- Czekaj ! Pomogę ci. - usłyszałam głos za sobą. Okazało się że był to Liam.
- Nie trzeba, na prawdę. - powiedziałam nieśmiało.
- To dla mnie nie kłopot. - uśmiechnął się pokazując przy tym swoje idealne jak śnieg zęby. - Jeszcze nawet nie mieliśmy okazji żeby pogadać. Jak Ci się u nas podoba?
- Z tego co zdążyłam zwiedzić to miasto jest naprawdę piękne. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie dokładnie o to mi chodziło. - zaśmiał się po nosem na co ja popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. - Nie chodziło mi o miasto ale o nas.
- Naprawdę mi się tu podoba i bardzo wam dziękuje za to że możemy tu mieszkać. - powiedziałam.
Kanapki były już gotowe więc wzięłam talerz i chciałam wychodzić ale Liam mnie zatrzymał.
- Nie masz czego się wstydzić... My nie gryziemy - czy to że jestem nieśmiała do nowych osób tak bardzo widać? - Tylko połykamy w całości. - powiedział mi na ucho, zabrał mi sprytnie talerz z kanapkami i powędrował do salonu. Zaśmiałam się z powodu tego co powiedział i uśmiechnięta od ucha do ucha poszłam w ślady chłopaka.
- A wy czemu tacy rozbawieni ? - zapytał się Harry. Spojrzałam na Liama który również patrzył na mnie i cichutko się zaśmiałam.
- Nie interesuj się Harry. - powiedział do niego rozbawiony, a lokers spojrzał na niego chłodnym wzrokiem.
- Ej ludzie ! Co robimy przez cały dzień bo przecież nie będziemy siedzieć w domu. - powiedział Niall z pełną buzią.
- Nie stwierdziłem że to kiedyś powiem ale zgadzam się z Tobą. - zaśmiał się Liam.
- Hmm. Może ja, Niall, Liam i Harry idziemy do Elki bo nas zaprosiła a potem na imprezę.
- Ja się zgadzam ! - powiedział zadowolony Harry. Ciekawe kto wpadł na ten pomysł aby pozbyć się ich z domu... Spojrzałam na Zayna który puścił mi potajemnie oczko.
- To o której idziemy do Eleanor ? - zapytał Liam.
- Ooo.. - Lou chyba nie wiedział co powiedzieć
- Mi się chyba obiło o uszy że o 17:30 - powiedział znacząco Zayn
- A tak, racja. - odpowiedział mu. Dlaczego oni tak kombinują ? Tyle zachodu dla NAS ? Chłopaki chyba jeszcze chcieli o coś zapytać ale Zayn szybko zmienił temat mówiąc żebyśmy coś obejrzeli bo nudy. Ciekawe dlaczego nie chcą aby chłopaki dowiedzieli się o randce ? A może wg nie o to chodzi ? Wątpię.. Może po prostu Zayn wstydzi się tego że mnie zaprosił a Louis pomaga mu to ukryć ? Może nie jestem odpowiednia dla niego i chce się mną pocieszyć po stracie dziewczyny ? Jak o tym myślę robi mi się smutno... Przecież ja również zasługuje na choć trochę szczęścia. Tak dużo mam pytań a ani jednej odpowiedzi. Co ja mam teraz zrobić ? Może odmówię bo to i tak nie ma pewnie sensu ? Może po prostu zapytam ? Może jestem tylko przewrażliwiona ? Koniec z tymi pytaniami... Za bardzo się wszystkim przejmuje i wszystko analizuje. To pewnie przez stres... Tym razem dam się ponieść chwili.

Nie miałam nawet okazji aby skupić się na filmie bo cały czas myślami byłam na randce.
Zapomniałam! Przecież chłopaków nie będzie więc z kim zostanie Max?! - pomyślałam i bezwarunkowo zakryłam dłonią usta.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską Niall.
- Wszystko okej. - uśmiechnęłam się. Powędrował am do kuchni. Przejechałam palcem po dość długiej liście numerów na lodówce. Jest! Wpisałam numer na klawiaturze i nacisnęłam zieloną  słuchawkę. Po kilku sekundach dziewczyna odebrała.
- Hej tu Lola. Mam prośbę, mogłabyś zaopiekować się dzisiaj Maxem?
- Nie ma problemu. O której mam przyjechać. - podałam jej wszystkie szczegóły i się rozłączyłam.
Pobiegłam do brata i powiedziałam mu co będzie dzisiaj robić i wróciłam do oglądania filmu.

*4 godziny później*
- Louis! Przestała komentować każdy film i siedź cicho. - krzyknął Harry reszta się zaśmiała. Louisowi nie zbyt się to podobało wiec zrobił minę zbitego psa co spodobało jeszcze większy atak śmiechu z naszej strony.
Spojrzałam na zegarek. 16:50 ! Mam jeszcze dużo czasu. Śmiałam się w najlepsze. Czekaj, wróć! 
- To juz ta godzina?! - powiedziałam pod nosem ale chyba nie zbyt cicho bo wszyscy jak wylecieli to zostałam dwa razy poturbowana. Hahah. Ja również poszłam do swojego pokoju bo nie Lubie siedzić sama.
Zabrałam bieliznę i ruszyłam pod prysznic. Stróżki ciepłej wody spływające po moim nagim ciele zmywały ze mnie wszystkie zmartwienia.
Wyszłam z kabiny i wtarłam w siebie balsam czekoladowy. Następnie wzięłam się za makijaż i fryzurę. Stawiałam na naturalność wiec tylko parę razy przejechałam tuszem rzęsy i troszkę pudru a na głowę zrobiłam delikatne loczki.
Usłyszałam dzwonek do drzwi wiec szybko pobiegłam otworzyć Eve. Chwilkę z nią gadałam, pożegnałam się z Maxem i wróciłam do poprzednich czynności.

- Gotowa. - powiedziałam do swojego odbicia w lustrze.
- Puk puk, można? - ujrzałam głowę Louisa wystającą zza drzwi.
- Zapraszamy. - uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Przyszedłem cie powiadomić że my juz wychodzimy. Miłej zabawy. - ruszał dziwnie brwiami a ja się zarumieniłam. Podeszłam do niego i z całej siły go przytuliłam. Lou spojrzał na mnie pytająca.
- Dziękuje Ci za wszystko. - powiedziałam szczerze. Chłopak szepnął mi ciche 'proszę mała'

Ostatni raz spojrzałam w lustro aby poprawić kilka detali i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie wystrojony Zayn.
- Pięknie wyglądasz. - ukazał mi się jego śliczny śnieżnobiały uśmiech. - Gotowa? Hmm? - pokiwałam głową i wyszliśmy przed dom gdzie czekała juz na nas taksówka. Zayn otworzył mi drzwi i wsiedliśmy.
- Gdzie jedziemy? - uroczo się uśmiechnęłam.
- Niespodzianka. - zaśmiał się. Nie lubię niespodzianek bo nigdy nie wiem czego się spodziewać...
Po paru minutach zatrzymaliśmy się w jakiejś opuszczonej dzielnicy, spojrzałam pytająco na towarzysza ale on tylko 'puścił mi oczko', zapłacił kierowcy i szybko wyszedł aby otworzyć mi drzwi. Na ulicy nie było nikogo.
Zayn złapał mnie za rękę a ja poczułam dreszcze na plecach i wskazał na drabinę która prowadziła na dach jakiegoś opuszczonego budynku.
- Panie przodem. - uśmiechnął sie.
- A to na pewno legalne? - zachichotałam.
- Przekonajmy się. - uśmiechnął się zadziornie a po chwili zaśmiał się.
Zaczęłam ostrożnie wchodzić na górę, a za mną Zayn. Strasznie boje się wysokości... Jak lecę samolotem to ide spać aby ten czas mi szybciej minął... Bardzo powoli i ostrożnie stawiałam następne kroki.
Widok jaki zobaczyłam zaparł mi dech w piersi. Wszędzie były po ustawiane a na środku stał stolik z szampanem i rożnymi przekąskami.Stałam tam i wszystko podziwiałam.
- Coś nie tak? - widocznie się zmartwił się i spuścił wzrok.
- Tu jest pięknie! - mulat się od razu rozweselił po usłyszeniu tych słów.
Podeszliśmy do stolika, Zayn odsunął mi krzesło na którym spoczęłam.

Czas leciał tak szybko że nawet się nie obejrzałam a promienie słoneczne przebijały się przez horyzont. Rozmawialiśmy przez cały czas. On opowiadał o tym jak poznał chłopaków i jakie były początki One Direction a ja słuchałam aby żadnego szczegółu nie przeoczyć.
Kiedy skończył zaczęłam przyglądać się widokom.
- Chodź. - wyciągnął do mnie rękę którą chwyciłam. Wstał i zaczął prowadzić mnie w stronę krawędzi dachu ale ja w połowie drogi puściłam jego dłoń i zatrzymałam się.
- Coś się stało? - zapytał z troską w oczach.
- Nie... Ja po prostu boje się wysokości. - powiedziałam niemal niesłyszalnie.
- Ze mną nic Ci nie grozi. - ponownie wyciągnął ku mnie rękę ale tym razem nie chwyciłam. Opuścił ją i podszedł do mnie. Poczułam jak przytula mnie od tyłu a później bardzo powoli i delikatnie popychał w przod. Byłam już krok od przepaści ale mulat się zatrzymał i nie puszczając mnie ogladaliśmy wschód słońca.
- Pięknie tu, prawda? - odwróciłam się aby spojrzeć mu w oczy.
- Ty jesteś piękna. - spuściłam głowę bo wiem ze się zarumieniałam. Dwoma palcami złapał mnie za brodę i uniósł tak że byłam zmuszona patrzeć mu w oczy. Zayn po woli przybliżał swoją twarz do mojej, czułam jego ciepły i kojący oddech na szyi. Dzieliły nas milimetry ale ja odwróciłam głowę I jego rozgrzane wargi napotkały mój policzek. Później spojrzał mi w oczy tak głęboko jakoby chciał wyczytać wszystkie uczucia jakie teraz czuje. Uśmiechnął się, odwrócił mnie i wtuleni w siebie ogladaliśmy wschód słońca napawając się tą chwilą.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani :* Nowy rozdział !!! Nie jest najlepszy ale się starałam :* Czekam na komentarze <3

wtorek, 13 maja 2014

Rozdział 15 - Wszystkiego Najlepszego !

*Oczami Loli*
- pip! -obiecuje że kiedyś wyrzucę mój budzik za przeszkadzanie mi w spaniu. Ehh... No nic. Już 7 rano, a ja muszę kupić tort, zapakować prezent i dowiedzieć się o której mały wraca. A właściwie to gdzie jest prezent? - zapytałam siebie w myślach. Próbowałam sobie przypomnieć ale pamiętałam tylko moment wsiadania do taxówki. Chyba byłam tak zmęczona że zasnęłam w aucie... W miarę sprawnie wstałam i udałam się do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie, mało nie zeszłam na zawał. Makijaż rozmazany, każdy włos stoi w inną stronę, a ciuchy całe pogniecione. Szybko ściągnęłam z siebie wszystko i weszłam do pod prysznic. Gorące strumienie wody odmywały moje ciało z każdych stron. Czułam jakby zmywały ze mnie wszystkie zmartwienia. 
Zakręciłam wodę, ciało wytarłam w ręcznik, a potem owinęłam nim się abym mogła iść po bieliznę i ciuchy.
Po 30 min byłam już uczesana i umalowana. Teraz czas na strój. Stałam w samej bieliźnie w garderobie i szukałam czegoś odpowiedniego na tą uroczystość. Wybrałam strój i się w niego ubrałam.
Muszę teraz iść do Louisa i dowiedzieć się o której Max wraca. Jak najciszej wyszłam z pokoju aby nie obudzić chłopaków.
- Niee! W prawo ! - usłyszałam jak krzyczy Niall. Nie powiem bo trochę się wystraszyłam.
- Jak dam jeszcze w prawo to zlecę z drabiny. - krzyknął oburzony Harry
- W prawo. - usłyszałam śmiech Horana, a potem krzyki uciekania. Jak dzieci... Zdziwiłam się że chłopaki już nie śpią. Co oni mogą robić tak wcześnie ? Jedynym sposobem jest iść tam do nich i się dowiedzieć.
- Hej śpiąca królewno. - powitał mnie Harry i wszyscy spojrzeli na mnie. Zauważyłam jak przystrajają salon balonami wstążkami i czym tylko popadnie, a pod sufitem wisi wielki napis o treści 'Wszystkiego Najlepszego Max'
- Co wy robicie ? Przecież nie prosiłam was.. - powiedziałam mile zaskoczona.
- Wiemy ! Po prostu chcieliśmy. Teraz idź do kuchni gdzie Harry zrobi Ci śniadanie i zjedz spokojnie, a my się wszystkim zajmiemy, a Max przyjedzie za 2 godziny.
- Aleee... - chciałam coś powiedzieć  ale Harry mi przerwał.
- Żadnych ale.. Idziemy na śniadanie. - pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni. Jak ich tu nie kochać ? Nie dziwię się że mają tak dużo fanek...
Harry zrobił mi pełno jajecznicy i powiedział że do puki nie zjem nie wyjdę z kuchni. Bawi się w babcię która zawsze to powtarzała czy jak ? Hehe. Przecież niedługo będę miała 18 lat. Żadnych ograniczeń. Yeah!
Jajecznica była pyszna. Jeszcze tak dobrej to w życiu nie jadłam. Zdziwiłam się nawet kiedy bez problemu zjadłam wszystko. Spojrzałam na godzinę i szybko obliczyłam że o 9 ma być Maks, a jest 7:32 czyli mam niecałe półtora godziny żeby skoczyć do cukierni po piękny i smaczny tort.
Weszłam do salonu gdzie każdy z chłopaków coś robił.
- Przepraszam was ale ja muszę iść jeszcze po tort.
- To może pojadę z Tobą autem ? - zapytał uśmiechnięty Harry. - Dla mnie to nie kłopot, a Ty trochę dasz odpocząć stopą.
- Jeśli chcesz to zapraszam. - uśmiechnęłam się. Razem z Harrym poszłam ubrać buty, a potem prosto przed dom. Jedno mi nie dawało spokoju. Mina Zayna kiedy Loczek zapytał się czy może iść, a raczej jechać. Harry poszedł do garażu po auto, a ja czekałam i myślałam o Zaynie. Styles szybko się uwinął i już po chwili siedziałam w samochodzie.Maszyny to oni mają niezłe. - powiedziałam sobie w myślach podziwiając cacko.
- To gdzie najpierw ? - zapytał.
- Może najpierw do sklepu aby nakupować jakiegoś jedzenia, a potem do cukierni po tort. Ok ?
- Wedle życzenia. - poczułam jak samochód rusza. Harry włączył radio na ful i zaczął śpiewać. Nagle poleciała ich piosenka, a mianowicie One Thing. Nie wiem dlaczego ale zaczęłam się śmiać. Harry spojrzał na mnie jakbym nie była normalna, a ja tylko pokiwałam głową i zaczęłam śpiewać.
 Przez resztę drogi darliśmy się w niebo głosy - przynajmniej ja bo Loczek ani razu nie fałszował. Jeszcze zanim mama zaczęła pić to za każdym razem kiedy usłyszała mój głos prawiła mi komplementy. Ja i tak  uważam że nie mam talentu i nie śpiewam publicznie.
Kiedy podjechaliśmy pod jakiś super market, zabrałam torebkę i wyszłam z auta. Muszę się pośpieszyć aby zdążyć przyjechać przed Maxem. Odwróciłam się bo Harry'ego nie było obok mnie, wokół niego stało około dziesięć dziewczyn. Spojrzałam na jego przepraszający wyraz twarzy. Nie miałam za bardzo czasu czekać tam na niego więc tylko pokazałam że jest okej i wbiegłam do sklepu. Zabrałam wózek i zaczęłam wkładać do niego chipsy, żelki, czekolady, ciastka, napoje itd. Wszystko co można zjeść. Kiedy skończyłam miałam zamiar już iść do kasy ale postanowiłam zabrać sobie jeszcze gazetę i dowiedzieć się co tam w świecie słychać. Hehe. Mam nadzieje że strasznie dużo nie zapłacę.
Włożyłam ostatnią paczkę ciastek i wyszłam z dwiema pełnymi torbami słodyczy. Nie powiem że nie były ciężkie ale się już przyzwyczaiłam do dźwigania. W Polsce tylko ja chodziłam po zakupy bo Maks za mały, a matka nie bardzo paliła się do pomocy. Kiedy Harry zobaczył że wychodzę szybko spławił dziewczyny i pomógł mi. Zabrał ode mnie torby i wsadził je do bagażnika, a ja już siedziałam w środku.
- Przepraszam że nie poszedłem z Tobą. Fanki mnie zatrzymały. Naprawdę przepraszam. - powiedział kiedy już siedział obok mnie za kierownicą.
- Nic się przecież nie stało. To wasza praca. - powiedziałam uśmiechając się.
- Jeszcze raz przepraszam...  - mówił dalej.
- Na prawdę nic się nie stało. - uśmiechnęłam się na co Harry odpowiedział mi tym samym. Samochód ruszył. Domyśliłam się że teraz jedziemy do cukierni po tort.
- Ja wejdę i szybko kupię, a ty siedź. - powiedział Harry jak byliśmy już na miejscu. Jest uroczy.
- Nie trzeba. Poradzę sobie, naprawdę.. - uśmiechnęłam się i już chciałam wychodzić ale Harry mnie powstrzymał.
- To dla mnie nie kłopot. Jakieś życzenia co do smaku ? - uśmiechnął się przy tym pokazując swoje dołeczki.
- Jeśli to nie problem to najlepiej niech będzie czekoladowy. - mój brat dla czekolady może zrobić wszystko. Kiedy Harry wyszedł ja po chwili dostałam wiadomość.

'Wszystko jest już gotowe ! Wracajcie szybko. :) 
                                                     Louis. xx

Nie mam pojęcia jak im za to podziękuje. Jestem im bardzo wdzięczna. Szybko odpisałam dziękuje i ze zaraz będziemy. Muszę jakoś pomyśleć jak zorganizować te urodziny. Może najpierw do wesołego miasteczka, potem do domu na tort i na słodycze bo wątpię ze odwrotna kolej rzeczy będzie dobra. Haha. Czekałam tylko chwilkę kiedy chłopak wszedł do auta z jak sądzę zapakowanym tortem w rękach.
- Czekoladowy, taki jak chciałaś. - powiedział podając mi ciasto. Włączył radio i ruszyliśmy do domu. Muszę kiedyś zrobić prawo jazdy. Ale chyba za szybko to nie nastąpi bo najpierw muszę znaleźć dobrze płatną pracę. Na razie pozostaje mi bycie kelnerką, ale potem się zobaczy. Muszę wg powiedzieć o tym chłopakom. Jeszcze nie wiem co zrobię z Maxem... To jest największy problem.... Może zatrudnię nianie ? Jeszcze nie wiem ale pomyślę o tym później.
Po chwili już byliśmy przed domem. Zabrałam tort i chciałam wziąć torby ale Harry mi nie pozwolił.
- Jesteśmy ! - krzyknął kiedy weszliśmy. Zaniosłam z Harrym zakupy do kuchni i ruszyliśmy do salonu. Wszystko wyglądało super ! Wszędzie balony i serpentyna. Ale coś mnie zdziwiło... W salonie nie byli tylko chłopaki ale także jakieś dwie dziewczyny.
- Hej dziewczyny ! - powiedział Harry. Widocznie tylko ja ich nie znam. Czułam się troszkę obco. Jedna z burzą loków przytulała się do Liama - pewnie to Danielle, drugiej niestety nie kojarzyłam.
- Hej, ja jestem Danielle, dla przyjaciół Dan. - wydawała się bardzo sympatyczna. Podała mi rękę którą uścisnęłam.
- Bardzo mi miło cię poznać. - powiedziałam z uśmiechem, podeszła do nas również dziewczyna która siedziała obok Louisa.
- Hej. Ja jestem Eleanor, dla przyjaciół Elka lub El. Cieszę się że mogę cię poznać, dużo o Tobie słyszałam. - chyba je polubię... Wydają się bardzo przyjazne. Tylko nie wiem co one tu robią, przecież dzisiaj urodziny...
- Lola, mogę porwać cię na chwilę do kuchni ? - powiedział Louis, ja tylko pokiwałam głową. - Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli dziewczyny zostaną ?
- Jeśli chcą to niech zostaną... Im nas więcej tym radośniej. - uśmiechnęłam się. Nie powiem bo troszkę byłam zła, że wcześniej nic mi nie powiedzieli, ani nie chce aby Max czuł się przy nich obco. Louis wrócił do salonu, a ja zostałam jeszcze w kuchni. Spojrzałam na zegarek - 8:49. Rozpakowałam tort i włożyłam go do lodówki aby się nie rozpuścił. Zaczęłam również rozpakowywać torbę z zakupami.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Chciałam go jak najszybciej zobaczyć więc prawie biegłam. Haha. ! Jedyne co mnie zdziwiło po drodze to pusty salon... Nie chciało mi się nad tym zastanawiać bo najważniejsze było teraz zobaczyć małego. Wreszcie dotarłam do drzwi, otworzyłam je i automatycznie kucnęłam i wyciągnęłam ręce aby przytulić Maxa. Długo nie czekałam bo zaraz poczułam jego kruche i malutkie ciało.
- Tęskniłem Lola! - powiedział. Wstałam i wzięłam go na ręce.
- Nie sprawiał może kłopotu ? - zapytałam młodą dziewczynę która przede mną stała.
- Ani trochę. Sama mam małego brata, mniej więcej w jego wieku więc bawili się cały czas razem. Jeśli kiedyś nie będziesz miała z kim go zostawić to dzwoń, numer wisi na lodówce. - powiedziała.
- Bardzo pani dziękuję .
- Jakiej pani ? Eve jestem. - uśmiechnęła się i podała mi rękę.
- Lola, miło mi. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej rękę. - Może wejdziesz na herbatkę? - zaproponowałam
- Niestety nie mogę, ale obiecuje że następnym razem skorzystam. - zaśmiała się i poszła, a ja zamknęłam drzwi. Cały czas trzymałam małego na rękach i w takiej pozycji weszłam z nim do salonu. Wszyscy wyskoczyli z kryjówek i krzyknęli NIESPODZIANKA ! Max się troszkę przestraszył bo odwrócił głowę i mocniej się wtulił. Wszyscy na ten widok zawołali 'ooo' !
- Wszystko dobrze. Dzisiaj twoje urodziny. - powiedziałam do niego, a on tylko nieśmiało zerkał na wszystkich po kolei.
- Naprawdę ? - spytał cichutko
- Tak ! - postawiłam go na nogi. Wszyscy zaśpiewali 'sto lat'. Mały słodko podziękował.
- To teraz tak: najpierw do wesołego miasteczka,a potem na tort ok ? - zapytałam głównie Maksa bo reszta wiedziała już to wcześniej.
- Naprawdę pojedziemy do wesołego miasteczka ? - zwrócił się do mnie tak jakbym wcześniej żartowała. Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechałam się najszczerzej jak tylko mogłam.
- Nie zmieścimy się do jednego auta niestety więc może Lola, Max, Niall i Zayn pojadą jednym, a reszta drugim ok ? - dla mnie nie było większej różnicy z kim jadę, ważne było tylko żebym się tam dostała. Haha.
- Nie zgadzam się. - powiedział Harry z obrażoną miną, jak dziecko które nie dostało lizaka. Te dzieci... Hehe ! - Dlaczego ja mam jechać z samymi parami i oglądać jak się miziają ? - wszyscy się zaśmiali.
- Takie życie stary. Ktoś musi mieć gorzej, aby ta druga osoba miała lepiej. - zaśmiał się Zayn, a Harry spiorunował go wzrokiem.
- Ale dlaczego akurat ja ? - żalił się. Louis poklepał go tylko po plecach i wszyscy wyszli.
Zapięłam Maxa w foteliku bo okazało się że Louis zakupił je niedawno i pojechaliśmy.
*20 min. później*
- Hmm... To może podzielimy się w małe grupki i spotkamy się tu za 3 godzinki ok? - zaproponował Liam kiedy staliśmy już przed wejściem. Wszyscy bez problemu się zgodzili. Ja byłam z Maxem i Niallem, Liam z Dan i Harrym, a Louis z Elką i Zaynem.
Młody chodził na wszystko na co tylko mógł. Cieszę się że jest taki szczęśliwy. Parę razy nawet mijaliśmy się z resztą.
   O wyznaczonej porze spotkaliśmy się przed wejściem i jak wszyscy już byli, wróciliśmy do domu. Zjedliśmy przepyszny tort a Zayn puszczał muzykę przy której każdy tańczył. Było naprawdę super. Mam nadzieje że wszyscy bawili się dobrze. Po paru godzinach wygłupów i tańców widziałam jak Max już śpi na stojąco więc szybko zaprowadziłam go do pokoju, ucałowałam w czoło i poszłam aby mógł sobie spokojnie zasnąć.... Na dole każdy bawił się dalej, widziałam jak Harry nagle wyszedł z pokoju, a ja tylko usiadłam na kanapie i chrupałam ciacho popijając napojem. Nagle wrócił Harry... Jakoś dziwnie się zachowywał. Mignął Zayn'owi aby ściszył muzykę i zabrał głos.
- Mam dla was niespodziankę... - powiedział tajemniczo Harry i wyjął za pleców dwie pełne butelki wódki. Ooo niee... Chyba tylko ja jak zobaczyłam co przyniósł byłam nie zadowolona... Nie przepadam za alkoholem. Rozumiem z umiarem albo z jakiejś okazji.... - Wszyscy pija ma się rozumieć ? - zapytał.
- Um.. - wstałam nieśmiało. - Ja podziękuje... - powiedziałam niepewnie. - wszyscy zawołali z niezadowoleniem.
- Ty musisz się z nami napić. - powiedział Niall. Wszyscy pokiwali głowami i  zaczęli mnie prosić...
- No niech będzie.. - powiedziałam z dezaprobatą. Wypiję parę kieliszków i na tym koniec. Zaczęło się polewanie... Z każdym kolejnym kieliszkiem każdy oprócz Liama był coraz bardziej pijany. Oczywiście ja opuściłam kilka rundek zmyślając że muszę iść do łazienki albo sprawdzić co u Maxa... Oni nic nie podejrzewając pili dalej. Heheh. Nie ma to jak niezawodny plan - prosty ale skuteczny. Kiedy wódka się skończyła, ja się uśmiechnęłam że to już koniec ale moja radość nie trwała długo kiedy Louis powiedział że jakieś jeszcze procenty powinny być w barku po ostatniej imprezie. Ehh...
- Może zagramy w butelkę ? - zapytał Harry kiedy mój kuzyn wrócił.
- Świetny pomysł. ! - zawołała dziewczyna z burzą loków. Wszyscy usiedli w kółku, Dan zabrała butelkę i pierwsza zaczęła kręcić. Wypadło na Niall'a
- Hmm... Co by ci tu wymyślić ? -pytała siebie sama Elka.
-Tylko nic strasznego... - poprosił błagalnie Niall .
- Ooo już wiem! - krzyknęła Dan. - Musisz zjeść połówkę cytryny ! - wszyscy zrobili wielkie ooo ! Nie wiem co w tym strasznego. Hehe
- Przecież wiesz że nienawidzę cytryn ! - oburzył się blondas z nutką rozbawienia. Widziałam jak Zayn wstał i pognał do kuchni po jak sądzę cytrynę. Kiedy wrócił, podał ją Niall'owi a chłopaki wołali hasła typu : 'Zjesz ją !' albo 'Nie daj się pokonać cytrynie !' To wszystko rozbawiło mnie do łez. Blondyn spojrzał bezsilnie na owoc który spoczywał w jego dłoni. Wreszcie przełamał się i zaczął walkę z cytryną. Sądząc po jego minie nie będzie to jego najmilsze wspomnienie.
- Dałeś rade stary ! - poklepał go po ramieniu Louis a Niall tylko spojrzał na niego swoim skwarzonym wyrazem twarzy.
- Dobra pokemony, gramy dalej. ! - krzyknął Harry. Niebieskooki zakręcił butelką i wypadło na Liama.
- Pytanie czy zdanie daddy ? - pytał Niall
- Zadanie.
- Hmm.. Idź zrób mi kanapkę ! - powiedział szczęśliwy. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco. - No co ? Głodny jestem. - Ach te jego pomysły. Po chwili Niall miał już swoją upragnioną kanapkę i gra toczyła się dalej. Wypadło na Eleanor. Dziewczyna musiała zrobić najdziwniejsze zdjęcie i wstawić je do internetu. Następny był Harry ale zadanie jakie dostał mnie przeraziło. Hazza musiał MNIE pocałować.
- Da się zrobić. - uśmiechnął się bo chyba to dla niego nie było nic takiego a dla mnie tak... Spojrzałam panicznym wzrokiem na Zayna który nie był tym wszystkim zadowolony. Harry wstał i podążał w moją stronę, kiedy już był parę centymetrów ode mnie, nachylił się i jeszcze bardziej się przybliżył. Od pocałunku dzieliły nas milimetry, kątem oka widziałam jak Dan i El się uśmiechają. Poczułam na swoich ustach jego ciepły i przyjemny oddech. Przymknął oczy i...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Może rozdział nie jest najlepszy ale starałam się... Miłego czytania i oczywiście czekam na wasze komentarze ! Kocham was :*

piątek, 25 kwietnia 2014

Rozdział 14 - Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna ?

Spojrzałam na niego pytająca, a on się tylko uśmiechnął
- Nie mów mi że tego nie lubisz. - głupkowato się uśmiechnął.
- A czy wyglądam na taką ?! - on tylko uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - Co ty sobie wyobrażasz ?! - krzyknęłam. Wszyscy patrzyli a mnie.
- Oj no kotek nie przesadzaj. - pogłaskał mnie po ramieniu. Tego już za wiele. Popatrzyłam na chłopaków którzy nie wiedzieli o co chodzi, ale chyba Zayn i Louis widzieli całą akcję i patrzyli z wściekłością w oczach na chłopaka.
Odwróciłam się w stronę Toma i z całej siły walnęłam go z liścia. On tylko zasyczał.
- Nie nazywaj mnie tak zboczeńcu ! - krzyknęłam. Poczułam łezki w oczach. Szybko chciałam iść ale nie mogłam... Teraz dopiero zdałam sobie sprawę że on mnie trzyma.
- Nie ładnie. - pokręcił głową z przekąsem. - Teraz zapłacisz za to ! - Podniósł rękę aby mnie uderzyć, próbowałam się wydostać z jego objęcia ale nie mogłam. Zamknęłam oczy. Wszystko stało się tak szybko... Usłyszałam tylko jakieś wrzaski, a kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Toma na podłodze trzymającego się za zakrwawiony nos, wściekłego Zayna który próbował wyrwać się Louisowi aby znowu przyłożyć chłopakowi. Widziałam jak Harry do mnie podchodzi, nie chciałam żeby ktoś mnie teraz dotykał, szybko wybiegłam z pomieszczenia. Usłyszałam jak ktoś mnie woła ale nie zwracałam na to uwagi. Biegłam przez jakiś korytarz. Chciałam znaleźć się w jakimś cichym miejscu, chciałam być sama... Jedyne po przyszło mi do głowy to łazienka. Na końcu korytarza zobaczyłam jakieś drzwi.Otworzyłam drzwi i zobaczyłam białe pomieszczenie - damska toaleta. Oparłam się bezradnie o zlew i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
Czy ja na prawdę wyglądam na łatwą ?! - powiedziałam do odbicia. Dotknęłam swojej twarzy.
Jestem taka jak wszyscy... A może nie jestem ? Dlaczego akurat mi to wszystko się przytrafia? - łzy spływały po moich rozgrzanych policzkach. Oparłam się o ścianę i zsunęłam w dół. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i już wiedziałam co robić. Otworzyłam klapkę i złapałam za rzecz która była tam ukryta. Odłożyłam komórkę na ziemie i skupiłam całą moją uwagę na ostrej rzeczy którą przyłożyłam do nadgarstka. Nie wiem czy dobrze robię, wiem że muszę z tym skoczyć ale nie potrafię. Myślałam że radzę sobie z tym ale myliłam się...
Zacisnęłam zęby i wolnym ruchem przejechałam po skórze. Miałam cały nadgarstek we krewi. Nagle usłyszałam czyjeś kroki.

*Oczami Zayna*
Próbowałem wyrwać się Louisowi aby przywalić mu kolejny raz ale nie umiałem. Zobaczyłem jak Lola wstaję i wybiega z pomieszczenia.
- Znajdę ją ! - krzyknąłem do chłopaków i pobiegłem w jej stronę. Wolałem ją ale ona nie zwracała na to uwagi. Biegłem przed siebie. Szukałem w każdych zakątkach. W oddali zobaczyłem białe drzwi. Wszedłem do środka. Ucieszyłem się że ją widzę ale gdy spojrzałem na jej rękę, mina mi zrzedła... Podszedłem do niej żwawym krokiem, wyrwałem jej żyletkę z ręki i wyrzuciłem w kąt. Urwałem kawałek koszuli którą miałem na sobie i owinąłem ranę. Ani razu nie spojrzała na mnie ani nic nie mówiła, tylko jak zawijałem skrawek koszuli na nadgarstku lekko zasyczała z bólu.
- Masz więcej tego nie robić. - powiedziałem do niej i przytuliłem do siebie aby poczuła się bezpiecznie.

*Oczami Loli*
- Zrobisz coś dla mnie ? - zapytałam kiedy mnie puścił.
- Oczywiście, co tylko chcesz... - powiedział zmartwiony
- Proszę, nie mów nikomu co się tu stało. - powiedziałam błagalnym głosem. Nie chce aby Louis się o tym dowiedział.. Nie chce aby uznał mnie za jakąś psychicznie chorą.
- Zgoda... nie powiem, ale jest jeden warunek. Skończysz z tym ok ? - zapytał. Nie odpowiedziałam. Wiedziałam że to nie zależy ode mnie, nie radzę sobie z tym.
- Spokojnie... pomogę Ci. - byłam mu strasznie wdzięczna. Zobaczyłam jak wyciąga telefon i do kogoś dzwoni.
- Louis ? Znalazłem ją, wszystko z nią dobrze. Jedzcie do domu. Możesz mi zaufać... No pa. - usłyszałam urywki rozmowy.
- Co ty na to aby wybrać się na ciastko ? - uśmiechnął się najszczerzej jak tylko potrafił.
- Nie za bardzo wyglądam wyjściowo... - spojrzałam na siebie. Zayn się zamyślił. Nagle usłyszałam telefon chłopaka. Nie za bardzo słuchałam o czym rozmawia...
- Jasne... Zapytam. - powiedział mój towarzysz do telefonu i zwrócił się do mnie. - Louis się pyta czy Maks może zostać na noc u naszej stylistki?
- Oczywiście. - lepiej żeby nie widział mnie dzisiaj w takim stanie... Zayn skończył rozmawiać.
- Pójdziemy do domu się przebrać i wybieramy się na ciacho, zgoda ? - powiedział uśmiechnięty.
- A chłopaki ? Przecież zobaczą mnie w takim stanie....
- Nie masz się o co martwić... - spojrzałam na niego pytająco. - Chłopaki jadą załatwić jakieś sprawy z menadżerem. - uśmiechnął się.
- A ty nie musisz jechać ? Przecież też jesteś w zespole.
- No tak ale chłopaki załatwili że ten jeden raz nie muszę iść.
Pomógł mi wstać i ruszyliśmy do samochodu. Humor nawet mi się poprawił, nie myślałam o tym co się stało.
Zayn otworzył mi drzwi do samochodu, weszłam a on chwilę po mnie. Kierowaliśmy się w stronę domu. Całą drogę rozmawialiśmy o niczym. Świetnie czuje się w jego towarzystwie, mogłabym rozmawiać z nim całe dnie. Poszłam do swojego pokoju aby się ogarnąć przed wyjściem z Zaynem. Niby to nie randka ale i tak chce ładnie wyglądać. Ściągnęłam poplamioną bluzkę i spodnie, zabrałam kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic... Czułam jak gorące strumienie wody jak spływają po całym moim ciele. Dokładnie obmyłam rękę z krwi. Muszę z tym skończyć... Tylko jak ?! Nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać, nie dzisiaj...
Wyszłam z kabiny i owinęłam swoje ciało i włosy ręcznikiem. Podeszłam do lustra, przetarłam go ręką bo było całe zaparowane i wzięłam się za makijaż.
Po skończeniu wysuszyłam włosy oraz wytarłam swoje ciało z wody i założyłam wcześniej przygotowaną bieliznę. Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę garderoby. Nie miałam pojęcia co na siebie ubrać. W szafie mam prawie same stare ciuchy. Musiałabym wybrać się na zakupy z Maxem. Muszę go przeprosić bo ostatnio spędzam z nim coraz mniej czasu. Nie wiem co będzie jak pójdę do pracy... Będę miała jeszcze mniej czasu, ale jakoś mu to wynagrodzę... Wiem że za wiele zysków z tego nie będzie, ale zawsze to coś. Wracając do jutra to mam to mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli, po prezent pójdę pod wieczór, aby nie latać na ostatnią chwilę i wszystko załatwiać. Muszę kupić jeszcze tort czekoladowy. Taki Max lubi najbardziej. W Polsce zawsze zapraszałam jego kolegów i organizowałam małe przyjęcie w jakieś knajpce.
Na tym skończyłam moje przemyślenia i wróciłam do grzebania w szafie. Na dworze nie jet zimno wiec nie będzie mi zimno. Wybrałam czarne legginsy, białą bluzkę, jeansową kurtkę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie Zayn.
- Długo czekasz ?
- Chwilkę. Gotowa ? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Tak - odpowiedziałam nieśmiało na co on cichutko się zaśmiał. Chwyciłam torebkę, Zayn otworzył mi drzwi za co mu podziękowałam i wyszliśmy. Teraz dopiero przyjrzałam mu się i dostrzegłam co ma na sobie. Biała koszulka i czarne spodnie świetnie pasowały do czarnej skórzanej kurtki.
- Co mi się tak przyglądasz ? Brudny jestem ? - zaśmiał się i zaczął oglądać się z każdej strony. Poczułam jak się rumienie. Mam nadzieje że tego nie zauważył.
- Nieeee. - odpowiedziałam nieśmiało. Lubię mu się przyglądać. Coś w nim jest... W jego każdym zachowaniu, każdym słowie wypowiedzianym do mnie, każdym jego dotyku, uśmiechu który powala mnie na kolana, każdym geście.
Podeszła do nas grupka fanek. Mulat zrobił sobie z nimi zdjęcia i rozdał autografy. Zauważyłam że dziewczyny jakoś dziwnie na mnie patrzą. Ostatnio się uśmiechały, a teraz nawet nie zwracały na mnie uwagi, a jak już jakaś na mnie spojrzała to w taki sposób jakbym im coś zrobiła. Wszystkie perfidnie śliniły się na jego widok. Jedna z nim tak flirtowała że reszta dziewczyn teraz na nią patrzyły w taki sposób w jaki na mnie chwilkę wcześniej. Nie mam pojęcia dlaczego...
Zayn jeszcze chwilę z nimi gadał ale chyba sobie przypomniał że ja czekam. Heh - uśmiechnęłam się.
- Przepraszam was dziewczyny ale ja już muszę iść. - widać że nie za bardzo były zadowolone z tego że je spławił. Podszedł po mnie.
- To jak, idziemy ? - na jego twarzy pojawił się uśmiech który tak kocham. Stop Lola ! Nie możesz się w nim zakochać... A czy to się już przypadkiem nie stało ? Nie... Na pewno nie. Przecież bym o tym wiedziała... Teraz muszę skupić się na pracy i Maksie, a nie na chłopakach. Może odmówić tą randkę ? Może tak będzie lepiej dla niego i dla mnie ? Nie oszukuj się dziewczyno ! Nie dasz rady tego zrobić. - słyszałam głos w mojej głowie. Ten głos ma rację. Nie potrafię go skrzywdzić, zranić ani nic podobnego. Zależy mi na nim ! Przy nim czuje się się bezpiecznie. Wiem że mogę powiedzieć mu wszystko, a on nie poleci do pierwszej lepszej osoby i wszystko wygada.
- O czym tak rozmyślasz ? - powiedział chłopak który zajmował połowę moich myśli.
- O wszystkim i o niczym. - odparłam tajemniczo i się zaśmiałam. Przecież nie mogę mu powiedzieć że prawie cały czas myślę o nim.
- Rozumiem. - powiedział rozbawiony mają odpowiedzią. - To gdzie idziemy ? - zapytał
- Nie mam pojęcia, nie znam tego miasta. - powiedziałam uśmiechnięta.
- Hmm...  to może pójdziemy na obiecane ciasto, a potem na spacer ?
- Jestem za ! - powiedziałam uśmiechnięta. Im dłużej tu jestem tym częściej się uśmiecham, a zawdzięczam to tylko i wyłącznie chłopakom.! Myślałam że będą tylko zapatrzonymi w siebie bufonami. Teraz wiem że nie należy oceniać książki po okładce.
Kierowaliśmy się do Starbucks Coffee. Uwielbiam te miejsce. Serwują tam najlepszą kawę i nie tylko.
W lokalu było tylko kilka osób. Nawet dobrze. Podeszła do nas kelnerka.
- Dzień dobry ! Co podać ? - cały czas wpatrywała się w Zayna. Rozumiem że się przystojny i to nawet bardzo ale czy one mogą przestać ?! Ej ! Czy ja nie jestem przypadkiem zazdrosna ? Dość z tymi przemyśleniami. Przewróciłam teatralnie oczami i wpatrywałam się w widok za oknem.
- A ty co zamawiasz ? - zwrócił się do mnie z szczerym uśmiechem co wkurzyło troszkę dziewczynę.
- Hmmm. Ja po proszę frappuccino i ciasto czekoladowe. - zamknęłam kartę i wróciłam do dalszej obserwacji co dzieję się za oknem. Nic szczególnego się tam nie działo, ale nie chciałam oglądać tej dziewczyny która robiła maślane oczka. Zauważyłam jakiś ruch kątem oka. Automatycznie odwróciłam głowę. Wreszcie kelnerka odchodzi.
- Dlaczego się nie odzywasz ? Coś się stało ? - Zayn zobaczył moją niezadowoloną minę. - Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna ? - powiedział śmiesznie ruszając brwiami i śmiać się.
- Nieeee... - próbowałam brzmieć wiarygodnie ale chyba coś mi nie wyszło.
- Jakoś Ci nie wierzę, heheh. - zaczął głupkowato się śmiać.
- Może troszkę... - zabrzmiałam jak mała dziewczynka która jest strasznie nieśmiała. Teraz zdałam sobie sprawę że nie musiałam tego mówić. Skarciłam się w myślach. Mogłam tego nie mówić...
- Nie masz o co. Jesteś śliczna i żadna ci nie dorówna.
- Pewnie mówisz to każdej. - spuściłam wzrok bo byłam pewna że to prawda.
- Uwierz mi że nie. - złapał mnie za rękę. Poczułam przyjemne dreszcze na plecach. - Aaaa ta randka to dalej aktualna ? - zapytał bojąc się że powiem nie.
- Chętnie. - powiedziałam kusząco przy tym uśmiechając się.
- Hmm... To może piątek o 18 ?
- Okej. - mam nadzieje że wszystko wypali. Bałam się, że może powiedział to pod wpływem chwili . Cieszę się że wspomniał o niej. Nie mogę się już doczekać ! Kelnerka przyniosła zamówienie. Zauważyłam że jakaś mała biała kartka leży na tacy. Dziewczyna wzięła ją do ręki, podała Zaynowi i puściła mu oczko. Zaraz wstanę i walnę jej tą tacą prosto w pusty łeb! Ale chwila.. Zdziwiło mnie to co mulat zrobił. Złożył kartkę z numerem na pół i oddał dziewczynie, a ta automatycznie zalała się rumieńcami.
-Przykro mi ale jestem kimś innym zainteresowany. Przepraszam - kelnerka poparzyła na mnie złowrogo i poszła.
Zjedliśmy zamówienie, Zayn zapłacił - chociaż protestowałam i wyszliśmy. Chodziliśmy różnymi alejkami alejkami Londynu. To miasto jest piękne. Wreszcie zobaczyłam Big Ben na żywo, a nie tylko na fotografii. Chyba straciłam rachubę czasu bo nie skapnęłam się że już robi się ciemno. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 20:05 ! O matko ! Jak ten czas szybko leci...
- Jesteś z kimś umówiona że spoglądasz na zegarek z takim przerażeniem. - śmiał się przy tym naśladując moją minę.
- Nie. Muszę iść do galerii kupić Maxowi prezent urodzinowy.
- Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli dotrzymam ci towarzystwa ?
- Nieee.. Będzie fajnie ! Choć ! - złapałam go za rękę i zaczęłam biec. Chłopak chyba nie miał zbyt dobrej kondycji bo po paru metrach dyszał jakby przebieg maraton. - Chyba trzeba będzie poprawić kondycje. - zaczęłam się śmiać.
- To przez papierosy...
- To Ty palisz ? - zapytałam zdziwiona.
- Niestety tak ale żałuję..
- To dlaczego tego nie rzucisz ? - zapytałam jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie.
- Niestety nie mam tak silnej woli i nie potrafię. - podeszłam do niego, stanęłam na palcach i bałam mu buziaka w policzek.
- Damy radę. - humor od razu mu się poprawił.
Cała droga do galerii zajęła nam około 30 min., bardzoooo wolnym tępem. Kiedy znalazłam się już w środku od razu przypomniałam sobie gdzie znajdował się sklep w którym był idealny xbok dla Maxa.
Do gry dokupiłam 3 gry i miałam ochotę iść już spać bo byłam strasznie wykończony fizycznie jak i psychicznie.
- Ja muszę jeszcze coś kupić... Widzę że ty jesteś strasznie zmęczona więc choć do jakiejś kawiarni gdzie na mnie zaczekasz ok ? - zapytał.
- Nogi to mi zaraz odpadną! - zaśmiałam się.
Weszliśmy do kawiarni ja zamówiłam herbatę.
- To ja zaraz wracam, nie ruszaj się stąd. - uśmiechnął się i wyszedł.

*Oczami Zayna*
Nie chciałem ciągnąć jej już po sklepach kiedy widziałem że jest strasznie zmęczona. Muszę wymyślić co by kupić małemu. Hmm... Myśl Zayn, myśl. - powtarzałem sobie w myślach. Mam ! Zdalnie sterowany samochodzik !
Starałem się uwinąć jak najszybciej. Kupiłem jeszcze papier do prezentów. Ciekawe co tam chłopaki wymyślili za prezenty. Mam nadzieje że żaden się nie powtórzy. Lola nam mówiła że nie musimy nic kupować ale chcemy... Młodemu będzie miło. Chyba wszystko mam. Kiedy wróciłem to Lola prawie spała ale gdy mnie zobaczyła troszkę się przebudziła.
- Jedźmy już do domu. - powiedziałem a ona tylko kiwnęła głową. Zabrałam swojej i jej torby i wyszliśmy. Szybko złapałem za telefon i zadzwoniłem po taxi.
- Dziękuje za dzisiaj. - odezwałem się
- To ja powinnam podziękować za wszystko... - odpowiedziała mi. Zauważyłem jak podjeżdża taxówka. Torby zapakowałem do bagażnika. Otworzyłem dziewczynie drzwi po czym sam wszedłem. Podałem adres i samochód ruszył. Po chwili poczułem coś na swoim ramieniu. Odwróciłem się, i zobaczyłem Lola śpiącą na moim ramieniu. Objąłem ją ręką tak aby nie zmarzła. Nie mogłem oderwać wzroku od jej słodkiej i bezbronnej twarzy. Coś jest w niej wyjątkowego czego nie mają inne dziewczyny. Moim zadanie jest odkryć co to takiego. Poczułem jak taxówka się zatrzymuje. Szybko zadzwoniłem do Liama.
- Hej stary. Jesteś może w domu ? - zapytałem półszeptem
- Hej. Jestem. Stało się coś ? - zapytał zmartwiony. Nasz kochany daddy !
- Weź wyjdź tu do mnie. Przed domem jestem. Tylko szybko. - powiedziałem cicho aby nie obudzić Loli.
Po paru minutach Liam stał już przy mnie. Daddy zabrał zakupy i zapłacił kierowcy. Nie chciałem budzić dziewczyny więc podniosłem ją delikatnie na rękach. Była lekka jak piórko i taka bezbronna.
- Ty, romeo ! Chodź do domu bo jeszcze dzięki Tobie będzie chora. - zaśmiał się cicho. Miał rację... Liam otworzył mi drzwi i weszliśmy do domu. Kiedy wszedłem od razu usłyszałem pisk Louisa, ale kiedy zobaczył że jego kuzynka śpi to się uciszył.
- Gdzie mam to zanieść ? - pytał Liam trzymając torby.
- Połóż je przy schodach, zaraz je zabiorę. - nie czekając dłużej zaniosłem Lolę do jej pokoju. Ostrożnie ułożyłem na łóżku, przykryłem kołdrą, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem gasząc światło.
- Dobra chłopaki ! Ja lecę spać więc dobranoc. - powiedziałem do wszystkich. Po drodze zabrałem torby i wszystkie położyłem do mojego pokoju. Ściągnąłem z siebie wszytko i poszedłem pod prysznic.
Szybko się wykąpałem, wytarłem, ubrałem i odpłynąłem do krainy Morfeusza.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie kochani ! :* Oto nowy rozdział ! Jest troszkę dłuższy od poprzednich ;> Mam nadzieje że się spodoba. Czekam na waszą opinię. Kocham was <33
PS. Dziękuje szczególnie pewnej osobie za wsparcie, motywację do pisania oraz trucie dupy o nowym rozdziale kilka razy dziennie. ! Dziękuje Dorotko <3 :*

czwartek, 13 lutego 2014

Rozdział 13 - Hej ! Nazywam się Tom.

- Przepraszam cię za tą akcję z Perrie. - spuścił wzrok
- Przecież to nie twoja wina. - nie chciałam żeby czuł się winny temu wszystkiemu.
- Troszkę jest.
- Dobra, może skończmy ten temat. - uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem za !
- Mam jeszcze do ciebie pytanie... - powiedziałam
- Hmm ?
- Jak czuje się Harry ? Wiem że to nie powinnam krzyczeć na niego, nie wiem co we mnie wstąpiło. - zapytałam nieśmiało. Później muszę iść go przeprosić. Nikt nie wie o mojej mamie oprócz mnie, Louisa i Maxa. Kiedy zwierzyłam się mu nigdy nie wspomniałam o rodzicach, omijałam wielkim łukiem ten temat. On chyba to rozumiał i nigdy nie pytał. Pewnie wiedział że nie jetem na to gotowa. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
- Nie za bardzo wiedział o co chodzi tak jak my... - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spuściłam głowę i siedziałam cicho. - Ale wiem że pewnie nie jesteś gotowa na to, a jak będziesz to z pewnością nam powiesz - uśmiechnął się. Czy on mi czyta w myślach?
- Dziękuje. - tylko tyle mogła powiedzieć. Może będę się powtarzać ale jestem im wszystkim wdzięczna. Mam nadzieje że zadzwonią jeszcze dzisiaj w sprawie tej pracy. Nie będę na razie mówić nic Lou bo pewnie mi to odradzi,a ja nie chce naciągać ich cały czas. I tak ich naciągam na to że tu mieszkam. Wiem że oni się bardzo sławni ale mam nadzieje że nie będzie o mnie głośno w mediach.
Nagle usłyszałam jak otworzyły się drzwi do mojego.
- Hej ! Sorki że przeszkadzam ale idziemy na kręgle. Może wy też pojedziecie ? - miło tak ze strony Liama ze mnie zaprosił.  Jestem tu nie długo ale mam nadzieje ze wszyscy się zaprzyjaźnimy.
Zayn chyba czekał aż ja pierwsza odpowiem bo się nie odzywał - miło z jego strony.
- Ja chętnie pójdę. - uśmiechnęłam się życzliwie.
- To ja też. - odwrócił się w moja stronę.
- Ale jest jeden problem...
- Jaki ? - zapytał Liam
- A co z moim bratem ?
- A o tak, bo ty nie wiesz ! - spojrzałam na niego pytająco. - Przed chwilą twój brat pojechał z naszą stylistką. Była tu na chwile ze swoją córką. Max cały czas bawił się z Lux i zapytała się czy może go zabrać na parę godzin. - kiedy to usłyszałam nie wiedziałam co powiedzieć.
- A dlaczego ja się dopiero teraz o tym dowiaduje? Przecież nikt się mnie nie pytał. - powiedziałam troszkę z oburzeniem
- Louis nie chciał przeszkadzać i mówił że nie będziesz zła.
- Ehh... no dobrze. - przecież nie będę się na nich darła.
- A na temat kręgli to widzimy się na dole za pół godziny ok ? - ja tylko przytaknęłam i Liam wyszedł. Usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Szybko wstałam i podbiegłam do niego bo leżał na szafce. Nieznany mi numer...
- Słucham ? - powiedziałam nieśmiało
- Dzień dobry. Jestem Elisabeth Walker, dzwonię w sprawie pracy. Czy rozmawiam z Lolą Say ?
- Tak ! - powiedziałam bardzo podekscytowana
- Została Pani przyjęta ! Proszę się wstawić o 9 rano we wtorek.
- Dobrze, będę. Dziękuje i do widzenia. - w słuchawce usłyszałam jak kobieta się pożegnała i rozłączyła. Wiem że nie będzie z tego wielkich rarytasów ale mam nadzieje że później się to zmieni i znajdę lepiej płatną pracę. Zawsze interesowałam się fotomodelingiem. Kiedyś też bym chciała być na tych wszystkich zdjęciach, na pierwszych stronach gazet. Może kiedyś mi się uda zrealizować ten cel.
Kiedy ja tak myślałam, Zayn cały się mi przyglądał. Nie chciałam go okłamywać bo nie chce od tego zaczynać znajomości. Chyba nie mam innego wyjścia jak powiedzieć mu prawdy. Odwróciłam się a pięcie w stronę chłopaka.
- Pewnie jesteś ciekaw kto dzwonił.
- Nie musis... - nie dokończył bo mu przerwałam.
- Wiem że nie ładnie jest komuś przerywać. - uśmiechnęłam się. - Starałam się o prace i mnie przyjęli. - ostatnie słowa wypowiedziałam piszcząc.
- Ale przecież wiesz że nie musisz pracować. Jak będziesz czegoś potrzebować to po prostu powiedz.
- Wiem ale właśnie w tym sęk, nie chce was naciągać. - spuściłam głowę.  Zayn nic nie powiedział tylko wstał i mnie przytuli. Coraz bardziej mnie do niego ciągnie... Przecież on dopiero zerwał z dziewczyną a poza tym boje się że będzie szum w mediach. Muszę wstąpić dzisiaj jeszcze do sklepu i kupić parę gazet. W Polsce nie ważne co by zrobili to od razu było to w gazeta, na różnych stronach plotkarskich albo na serwisach społecznościowych takich jak Twitter lub Facebook. Mam nadzieje że na razie nic tam o mnie nie ma ale muszę się upewnić.
- To co ? Widzimy się na dole ? - zapytał Zayn
- Jasne ! - uśmiechnęłam się. Chłopak wstał i wyszedł. poszłam do łazienki, poprawiłam makijaż a włosy zostawiłam rozpuszczone. Teraz pora na strój.
- Hmm ! Co ja mam założyć ?! - mówiłam do siebie. Po chwili zastanowienia znalazłam w końcu!
Szybko ubrałam się, spryskałam się ulubionymi perfumami i już byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół do salonu gdzie wszyscy już na mnie czekali. Wyszliśmy z domu.
- Niestety nie zmieścimy się do jednego samochodu. - odparł Liam
- To może wy pojedziecie razem, a ja pojadę swoim autem. - powiedział Zayn. Nie chciałam aby jechał sam. Przecież gdyby nie ja to by nie musiał jechać oddzielnie.
- A może ktoś z nas pojedzie z tobą dla towarzystwa. Wszystkie twarze zwróciły się w moją stronę.
- To może ty Lola ? - powiedział Niall. Pokiwałam tylko na znak że się zgadzam. Chłopaki wsiedli do auta i odjechali a my zaraz po nich. Poczułam wibracje w kieszeni. Wiadomość.
             ,,Mam nadzieje że się na nas mnie gniewasz. xx '' - kiedy to przeczytałam to miło mi się zrobiło.
Przez całą drogę nikt z nas się nie odezwał. Ja cały czas wpatrywałam się w widok za oknem, a Zayn twardo o czymś myślał. Chyba coś go nurtuje. Nie mam zamiaru zamęczać do głupimi pytaniami typu ,,Co ci jest '' itd. Sama tego nie lubię. Jak będzie chciał to sam powie.
- Jesteśmy. - powiedział mulat. Odpięłam pas i chwytałam za klamkę ale Zayn mnie zatrzymał. Spojrzałam na niego pytająco a on tylko spuścił głowę..- Słuchaj Lola, czy... - zwątpił na chwilę. - Czy wybrałabyś się ze mną na randkę ? - kiedy to usłyszałam, całkiem mnie zatkało. - Jeśli się nie zgodzisz to ja uszanuje twoją decyzję. Strasznie mi się podobasz ale nie tylko mi...  - nie zrozumiałam o co mu chodzi więc puściłam to mimo uszu. Jeszcze żaden chłopak nie zaprosił mnie na randkę a jak już zaprosił do żeby mnie upokorzyć, a teraz nagle jeden z bożyszczy nastolatków pyta czy z nim pójdę. Nie wiem czy on mówi prawdę czy jestem tylko pocieszeniem po stracie dziewczyny. Nie chce aby wyszło że umawiam się z nim za kasę, ale przecież nie zaszkodzi spróbować... Zayn przez ten cały czas wyczekiwał na moją odpowiedz.
- Chętnie z tobą pójdę. - tak szczerego uśmiechu z jego strony jeszcze nie widziałam. Chłopak się nachylił i dał mi buziaka w policzek.
Wyszliśmy z auta i kierowaliśmy się do wejścia. Widziałam auto chłopaków, pewnie już na nas czekają.
Dziwne bo w środku nikogo nie było...
- Wreszcie są ! Możemy zaczynać. - wydarł się Niall.
- Chłopaki, czy to nie jest czasami zamknięte ?
- Przecież drzwi były otwarte ! - wydarł sie Louis. Skarciłam do wzrokiem.
- Wykupiliśmy na ten dzień całą kręgielnie. Lubimy grać w spokoju a pewnie zebrały by się fanki. Strasznie je kochamy ale czasami my też musimy odpocząć... - powiedział Liam.
Podzieliliśmy się na grupy. Ja byłam z Liamem i Harrym a reszta razem. Zaczęliśmy grę, strasznie mi szło... Nie dziwie się bo wiedziałam że nie umiem grać. Co jakiś czas obok przechodził jakiś chłopak. Pewnie tu pracuje...
- Chłopaki ! Ja mam dosyć przegrywania z wami. - uśmiechnęłam się do nich i poszłam usiąść. Nagle przysiadł się do mnie ten chłopak którego widziałam wcześniej. Był bardzo przystojny. Miał grzywkę na bok i przepiękny uśmiech. Nie zwracałam większej uwagi na niego.
- Hej ! Nazywam się Tom. Widziałeś że nie radzisz sobie troszkę. - uśmiechnął się. Troszkę zdziwiło mnie jego zachowanie.
- Bo ja nigdy nie grałam. - powiedziałam prawdę i się uśmiechnęłam. Wydawał się być bardzo sympatyczny.
- Choć! Pokażę ci. - podał mi rękę a ja wstałam. Poszliśmy na inny tor niż chłopaki. Nie chciałam im przeszkadzać. Tom kierował moim ciałem jak mam się ustawić. Kiedy już stałam zachylona gotowa do rzutu kulą to zauważyłam że on patrzy mi się na tyłek. Tylko mi się zdaję...
Podszedł do mnie i kierował moją ręką a kiedy kazał to wypuściłam kulę.\
Coraz lepiej mi szło... Kiedy po raz kolejny Tom mnie kierował, poczułam jego rękę na moim pośladku

sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 12 - Najlepszy dzień w życiu !


Przechadzaliśmy się uliczkami Londynu. Nie znam tego miasta więc nie za bardzo wiedziałam gdzie idziemy. Zauważyłam że doszliśmy do parku. Robiło się już ciemno a ludzi było coraz mniej. Cieszę się że nie ma mnie teraz na tej imprezie ponieważ nie przepadam za takimi imprezami.
- Choć usiądziemy. - powiedział Zayn i pokazał na ławkę stojącą niedaleko nas. Swoją torbę położył niedaleko siebie. - Opowiedz mi o sobie. - powiedział a ja zaczęłam swoją historię w której ominęłam wszystko związane z moją matką. On słuchał mojej i ani razu mi nie przerwał. Chyba zauważył że ani razu nie wspomniałam o rodzicach ale chyba zrozumiał że nie chce w tej chwili o tym rozmawiać. Mam nadzieje że kiedyś będę mogła mu powiedzieć o wszystkim. Siedzieliśmy tak i poznawaliśmy się. Mam pewność że mogę mu ufać. Zayn po chwili zaczął grzebać w swojej nie zbyt dużej czarnej torbie gdy nagle wyjął aparat. Zdziwiłam się troszkę.
- Pomyślałem że będzie fajnie jak porobimy sobie kilka zdjęć.
- Muszę cię ostrzec... Ja brzydko wychodzę na zdjęciach.
- Na pewno nie !
Zayn zaczął cykać zdjęcia. Nagle podeszły do nas parę dziewczyn.
- Moglibyśmy prosić o autograf ? - zapytały się. Patrzyły się na Zayna jak na obrazek. Nie dziwię się. Rozdał każdej po autografie i zrobił sobie z każdą osobne zdjęcie. Kiedy oni rozmawiali to ja wzięłam jego aparat i robiłam im zdjęcia tak aby mnie nie zauważyli, potem odeszłam razem z aparatem w poszukiwaniu czegoś interesownego. Chodziłam po całym parku i robiłam zdjęcia pięknej przyrodzie. Usłyszałam swoje imię za sobą, szybko się odwróciłam i zobaczyłam zdyszanego Malika który biegnie w moją stronę. Kiedy podszedł do mnie to zauważyłam w jego oczach strach, od razu uśmiech zszedł mi z twarzy. Popatrzyła się na mnie, podszedł jeszcze bliżej i mocno przytulił. Szepnął mi do ucha :
- Myślałem że coś się stało ! Nie znikaj mi tak nigdy ok ?
Odsunęłam się od niego aby spojrzeć mu w oczy. Pokiwałam tylko głową na znak że się zgadzam.Kiedy tak go przytulałam to czułam się bezpiecznie. Miałam poczucie że gdy jestem z nim to nic mi się nie stanie.
- Może wracajmy już do domu ? - byłam strasznie zmęczona a na dodatek jeszcze mnie rękę znów zabolała.
- No dobrze ale jak zrobisz sobie ze mną zdjęcie. - zaproponował i zrobił oczka typy kota ze shreka.
- No dobrze ale tylko jedno. - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Podałam mu aparat on go wziął do ręki, skierował obiektyw na nas i już miał zrobić zdjęcie kiedy coś mnie podkusiło i dałam mu buziaka w policzek akurat wtedy aparat zrobił zdjęcie. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam. Poczułam na sobie kropelki wody które spadały na mnie. Nagle zaczęło lać. Zayn szybko ściągnął z siebie bluzę nałożył ją na mnie choć protestowałam bo wiedziałam że jemu będzie zimno, złapał mnie za rękę i pociągnął do przodu. Biegliśmy w stronę domu chłopaków. Wszystko miałam mokre. Po 5 min biegu znaleźliśmy się pod drzwiami domu. Nie wiem dlaczego ale wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Kiedy się uspokoiliśmy Zayn otworzył drzwi. Byliśmy trochę zdziwieni bo było całkowicie cicho. Udaliśmy się do miejsca gdzie przed naszym wyjściem odbywała się impreza. Zobaczyłam Louisa który leżał pod stołem przytulając marchewkę, Harry'ego który spał na stole bez koszulki. Nigdzie nie zauważyłam Nialla ani Liama. Zaczęła się rozglądać po pokoju ale nic nie znalazłam. Poszłam do kuchni i zobaczyłam słodko śpiącego Nialla który przytulał się do lodówki. Wróciłam do Zayna który siedział w salonie i podziwiał cały bałagan.
- Wiesz może gdzie jest Liam ?
- Pewnie śpi już w swoim pokoju bo znając go to pewnie nie pił. - powiedział w miarę cicho aby nie obudzić chłopaków.
- Co robimy z nimi ? - pokazałam na chłopaków
- Trzeba by było ich czym       ś przykryć i iść spać. - uśmiechnął się do mnie życzliwie.
Przykryliśmy ich i podążaliśmy do góry. Kiedy już miałam wchodzić do pokoju coś sobie przypomniałam. Odwróciłam się na pięcie i powiedziałam do chłopaka za mną.
- Zapomniałabym ci oddać twoją bejsbolówkę - już chciałam ją ściągać kiedy Zayn mnie uprzedził
- Nie musisz mi jej oddawać. Jest twoja. - powiedział i się uśmiechnął. Podeszłam bliżej niego, dałam mu buziaka w policzek na 'dobranoc' odwróciłam się, otworzyłam je, weszłam do środka. Ściągnęłam już moją bluzę i odłożyłam ją na bok. Zabrałam rzeczy do spania, bieliznę i poszłam pod prysznic. Szybko się umyłam, nałożyłam na siebie balsam czekoladowy, ubrałam ciuchy wcześniej przygotowane i położyłam się do łóżka. To był mój jak na razie najlepszy dzień w życiu.

*Oczami Zayna*

Leżałem właśnie w łóżku i rozmyślałem o Loli. Nie wiem czy dobrze robię. Dopiero zerwałem z dziewczyną którą chyba kochałem. No właśnie, chyba. Parę dni temu mogłem powiedzieć bez niczego że ją kocham a teraz ? Wykorzystywała mnie. Nigdy mnie nie kochała, a ja głupi dałem się nabrać. Może to strasznie szybko ale mam nadzieje że zbliżymy się do siebie. Mam nadzieje że Lola nie jest taka. Co ja wg gadam ?! Na pewno taka nie jest. Dla niej nie liczy się to czy ktoś ma kasę czy jej nie ma. Znam ją dopiero parę dni ale mam wrażenie jakbym znał ją parę lat. - z taką myślą zasnąłem.

*Oczami Loli*

Obudziłam się dość wcześnie. Przeciągnęłam się i postanowiłam zejść na dół i ogarnąć ten bałagan który zostawili chłopaki po wczorajszej imprezie. Podeszłam do okna w moim pokoju aby sprawdzić jaka jest dziś pogoda. Pochmurno i zimno. Pomimo pogody i tak miałam dobry humor.
Ubrałam się i zeszłam na dół. W salonie był istny bałagan. Nikogo tam nie zastałam czyli że chłopaki jeszcze śpią. Nie pozostało mi nic innego jak posprzątanie tego wszystkiego. Wszystkie butelki i butelki wyrzuciłam. Oczywiście kosz był pełen więc szybko poszłam wynieść śmieci. Po około godzinie skończyłam. Ręce to myślałam że mi odpadną. Pomyślałam że kiedy chłopaki wstaną pewnie będą głodni. Szybko zabrałam się za śniadanie. Wyjęłam potrzebne składniki do robienia naleśników i zaczęłam smażyć. Dzisiaj pewnie wróci Max. Nie chce aby pomyślał że jest jakimś ciężarem dla nas i dlatego nie było go w domu. Dzisiaj zabiorę go na lody. Muszę również pooglądać się za praca. Po 30 min. skończyłam. Naleśniki były gotowe. wyjęłam jeszcze nutelle i zjadłam dwa. Kiedy skończyłam zadzwonił mi telefon. Nie znałam tego numeru.
- Hallo ?
- Dzień dobry ! Z tej strony Alicja Nowak. Czy rozmawiam z Lolą ?
- Tak to ja. W czym mogę pomóc ?
- Dzwonię w sprawie szkoły. Tego roku już nie musicie zaliczać ale w następnym już musisz posłać Maxa do szkoły. To wszystko co chciałam wam powiedzieć.
- A co ze mną ?
- Ty nie musisz chodzić bo edukacja w UK jest troszkę inna niż u nas.
- Rozumiem i dziękuje. - ucieszyłam się na fakt że nie muszę chodzić już do tej durnowatej szkoły a poza tym mogę iść normalnie do pracy.
Postanowiłam przejść się troszkę. Jest godzina 10:00 czyli niedługo chłopaki powinni wstać więc zostawię im kartkę żeby się nie martwili. Po 10 min. wyszłam z domu. Wyciągnęłam telefon i weszłam na mapę Londynu żeby się nie zgubić. Postanowiłam iść do galerii i poszukiwaniu pracy. Szłam sobie spacerkiem i podziwiałam widoki Londynu z rana.  Ulice były już nieźle zatłoczone. Kiedy już będę w galerii to muszę poszukać jakiegoś prezentu dla Maxa na urodziny w końcu to już jutro. Po ok. godzinnym spacerku doszłam do galerii. Kiedy weszłam ukazało mi się mnóstwo sklepów. Chodziłam szukając czegoś odpowiedniego dla mnie. Po godzinie poszukiwań stwierdziłam że pójdę na kawę i troszkę odpocznę. Weszłam do mojej ulubionej kawiarni czyli Starbucks, zamówiłam podwójne latte i czekałam na zamówienie kiedy zobaczyłam że na drzwiach wejściowych wywieszona jest kartka. Pewnie jak wchodziłam to byłam zamyślona i jej nie zauważyłam. Wstałam z miejsca i kierowałam się w stronę drzwi. Kiedy zaczęłam składać poszczególne litery w całość to zobaczyłam że piszę na niej iż zatrudnią kelnerkę. Zerwałam ją i poszłam do stolika stolika cały czas czekając na zamówienie. Nareszcie zauważyłam że w moją stronę podąża dziewczyna z zamówieniem.
- Proszę i smacznego. - uśmiechnęła się i już chciała iść kiedy ja ją zatrzymałam.
- Przepraszam, czy ta oferta jest aktualna ? - pokazałam na kartkę która była w mojej dłoni.
- Oczywiście. Jeśli jest pani zainteresowana to ja zaraz zawołam szefową.
- Dziękuje.
Cała się trzęsłam ze strachu. Mam jednak wielką nadzieje że dostanę tą prace bo nie chce żyć na utrzymaniu Louisa. Po 15 min zauważyłam że w moim kierunku podąża kobieta około trzydziestki. Na twarzy miała wypisany uśmiech. Kiedy podeszła do mnie to przedstawiła i przysiadła się do mnie...
      Rozmawialiśmy z jakieś 40 min. Zadawała mnóstwo pytań.
- Dobrze, to na tym kończymy. Proszę mi jeszcze podać pani numer telefonu i w najbliższym czasie odezwiemy się.
- Do widzenia. - pożegnałam się i pani Lidia wstała i udała się do miejsca skąd przyszła.
Dopiłam latte, wstałam, zabrałam torebkę i wyszłam. Musze jeszcze się rozejrzeć za prezentem, bo niestety nie mam żadnego pomysłu co kupić. Chodziłam po wielu sklepach z zabawkami i nie mogłam nic znaleźć. Muszę mu jakoś wynagrodzić za to co przeszedł. Hmm... Wiem !! Zawsze marzył o xbox'ie ! Czyli sprawa prezentu jest już załatwiona ! Jutro rano tu wrócę i kupię tą grę, bo niestety Maks lubi wiedzieć wcześniej co dostał i przeszukuje zawsze mój pokój. Mam zamiar zabrać go do wesołego miasteczka a potem pójdziemy na lody. Nie wiem czy chłopaki pójdą ze mną, nie chce się narzucać ale zapytam się Louisa czy może pójdzie z nami. Chyba powinnam już wracać do domu bo już 12 ale jeszcze zrobię zakupy na obiad. Po 5 min. znajdowałam się już w sklepie i postanowiłam że na obiad zrobię makaron carbonara. Zabrałam potrzebne składniki i kiedy przechodziłam przez jedną z alejek to postanowiłam że zrobię może deser. Podeszłam do kasy i zapłaciłam. Jutro jeszcze muszę zapłacić za prezent i zostanie tylko na drobne rzeczy. Zabrałam zakupy, wyszłam ze sklepu i udałam się do domu.
     Wyjęłam klucz z torby i weszłam do domu. W domu panowała cisza. Chyba jeszcze chłopaki nie wstali. Poszłam do kuchni i zaczęłam rozpakowywać zakupy. Kiedy chciałam otworzyć lodówkę to zobaczyłam że jakaś kartka na niej wisi. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać. 

Hej Lola ! Jestem z Daniell na mieście. ;) 
Nasza stylistka przywiezie o 12:30 twojego brata. 
Chłopaki niedługo powinni wstać i przepraszam że musiałaś sprzątać
po imprezie. Obiecuję że wynagrodzę ci to z chłopakami. 
                                                   Liam ! xx
P.S. Dziękuje za śniadanie ! Było pyszne ;) 

Kiedy przeczytałam całość od razu uśmiech wkradł się na moje usta. Spojrzałam na zegarek który wisiał na ścianie. Zaraz powinien być Maks. Wypakowałam resztę zakupów i kiedy już wkładałam ostatni produkt do szafki to usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie to Max - powiedziałam do siebie. Otworzyłam drzwi a za nimi widniała uśmiechnięta postać. 
- Dzień dobry ! Czy ty jesteś Lola ? 
- Tak to ja a o co chodzi ? 
- Jestem stylistką chłopców i przywiozłam małego. - powiedziała i pokazała na auto przed domem w którym zauważyłam Maxa. Kiedy mnie zobaczył to od razu wyszedł i zaczął biec w moją stronę. Jak był parę centymetrów to rozłożył ręce i przytulił mnie. 
- Lolaaaa !!!! - zawołał
- Też tęskniłam. - powiedziałam przytulając go. Niby nie widzieliśmy się dzień ale już go mi brakowało. 
- Dobrze, to może ja już pojadę. 
- Może wejdzie pani na herbatę ? 
- Niestety praca wzywa. - powiedziała dalej się uśmiechając. 
- Rozumiem. Bardzo dziękuje i do widzenia.
Kobieta odpowiedziała mi tym samym, uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi.
- Pewnie jesteś głodny.
- Takk !!! - krzyknął
- Ale nie krzycz bo zbudzisz chłopaków.
Poszliśmy do kuchni. Naszykowałam mu parę naleśników na talerz i polałam czekoladą. W czasie kiedy on jadł to ja zaparzyłam sobie herbatę. Ileż oni mogą spać ? Oh ! Znów usłyszałam pukanie.
- O Liam jesteś ! - powiedziałam kiedy go ujrzałam.
 Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach na dół. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest już 12:55. O matko ! Jak ten czas szybko leci. Czas chyba zacząć robić obiad. Odłożyłam kubek, wyjęłam potrzebne składniki i chciałam już zaczynać ale zobaczyłam że do kuchni przychodzą do kolei każdy z chłopców. Najpierw Louis który trzymał się za głowę, następnie Niall który właśnie prze chwilą wypił duszkiem wodę, potem Harry w samych bokserkach który przykładał sobie butelkę wody do czoła a na końcu uśmiechnięty Zayn bez koszulki. Klatę to on ma niezłą. - powiedziałam sobie w myślach. Wszyscy usiedli przy stole skacowani.
- Zayn ? Mamy jakieś tabletki na głowę bo ona zaraz mi odpadnie. - powiedział Harry
- Hmm... Powinno coś być. - wstał, otworzył szafkę i wyjął z niej jakieś tabletki. Podszedł do lodówki i wyciągnął wodę. Podał te rzeczy Harremu.
- Zaraz będzie trzeba posprzątać ten bałagan. - powiedział Louis
- To nie będzie konieczne. - powiedziałam nieśmiało.
- Dlaczego ? O czym ty mówisz ? - dopytywał się Niall
- Bo już posprzątałam i zrobiłam wam śniadanie. - uśmiechnęłam się i podałam każdemu naleśniki po czym wzięłam Maksa za rękę który skończył już jeść i  poszłam z nim na górę. Jak tylko chłopaki zjedzą śniadanie to przyjdę i zacznę robić obiad bo nie chce krążyć wokół nich ja będą jedli. Gdy weszliśmy do pokoju mojego brata to od razu zaczęłam wypytywać go jak było u tej stylistki. Musiałam to zrobić bo w końcu ja jej nie znam. Siedzieliśmy jeszcze sobie chwilę i rozmawialiśmy. Mam nadzieje że chłopaki już skończyli bo chciałabym zacząć robić obiad bo już 13:30. Maks zajął się klockami a ja powędrowałam na dół. W kuchni nikogo nie było. Słyszałam że chłopaki oglądają coś w salonie. to dobrze bo nie lubię jak ktoś mi się krząta po kuchni. Wyjęłam resztę produktów i zaczęłam gotować. Mam nadzieje że będzie im smakować.
     Dość szybko mi to zajęło ! - powiedziałam sobie pod nosem i się uśmiechnęłam. - Teraz czas na deser !
(..) Kiedy nakładała już lukier na ostatnie babeczki, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Nie przejęłam się bo pewnie to Liam albo jakiś kolega chłopaków.
- Skończone ! - uśmiechnęłam się do siebie. Teraz trzeba tylko zawołać chłopaków. Poszłam do salonu. Kiedy byłam niedaleko to usłyszałam głos który znienawidziłam wczorajszego wieczoru. Tak ! Macie racje i kogo chodzi... Perrie ! Postanowiłam wziąć się w garść i nie zwracać na nią uwagi. Weszłam i widziałam że chłopaki siedzą w patrzą się na Perrie która stała nad Zaynem.
- Hej chłopaki ! Macie może ochotę na obiad ? - kiedy to mówiłam, ani razu nie spojrzałam na tą tapeciare. Wszyscy nagle zamilkli i spojrzeli na mnie.
- O ! Kogo ja tu widzę ?! Lafiryndę z ubraniami z lumpeksu ! A o twojej twarzy juz nie wspomnę... !
- Tsaa... - olałam ją całkowicie. - To co głodni ? - znów zwróciłam się do chłopaków.
- Ty pizdo ! Myślisz że możesz mnie tak traktować ?! - krzyknęła
- Nie pozwalaj sobie ! - krzyknął Louis
- A ty czego się wtrącasz ?! - krzyknęła
- A tak w ogóle to wypad z tego domu ! Powiedziałem że z nami koniec ! - krzyknął Zayn
- Wy mnie jeszcze popamiętacie, a ty to już w ogóle ! - powiedziała do mnie. Prychnęła i wyszła.

- Ta to ma tupet ! Ktoś chyba wspomniał o jedzeniu  - wszyscy się zaśmialiśmy.
- Idźcie do jadalni a ja zaraz tam przyniosę jedzeni. - wszyscy wstali z miejsc i udali się do wyznaczonego miejsca, wszyscy oprócz Louisa...
- Nie przejmuj się nią ! Ona jest tylko zazdrosna. Jesteś wspaniała i piękną dziewczyną ! Wiem że nie znamy się długo ale musimy kiedyś nadrobić te lata - powiedział i mnie przytulił. Zrobiło mi się miło na sercu kiedy usłyszałam jego słowa.
- Dziękuje ci za wszystko Lou. Za to że się nami zająłeś, za to że pomagasz nam, za to że nas adoptowałeś, za - chciałam mówić dalej ale mi przerwał.
- Nie masz mi za co dziękować. - przytulił mnie bardzo mocno. Poczułam łzy w oczach, szybko wytarłam je ręką.
- Dziękuje ! - powiedziałam jeszcze na koniec  dałam mu buziaka w policzek.
- Może chodźmy już bo chłopaki zaczną coś podejrzewać. - zaśmiał się
  Zabrałam naczynia z jedzeniem i poszłam do reszty.
- Mam nadzieje że będzie wam smakować, a po obiedzie mam jeszcze niespodziankę. - uśmiechnęłam się do wszystkich. - A jeszcze zanim zaczniemy to ja mam jedno pytanie.... gdzie jest Max ? - zapytałam - Zapomniałam go zawołać - skarciłam się w myślach za to że o nim zapomniałam, chciałam już wstać ale Zayn mnie uprzedził.
- Zostań ! Ja pójdę. - uśmiechnął się jakoś dziwnie, spuścił wzrok i poszedł.
  Kiedy już wszyscy siedzieli już przy stole, zaczęliśmy jeść.
- Pyszne. - powiedział Max kiedy skończył
- Będę mógł dokładkę ? - zapytał nie kto inny jak Niall.
- Oczywiście - powiedziałam przez śmiech
 Rozmawialiśmy na różne tematy. Nigdy się jeszcze tak nie śmiałam niestety nie na długo.
- Jeszcze nie jadłem czegoś tak dobrego ! Pewnie w młodości gotowałaś z mamą ! Każda dziewczyna lubi to robić. Wspólne obiadki, pieczenie ciasteczek, zakupy... - zaczął mówić jak najęty. Nie mogłam tego słuchać.
-  Nie jestem jak każda dziewczyna ! Nie miałam takiego dzieciństwa ! Nie miałam przyjemności robić obiadków z mamą ! Nie chodziłam na zakupy ani nic podobnego ! - krzyczałam i czułam że miałam łzy w oczach. Widziałam wystraszoną minę Maxa, obiecałam sobie że nigdy nie będę przy nim krzyczeć bo wiem że nie miał on kolorowego dzieciństwa. - Nie jestem jak każda... - powiedziałam już prawie szeptem a pare łez popłynęły po moim policzku. Odwróciłam się w stronę Maxa. - Przepraszam że krzyknęłam, to nie jest twoja wina. - wstałam i poszłam prosto do pokoju. Nie obchodziło mnie na razie to co teraz mówili.

*Oczami Zayna*

Kiedy Harry zaczął gadać swoje mądrości to widziałem że Lola jakoś dziwnie się zachowuje. Jakby zaraz miała wybuchnąć. Niestety, stało się to... Kiedy skończyła, wstała i wyszła. Widziałem że Max jest bliski płaczu.
- Nic się nie stało Max. - powiedział Niall - Masz może ochotę się pobawić ? - pewnie chciał się go uspokoić. Chłopczyk pokiwał lekko głową, wstał i poszli do jego pokoju.
- Ej chłopaki ! Co ja takiego powiedziałem ? - zapytał
zdezorientowany Harry.
- Ja wiem o co chodzi ale na razie nie mogę wam tego powiedzieć bo nie wiem czy ona mi pozwoli. To jest tylko i wyłącznie jej decyzja. - nie wiedziałem o co chodzi. Ostatniej nocy Lola mi opowiedziała całą historię z Perrie ale na temat dzieciństwa nie wspominała. Nie wiemy nawet dlaczego przeprowadziła się do Londynu, oczywiście i to się podoba.
Pójdę z nią porozmawiać. - powiedział cicho Louis
- Dobrze. - powiedziałem spokojnie
Atmosfera była napięta.

*Oczami Louisa*

Zapukałem do pokoju Loli ale nie usłyszałem proszę, jedyne co usłyszałem to płacz. Bez zastanowienia złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi.
- Mogę ?
- Jasne wchodź. - powiedziała cała zapłakana. Podszedłem do niej i z całej siły ją przytuliłem. Wiem że teraz potrzebowała oparcia i kogoś kto ją zrozumie. Siedzieliśmy chyba z pół godziny i rozmawialiśmy na różne tematu. Humor się już jej troszkę poprawił i na szczęście już nie płakała.
- Mam do ciebie małą prośbę. Bo jutro są urodziny Maxa i idę z nim do wesołego miasteczka. Nie chce cię ani was do tego zmuszać ani was wykorzystywać. Zależy mi tylko na tym aby miał on udane urodziny. I... - w tym momencie jej przerwałem.
- Z wielką chęcią pójdziemy. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy
- Oczywiście nie musicie kupować prezentów.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o jutrzejszych urodzinach.

*Oczami  Loli*

Byłam strasznie szczęśliwa że chłopaki przyjdą jutro na urodziny do Maxa. Ciekawe ile to będzie wszystko kosztowało. Mam nadzieje że starczy mi pieniędzy. Nie mam ochoty się tym teraz zamartwiać.
- Wiesz że musimy powiedzieć chłopakom dlaczego tu jesteśmy. - powiedziałam
- Wiem ale czekałem aż ty się na to zdecydujesz. Powiemy im przy najbliższej okazji a teraz odpocznij. - powiedział do mnie.
- Właśnie mi się przypomniało że zrobiłam dla was babeczki ! - uderzyłam się czoło.
- Zaraz zaniosę je chłopakom a ty się już nie przemęczaj. - wstał i zaczął iść w stronę drzwi.
- To do później ! - powiedział i wyszedł.
Kiedy zostałam sama to myśli mnie znów przytłoczyły. Byłam zła na siebie że krzyknęłam na Harrego i na dodatek widział to Max. Przecież Styles nie jest winny. Później muszę iść do niego i go przeprosić... teraz mi się nie chce. Położyłam się i myślałam. Moje myśli głównie zakrzątał Zayn. Podczas obiadu wg się nie odzywał, tylko czasami odpowiadał półsłówkami. Pewnie jest mu głupio po tej dzisiejszej akcji z Perrie. Kiedy sobie tak leżałam, usłyszała pukanie.
- Proszę. - powiedziałam cicho
- Przeszkadzam ? - w drzwiach zobaczyłam osobę która była cały czas w moich myślach. Macie racje... to był Zayn
- Jasne że nie ! Wchodź. - podniosłam się do pozycji siedzącej. Kiedy go widziałam to czułam coś dziwnego w wewnątrz. Przy nim czułam się bezpiecznie...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto kolejny rozdział ! Obiecałam że dodam dzisiaj !  Mam nadzieje że wam się spodoba ^^ Kolejny dodam już niedługo. Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach. Kocham was !! :**

poniedziałek, 9 września 2013

Rozdział 11 - Witaj w domu Lola !


 Poszliśmy po wypis, wyszliśmy ze szpitala a potem poszliśmy prosto do auta. Kiedy już siedzieliśmy i mieliśmy odjeżdżać to coś sobie przypomniałam...
Po pierwsze nie wiem co się dzieje z Maksem bo Zayn mi nie powiedział a po drugie już zbliżają się następne jego urodziny. Kiedy ja to zaplanuje jest już 23 kwietnia a urodziny ma on 25... Ehhh....Może poproszę o pomoc Louisa. A właśnie ! Jeśli o tym mowa to ja go jeszcze nie przeprosiłam że się uniosłam o to że nie powiedział mi że nie mieszka sam tylko z czwórką facetów. Muszę to załatwić od razu po przyjściu do domu.
- Gdzie jest Max ? - zapytałam krótko
- Spokojnie ! Pilnuje go dzisiaj nasza stylistka. Znamy ją bardzo dobrze i wiemy że imię się zaopiekować dzieckiem bo sama ma jedno. - powiedział a ja się uspokoiłam - Jak się czujesz ? - zapytał.
- Yyy... Chyba dobrze. Tylko troszkę słabo się czuje ale sądzę że to minie. - powiedziałam i się uśmiechnęłam.
Nagle do Zayna przyszedł sms. Szybko przeczytał i odpisał. Nie pytałam kto to, bo to już nie była moja sprawa... Po chwili ciszy, zapytał.
- Masz ochotę na kawe ?
- Chętnie.  - powiedziałam krótko bo jakoś słabo się czułam, kawa na pewno pomoże, ale nie tylko z tego powodu się zgodziłam. Nie wiem czemu ale bardzo dobrze czuję się w jego towarzystwie. Mogłabym spędzić z nim calutki dzień....
  - Co dla was ? - powiedziała miła dziewczyna która szczerzyła się na widok Malika.
- Co sobie życzysz ? - zapytał się Zayn
- Ja poproszę cappuccino z bitą śmietaną. - powiedziałam uśmiechając się do Zayna. Dziewczyna która zawzięcie go podrywała wkurzyła się jak odwzajemnił mój uśmiech a na nią wg nie zwracał uwagi.
- A ja poproszę to samo. - znów się do mnie uśmiechnął ! Jaki on ma zniewalający uśmiech. Ej, stop ! Przecież on ma dziewczynę. Nie mogę się w nim zakochać bo nie przeżyje kolejnego zawodu miłosnego. Najlepiej będzie jak przestanę o tym myśleć...
Czekaliśmy chyba z 10 min. na nasze zamówienia ale cieszyłam się że w końcu dotarły. Wyglądały smakowicie.
- Mam pytanie. - powiedziałam
- Zamieniam się w słuch! - odpowiedział i się uśmiechnął.
- Nie wiesz przypadkiem gdzie mogę znaleźć pracę ? - zapytałam się go.
- Hmm... A ty nie powinnaś szkoły skończyć ? -
- A o tym już muszę zapytać Louisa - powiedziałam
Chwilę nad czymś myślał. Nie przeszkadzało mi to. Muszę pogadać z Lou o tym co było na rozprawie na której miałam być ale niestety z powodu że byłam w szpitalu nie mogłam iść... Mam nadzieje że wszystko potoczyło się dobrze. Ciekawe co ze szkołą. Ale tego dowiem się jak przyjdę do domu...  Chłopaki chyba jeszcze nic nie wiedzą i chyba na razie tak jest lepiej... Szybko wypiliśmy nasze zamówienia, wyszliśmy i podążaliśmy do auta Zayna. Widziałam że ktoś nam robi zdjęcie ale nie zwróciłam na to większej uwagi.
Droga zleciała nam szybko. Nawet nie zdążyłam się obejrzeć a już byliśmy przed domem One Direction. Za długo to w tym domu nie spędziłam bo w ten samym dniu co była przeprowadzka zdarzył się niefortunny wypadek... Całą drogę do domu nie zamieniliśmy ani słowa. Zayn otworzył drzwi i wpuścił mnie pierwszą. W domu było ciemno jak w grobie, chyba nikogo nie było. Weszliśmy w głąb mieszkania i nagle zapaliły się światła a z kryjówek powychodziło pełno ludzi. Na ścianie do góry wisiał piękny napis który mówił : Witaj w domu Lola !! Jeszcze nikt dla mnie czegoś takiego nie zrobił. Miałam łzy w oczach ale nie przeszkadzało mi to. Widziałam jak Louis podchodzi do mnie, przytulił mnie i szepnął mi że dobrze że wyzdrowiałam. W końcu miałam okazję go przeprosić... Szepnęłam mu do ucha ciche dziękuje, przepraszam i nic więcej. On spojrzał na mnie zdziwiony.
- No to imprezę czas zacząć. - krzyknął Harry. W jednym momencie światła się przyciemniły a muzyka zaczęła grać. Wzięłam swoją torbę i udałam się w stronę schodów aby iść na górę. Kiedy przechodziłam koło drzwi wejściowych to usłyszałam dzwonek. Chyba tylko ja go słyszałam bo wszyscy się bawili. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam za nimi jakąś dziewczynę. Wiedziałam że skądś ją znam ale nie za bardzo mogłam sobie przypomnieć skąd. Może mi się przypomni... Dziewczyna się uśmiechała a gdy mnie zobaczyła od razu mina jej zrzedła. Zjechała mnie od góry do dołu i znów się uśmiechnęła ale jakoś inaczej. Już chciała coś powiedzieć ale koło nas znalazł się Zayn. Nie widziałam go chyba z 10 min. a już brakowało mi jego głosu, zapachu oczu. Czy to czasami nie brzmi tak jakbym się zakochała ? Nie !! Na pewno nie. Nagle odezwał się Zayn
- Jak dobrze że już jesteś ! - powiedział do dziewczyny i pocałował ją namiętnie.... Już pamiętam kim jest ta dziewczyna ! Jak ja nie mogłam jej poznać ! Przecież to Perrie... Nie mogłam patrzeć na to jak cię całują więc poszłam na górę się przebrać. Szybko weszłam do mojego pokoju. To co czuje do niego mnie przerasta ! Jeszcze nie wiem dokładnie co ale coś na pewno.
Przebrałam się, poprawiłam makijaż i wolnym krokiem zeszłam na dół wiedziałam że na imprezę przyszło parę sławnych ludzi takich jak całe Little Mix którego wcześniej nie zauważyłam, Ed Sheeran, Demi Lovato i parę innych. Usiadłam na krześle i patrzyłam jak inni się bawią. Kiedy zobaczyłam taniec chłopaków to od razu uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Nagle zauważyłam jak podchodzi do mnie Niall.
- Zatańczysz ze mną ? - zapytał i się uśmiechnął
- Z chęcią ale uprzedzam że nie umiem tańczyć. - powiedziałam i posłałam mu szczery uśmiech który on odwzajemnił... Przetańczyliśmy ze sobą około czterech piosenek ale niestety musiałam odpocząć bo nie mam tyle samo siły co przed małym incydentem.
- Niall ! Przepraszam cię ale ja chyba już usiądę.
- Ok. Pójdę z Tobą.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz. - powiedziałam i się uśmiechnęłam
- Ale chce. - również się uśmiechnął i poszliśmy do kuchni bo tam było najciszej.
Kiedy już siedzieliśmy na krzesłach to nagle Niall się odezwał...
- Bardzo cię przepraszam za ten wypadek, to moja wina. - powiedział i spuścił głowę
- To nie jest wcale twoja wina ! To ja jestem taką łamagą że nawet chodzić nie umiem. - powiedziałam przytuliłam go.
- Wracamy ? - zapytał 
- Jasne ! To ty idź a ja jeszcze muszę skoczyć do łazienki.
- To ja czekam już na parkiecie. - uśmiechnął się i wyszedł.
Chwilkę chodziłam po tym dużym domu aby znaleźć łazienkę aż w końcu ją znalazłam. Już miałam wchodzić kiedy usłyszałam dwa damskie głosy. Mogłam spokojnie usłyszeć co mówią bo nie dość żę głośno mówiły to na dodatek tutaj było w miarę cicho.
- Widziałaś jak ona się ubrała ?! Wygląda jakby wyszła ze śmietnika ! Kim ona w ogóle jest ?! Na pewno chce naciągnąć chłopaków na kasę. Ale prawdę mówiąc mówiąc nie są za mądrzy żeby się domyślić. - poznałam czyj to głos. Osoba o której myślę nie była trzeźwa bo co jakiś czas język jej się plątał, ale jak to mówią: pijany prawdę ci powie...  Strumyki łez pokazały się na moich policzkach. Zadawałam sobie pytanie  Nie chciałam dłużej tego słuchać. Szybko pobiegłam do swojego pokoju a dokładnie do łazienki. Nie zważałam na to czy zamknęłam drzwi czy nie. Wiedziałam co zaraz zrobię. Dlaczego ja nie poszłam od razu do swojej łazienki ?! - pytałam się w myślach. Uniknęłam bym usłyszenia tej rozmowy. Szybko zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu żyletki...

* Oczami Zayna *

Jakieś 5 min. temu Perrie poszła do łazienki. Kiedy jej nie było ja zająłem się konsolą. Dj Malik wkracza do akcji ! - pomyślałem. Kiedy wróci moja dziewczyna muszę zacząć ją pilnować bo nie chce aby była strasznie upita a niestety nie wiele jej brakuje. Nagle zobaczyłem Perrie która ledwo chodziła. O matko ! Kiedy ona się tak urządziła ? - pomyślałem. Podszedłem do niej i zapytałem.
- Kiedy ty się tak upiłaś ?! - podniosłem ton.
- A taki mega przystojny koleś mi zaproponował więc poszłam...
- Ale kobieto, nie było cię z 10 min. ! - krzyknąłem
- Nie krzycz na mnie bo nie masz takiego prawa ! Ty masz spełniać moje zachcianki a nie czepiać się. Ale muszę ci coś powiedzieć, tamten facet lepiej całuje ! A i jeszcze jedna sprawa... Chyba wasza przyjaciółeczka słyszała co o niej myślę - powiedziała ledwie i głupio zaśmiała. Przejrzałem na oczy ! Ona tak na prawdę mnie nie kocha ! Wykorzystuje mnie ! Ja nawet nie pamiętam kiedy ona ostatni raz powiedziała że mnie kocha ! Ale to co usłyszałem na końcu mnie przestraszyło. Musze szybko znaleźć Lolę !
- Z nami koniec ! - krzyknąłem i pobiegłem jej szukać...

* Oczami Loli *

- Jest ! - powiedziałam do siebie trzymając w ręce ostrą rzecz. Szybko pobiegłam bo łazienki usiałam na zimnych płytkach i wpatrywałam się w ostre narzędzie... Obiecywałam sobie że już nigdy tego nie zrobię ale niestety obietnice się czasami łamie. Zaczęłam obracać ją w palcach. Może wam się to wydaję głupie ale przynajmniej mnie to uspokaja... Nie myślę już o mojej wyrodnej matce, o zmarłym ojcu, o problemach jakie stwarzam innym. Jednym słowem, nie myślę o problemach ! Mocno złapałam żyletkę i przejechałam po nadgarstku. Tam gdzie była przed chwilą żyletka teraz pojawiła się strużka krwi. Wszystkie problemy odeszły. Widziałam jak krople krwi spadają albo na sukienkę albo na płytki. Nagle usłyszałam jakieś kroki... Szybko wstałam i już chciałam wyjść i zamknąć drzwi od mojego pokoju aby nikt do niego nie wszedł. Niestety tak osoba byłą szybsza nie zdążyłam nawet przemyć rękę wodą aby nie było niczego podejrzanego. Nie udało mi się... Stałam tyłem do drzwi a przodem do umywalki kiedy drzwi się otworzył.
- Matko Lola !! - był to Zayn... Szybko podbiegł do mnie wziął moją zakrwawioną rękę i wsadził od zimną wodę. Kiedy ręka była już bez śladów krwi to otworzył małą szafeczkę która wisiała koło lustra. Zabrał wodę utlenioną, watę i bandaż. Sprawnie owinął ranę opatrunkiem. W tym czasie ja się nie odezwałam ani słowem. Zayn szybko zaprowadził mnie o pokoju i usadził na łóżku. Wszędzie latały moje rzeczy... Nie przejmowałam się tym. Siedziałam bezruchu. Zayn właśnie sprzątał łazience. Nikt z dołu nie wiedział co się tu wydarzyło i mam nadzieje że tak zostanie. Słyszałam bardzo głośną muzykę która dobijała się nawet do mojego pokoju. Wiedziałam że Zayn będzie się pytał dlaczego to zrobiłam... Ale myślę że mogę mu zaufać. Po 5 min przyszedł, usiadł koło mnie na brzegu łóżka i czekał w milczeniu... Wiedział że kiedy będę gotowa wtedy mu powiem. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam swój monolog od samego początku... Czasami głos mi się załamywał a łzy spływały mi po policzkach ale mówiłam dalej. Musiałam się w końcu komuś wygadać.
- ... i wtedy przyszedłeś Ty. - tymi słowami zakończyłam swoja długą historie. Zayn widząc mnie że jestem na skraju załamania przytulił mnie mocno co ja odwzajemniłam. Byłam mu wdzięczna za to że jest tu ze mną i że wysłuchał mojej historii.- Wybaczysz mi że położę się już spać ? - zapytałam
- Już idziesz spać ? Przecież jest jeszcze wcześnie, jak chcesz to może pójdziemy na spacer, dzisiaj jest nawet ładna pogoda jak na Londyn. Nie daj się prosić. - zrobił minę typu kota ze shreka.
- No nie wiem, na dole jest pewnie twoja dziewczyna, oczywiście bez urazy. Ja nie chce przechodzić tego po raz drugi.
- O nią się nie martw... Obiecuję że moja BYŁA dziewczyna - zrobił nacisk na była - nie skrzywdzi cię już. Przy mnie będziesz bezpieczna. - powiedział to i złapał moją rękę. Przysunęłam się bliżej niego, przybliżyłam swoją twarz do jego i dałam mu buziaka w policzek i mocno przytuliłam.
- Dziękuje ci za wszystko. - powiedziałam dalej go przytulając.
- Czyli się zgadasz ? - zapytał gdy go puściłam
- Jasne ! Tylko się przebiorę i zaraz wracam. Szybko zabrałam ciuchy na przebranie które nadal leżały na podłodze i pobiegłam do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie w lustrze prawie się przestraszyłam. Włosy sterczały mi na wszystkie strony, makijaż cały rozmazany a sukienka cała w krwi. Żywym tempem umyłam twarz, rozczesałam włosy i przebrałam się w wcześniej przygotowane ciuchy a tamte rzuciłam do kosza na brudne pranie. Kiedy wróciłam do pokoju Zayn szperał w telefonie ale gdy mnie zobaczył od razu go odłożył.
- Ślicznie wyglądasz. - powiedział. Wolnym krokiem zeszliśmy po schodach na dół, modliłam się aby nikogo po drodze nie spotkać a przede wszystkim na pewno nie Perrie... Kiedy mielimy już wychodzić z domu Zayn powiedział
- Mam wspaniały pomysł ! Zaraz wracam ! - powiedział uśmiechnięty i dobiegł na górę. Ciekawe co on wymyślił. Po chwili już był kolo mnie z czarną torbą, myślałam że powie mi ale jego mina mówiła tylko : dowiesz się później. Ehh... Już po chwili staliśmy przed willą chłopaków z zamiarem ruszenia na spacer...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Przepraszam że dodaję go dopiero teraz ale niestety nauka -,- Teraz mogę was upewnić że będę dodawała częściej. Każdy komentarz się liczy :) Szczególne pozdrowienia dla Moniki M. :) :** Do zobaczenia wkrótce kochani !! <3