sobota, 23 listopada 2013

Rozdział 12 - Najlepszy dzień w życiu !


Przechadzaliśmy się uliczkami Londynu. Nie znam tego miasta więc nie za bardzo wiedziałam gdzie idziemy. Zauważyłam że doszliśmy do parku. Robiło się już ciemno a ludzi było coraz mniej. Cieszę się że nie ma mnie teraz na tej imprezie ponieważ nie przepadam za takimi imprezami.
- Choć usiądziemy. - powiedział Zayn i pokazał na ławkę stojącą niedaleko nas. Swoją torbę położył niedaleko siebie. - Opowiedz mi o sobie. - powiedział a ja zaczęłam swoją historię w której ominęłam wszystko związane z moją matką. On słuchał mojej i ani razu mi nie przerwał. Chyba zauważył że ani razu nie wspomniałam o rodzicach ale chyba zrozumiał że nie chce w tej chwili o tym rozmawiać. Mam nadzieje że kiedyś będę mogła mu powiedzieć o wszystkim. Siedzieliśmy tak i poznawaliśmy się. Mam pewność że mogę mu ufać. Zayn po chwili zaczął grzebać w swojej nie zbyt dużej czarnej torbie gdy nagle wyjął aparat. Zdziwiłam się troszkę.
- Pomyślałem że będzie fajnie jak porobimy sobie kilka zdjęć.
- Muszę cię ostrzec... Ja brzydko wychodzę na zdjęciach.
- Na pewno nie !
Zayn zaczął cykać zdjęcia. Nagle podeszły do nas parę dziewczyn.
- Moglibyśmy prosić o autograf ? - zapytały się. Patrzyły się na Zayna jak na obrazek. Nie dziwię się. Rozdał każdej po autografie i zrobił sobie z każdą osobne zdjęcie. Kiedy oni rozmawiali to ja wzięłam jego aparat i robiłam im zdjęcia tak aby mnie nie zauważyli, potem odeszłam razem z aparatem w poszukiwaniu czegoś interesownego. Chodziłam po całym parku i robiłam zdjęcia pięknej przyrodzie. Usłyszałam swoje imię za sobą, szybko się odwróciłam i zobaczyłam zdyszanego Malika który biegnie w moją stronę. Kiedy podszedł do mnie to zauważyłam w jego oczach strach, od razu uśmiech zszedł mi z twarzy. Popatrzyła się na mnie, podszedł jeszcze bliżej i mocno przytulił. Szepnął mi do ucha :
- Myślałem że coś się stało ! Nie znikaj mi tak nigdy ok ?
Odsunęłam się od niego aby spojrzeć mu w oczy. Pokiwałam tylko głową na znak że się zgadzam.Kiedy tak go przytulałam to czułam się bezpiecznie. Miałam poczucie że gdy jestem z nim to nic mi się nie stanie.
- Może wracajmy już do domu ? - byłam strasznie zmęczona a na dodatek jeszcze mnie rękę znów zabolała.
- No dobrze ale jak zrobisz sobie ze mną zdjęcie. - zaproponował i zrobił oczka typy kota ze shreka.
- No dobrze ale tylko jedno. - powiedziałam i się uśmiechnęłam. Podałam mu aparat on go wziął do ręki, skierował obiektyw na nas i już miał zrobić zdjęcie kiedy coś mnie podkusiło i dałam mu buziaka w policzek akurat wtedy aparat zrobił zdjęcie. Odsunęłam się od niego i uśmiechnęłam. Poczułam na sobie kropelki wody które spadały na mnie. Nagle zaczęło lać. Zayn szybko ściągnął z siebie bluzę nałożył ją na mnie choć protestowałam bo wiedziałam że jemu będzie zimno, złapał mnie za rękę i pociągnął do przodu. Biegliśmy w stronę domu chłopaków. Wszystko miałam mokre. Po 5 min biegu znaleźliśmy się pod drzwiami domu. Nie wiem dlaczego ale wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Kiedy się uspokoiliśmy Zayn otworzył drzwi. Byliśmy trochę zdziwieni bo było całkowicie cicho. Udaliśmy się do miejsca gdzie przed naszym wyjściem odbywała się impreza. Zobaczyłam Louisa który leżał pod stołem przytulając marchewkę, Harry'ego który spał na stole bez koszulki. Nigdzie nie zauważyłam Nialla ani Liama. Zaczęła się rozglądać po pokoju ale nic nie znalazłam. Poszłam do kuchni i zobaczyłam słodko śpiącego Nialla który przytulał się do lodówki. Wróciłam do Zayna który siedział w salonie i podziwiał cały bałagan.
- Wiesz może gdzie jest Liam ?
- Pewnie śpi już w swoim pokoju bo znając go to pewnie nie pił. - powiedział w miarę cicho aby nie obudzić chłopaków.
- Co robimy z nimi ? - pokazałam na chłopaków
- Trzeba by było ich czym       ś przykryć i iść spać. - uśmiechnął się do mnie życzliwie.
Przykryliśmy ich i podążaliśmy do góry. Kiedy już miałam wchodzić do pokoju coś sobie przypomniałam. Odwróciłam się na pięcie i powiedziałam do chłopaka za mną.
- Zapomniałabym ci oddać twoją bejsbolówkę - już chciałam ją ściągać kiedy Zayn mnie uprzedził
- Nie musisz mi jej oddawać. Jest twoja. - powiedział i się uśmiechnął. Podeszłam bliżej niego, dałam mu buziaka w policzek na 'dobranoc' odwróciłam się, otworzyłam je, weszłam do środka. Ściągnęłam już moją bluzę i odłożyłam ją na bok. Zabrałam rzeczy do spania, bieliznę i poszłam pod prysznic. Szybko się umyłam, nałożyłam na siebie balsam czekoladowy, ubrałam ciuchy wcześniej przygotowane i położyłam się do łóżka. To był mój jak na razie najlepszy dzień w życiu.

*Oczami Zayna*

Leżałem właśnie w łóżku i rozmyślałem o Loli. Nie wiem czy dobrze robię. Dopiero zerwałem z dziewczyną którą chyba kochałem. No właśnie, chyba. Parę dni temu mogłem powiedzieć bez niczego że ją kocham a teraz ? Wykorzystywała mnie. Nigdy mnie nie kochała, a ja głupi dałem się nabrać. Może to strasznie szybko ale mam nadzieje że zbliżymy się do siebie. Mam nadzieje że Lola nie jest taka. Co ja wg gadam ?! Na pewno taka nie jest. Dla niej nie liczy się to czy ktoś ma kasę czy jej nie ma. Znam ją dopiero parę dni ale mam wrażenie jakbym znał ją parę lat. - z taką myślą zasnąłem.

*Oczami Loli*

Obudziłam się dość wcześnie. Przeciągnęłam się i postanowiłam zejść na dół i ogarnąć ten bałagan który zostawili chłopaki po wczorajszej imprezie. Podeszłam do okna w moim pokoju aby sprawdzić jaka jest dziś pogoda. Pochmurno i zimno. Pomimo pogody i tak miałam dobry humor.
Ubrałam się i zeszłam na dół. W salonie był istny bałagan. Nikogo tam nie zastałam czyli że chłopaki jeszcze śpią. Nie pozostało mi nic innego jak posprzątanie tego wszystkiego. Wszystkie butelki i butelki wyrzuciłam. Oczywiście kosz był pełen więc szybko poszłam wynieść śmieci. Po około godzinie skończyłam. Ręce to myślałam że mi odpadną. Pomyślałam że kiedy chłopaki wstaną pewnie będą głodni. Szybko zabrałam się za śniadanie. Wyjęłam potrzebne składniki do robienia naleśników i zaczęłam smażyć. Dzisiaj pewnie wróci Max. Nie chce aby pomyślał że jest jakimś ciężarem dla nas i dlatego nie było go w domu. Dzisiaj zabiorę go na lody. Muszę również pooglądać się za praca. Po 30 min. skończyłam. Naleśniki były gotowe. wyjęłam jeszcze nutelle i zjadłam dwa. Kiedy skończyłam zadzwonił mi telefon. Nie znałam tego numeru.
- Hallo ?
- Dzień dobry ! Z tej strony Alicja Nowak. Czy rozmawiam z Lolą ?
- Tak to ja. W czym mogę pomóc ?
- Dzwonię w sprawie szkoły. Tego roku już nie musicie zaliczać ale w następnym już musisz posłać Maxa do szkoły. To wszystko co chciałam wam powiedzieć.
- A co ze mną ?
- Ty nie musisz chodzić bo edukacja w UK jest troszkę inna niż u nas.
- Rozumiem i dziękuje. - ucieszyłam się na fakt że nie muszę chodzić już do tej durnowatej szkoły a poza tym mogę iść normalnie do pracy.
Postanowiłam przejść się troszkę. Jest godzina 10:00 czyli niedługo chłopaki powinni wstać więc zostawię im kartkę żeby się nie martwili. Po 10 min. wyszłam z domu. Wyciągnęłam telefon i weszłam na mapę Londynu żeby się nie zgubić. Postanowiłam iść do galerii i poszukiwaniu pracy. Szłam sobie spacerkiem i podziwiałam widoki Londynu z rana.  Ulice były już nieźle zatłoczone. Kiedy już będę w galerii to muszę poszukać jakiegoś prezentu dla Maxa na urodziny w końcu to już jutro. Po ok. godzinnym spacerku doszłam do galerii. Kiedy weszłam ukazało mi się mnóstwo sklepów. Chodziłam szukając czegoś odpowiedniego dla mnie. Po godzinie poszukiwań stwierdziłam że pójdę na kawę i troszkę odpocznę. Weszłam do mojej ulubionej kawiarni czyli Starbucks, zamówiłam podwójne latte i czekałam na zamówienie kiedy zobaczyłam że na drzwiach wejściowych wywieszona jest kartka. Pewnie jak wchodziłam to byłam zamyślona i jej nie zauważyłam. Wstałam z miejsca i kierowałam się w stronę drzwi. Kiedy zaczęłam składać poszczególne litery w całość to zobaczyłam że piszę na niej iż zatrudnią kelnerkę. Zerwałam ją i poszłam do stolika stolika cały czas czekając na zamówienie. Nareszcie zauważyłam że w moją stronę podąża dziewczyna z zamówieniem.
- Proszę i smacznego. - uśmiechnęła się i już chciała iść kiedy ja ją zatrzymałam.
- Przepraszam, czy ta oferta jest aktualna ? - pokazałam na kartkę która była w mojej dłoni.
- Oczywiście. Jeśli jest pani zainteresowana to ja zaraz zawołam szefową.
- Dziękuje.
Cała się trzęsłam ze strachu. Mam jednak wielką nadzieje że dostanę tą prace bo nie chce żyć na utrzymaniu Louisa. Po 15 min zauważyłam że w moim kierunku podąża kobieta około trzydziestki. Na twarzy miała wypisany uśmiech. Kiedy podeszła do mnie to przedstawiła i przysiadła się do mnie...
      Rozmawialiśmy z jakieś 40 min. Zadawała mnóstwo pytań.
- Dobrze, to na tym kończymy. Proszę mi jeszcze podać pani numer telefonu i w najbliższym czasie odezwiemy się.
- Do widzenia. - pożegnałam się i pani Lidia wstała i udała się do miejsca skąd przyszła.
Dopiłam latte, wstałam, zabrałam torebkę i wyszłam. Musze jeszcze się rozejrzeć za prezentem, bo niestety nie mam żadnego pomysłu co kupić. Chodziłam po wielu sklepach z zabawkami i nie mogłam nic znaleźć. Muszę mu jakoś wynagrodzić za to co przeszedł. Hmm... Wiem !! Zawsze marzył o xbox'ie ! Czyli sprawa prezentu jest już załatwiona ! Jutro rano tu wrócę i kupię tą grę, bo niestety Maks lubi wiedzieć wcześniej co dostał i przeszukuje zawsze mój pokój. Mam zamiar zabrać go do wesołego miasteczka a potem pójdziemy na lody. Nie wiem czy chłopaki pójdą ze mną, nie chce się narzucać ale zapytam się Louisa czy może pójdzie z nami. Chyba powinnam już wracać do domu bo już 12 ale jeszcze zrobię zakupy na obiad. Po 5 min. znajdowałam się już w sklepie i postanowiłam że na obiad zrobię makaron carbonara. Zabrałam potrzebne składniki i kiedy przechodziłam przez jedną z alejek to postanowiłam że zrobię może deser. Podeszłam do kasy i zapłaciłam. Jutro jeszcze muszę zapłacić za prezent i zostanie tylko na drobne rzeczy. Zabrałam zakupy, wyszłam ze sklepu i udałam się do domu.
     Wyjęłam klucz z torby i weszłam do domu. W domu panowała cisza. Chyba jeszcze chłopaki nie wstali. Poszłam do kuchni i zaczęłam rozpakowywać zakupy. Kiedy chciałam otworzyć lodówkę to zobaczyłam że jakaś kartka na niej wisi. Wzięłam ją do ręki i zaczęłam czytać. 

Hej Lola ! Jestem z Daniell na mieście. ;) 
Nasza stylistka przywiezie o 12:30 twojego brata. 
Chłopaki niedługo powinni wstać i przepraszam że musiałaś sprzątać
po imprezie. Obiecuję że wynagrodzę ci to z chłopakami. 
                                                   Liam ! xx
P.S. Dziękuje za śniadanie ! Było pyszne ;) 

Kiedy przeczytałam całość od razu uśmiech wkradł się na moje usta. Spojrzałam na zegarek który wisiał na ścianie. Zaraz powinien być Maks. Wypakowałam resztę zakupów i kiedy już wkładałam ostatni produkt do szafki to usłyszałam dzwonek do drzwi. Pewnie to Max - powiedziałam do siebie. Otworzyłam drzwi a za nimi widniała uśmiechnięta postać. 
- Dzień dobry ! Czy ty jesteś Lola ? 
- Tak to ja a o co chodzi ? 
- Jestem stylistką chłopców i przywiozłam małego. - powiedziała i pokazała na auto przed domem w którym zauważyłam Maxa. Kiedy mnie zobaczył to od razu wyszedł i zaczął biec w moją stronę. Jak był parę centymetrów to rozłożył ręce i przytulił mnie. 
- Lolaaaa !!!! - zawołał
- Też tęskniłam. - powiedziałam przytulając go. Niby nie widzieliśmy się dzień ale już go mi brakowało. 
- Dobrze, to może ja już pojadę. 
- Może wejdzie pani na herbatę ? 
- Niestety praca wzywa. - powiedziała dalej się uśmiechając. 
- Rozumiem. Bardzo dziękuje i do widzenia.
Kobieta odpowiedziała mi tym samym, uśmiechnęłam się i zamknęłam drzwi.
- Pewnie jesteś głodny.
- Takk !!! - krzyknął
- Ale nie krzycz bo zbudzisz chłopaków.
Poszliśmy do kuchni. Naszykowałam mu parę naleśników na talerz i polałam czekoladą. W czasie kiedy on jadł to ja zaparzyłam sobie herbatę. Ileż oni mogą spać ? Oh ! Znów usłyszałam pukanie.
- O Liam jesteś ! - powiedziałam kiedy go ujrzałam.
 Usłyszałam jak ktoś schodzi po schodach na dół. Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam że jest już 12:55. O matko ! Jak ten czas szybko leci. Czas chyba zacząć robić obiad. Odłożyłam kubek, wyjęłam potrzebne składniki i chciałam już zaczynać ale zobaczyłam że do kuchni przychodzą do kolei każdy z chłopców. Najpierw Louis który trzymał się za głowę, następnie Niall który właśnie prze chwilą wypił duszkiem wodę, potem Harry w samych bokserkach który przykładał sobie butelkę wody do czoła a na końcu uśmiechnięty Zayn bez koszulki. Klatę to on ma niezłą. - powiedziałam sobie w myślach. Wszyscy usiedli przy stole skacowani.
- Zayn ? Mamy jakieś tabletki na głowę bo ona zaraz mi odpadnie. - powiedział Harry
- Hmm... Powinno coś być. - wstał, otworzył szafkę i wyjął z niej jakieś tabletki. Podszedł do lodówki i wyciągnął wodę. Podał te rzeczy Harremu.
- Zaraz będzie trzeba posprzątać ten bałagan. - powiedział Louis
- To nie będzie konieczne. - powiedziałam nieśmiało.
- Dlaczego ? O czym ty mówisz ? - dopytywał się Niall
- Bo już posprzątałam i zrobiłam wam śniadanie. - uśmiechnęłam się i podałam każdemu naleśniki po czym wzięłam Maksa za rękę który skończył już jeść i  poszłam z nim na górę. Jak tylko chłopaki zjedzą śniadanie to przyjdę i zacznę robić obiad bo nie chce krążyć wokół nich ja będą jedli. Gdy weszliśmy do pokoju mojego brata to od razu zaczęłam wypytywać go jak było u tej stylistki. Musiałam to zrobić bo w końcu ja jej nie znam. Siedzieliśmy jeszcze sobie chwilę i rozmawialiśmy. Mam nadzieje że chłopaki już skończyli bo chciałabym zacząć robić obiad bo już 13:30. Maks zajął się klockami a ja powędrowałam na dół. W kuchni nikogo nie było. Słyszałam że chłopaki oglądają coś w salonie. to dobrze bo nie lubię jak ktoś mi się krząta po kuchni. Wyjęłam resztę produktów i zaczęłam gotować. Mam nadzieje że będzie im smakować.
     Dość szybko mi to zajęło ! - powiedziałam sobie pod nosem i się uśmiechnęłam. - Teraz czas na deser !
(..) Kiedy nakładała już lukier na ostatnie babeczki, usłyszałam dźwięk otwierających się drzwi. Nie przejęłam się bo pewnie to Liam albo jakiś kolega chłopaków.
- Skończone ! - uśmiechnęłam się do siebie. Teraz trzeba tylko zawołać chłopaków. Poszłam do salonu. Kiedy byłam niedaleko to usłyszałam głos który znienawidziłam wczorajszego wieczoru. Tak ! Macie racje i kogo chodzi... Perrie ! Postanowiłam wziąć się w garść i nie zwracać na nią uwagi. Weszłam i widziałam że chłopaki siedzą w patrzą się na Perrie która stała nad Zaynem.
- Hej chłopaki ! Macie może ochotę na obiad ? - kiedy to mówiłam, ani razu nie spojrzałam na tą tapeciare. Wszyscy nagle zamilkli i spojrzeli na mnie.
- O ! Kogo ja tu widzę ?! Lafiryndę z ubraniami z lumpeksu ! A o twojej twarzy juz nie wspomnę... !
- Tsaa... - olałam ją całkowicie. - To co głodni ? - znów zwróciłam się do chłopaków.
- Ty pizdo ! Myślisz że możesz mnie tak traktować ?! - krzyknęła
- Nie pozwalaj sobie ! - krzyknął Louis
- A ty czego się wtrącasz ?! - krzyknęła
- A tak w ogóle to wypad z tego domu ! Powiedziałem że z nami koniec ! - krzyknął Zayn
- Wy mnie jeszcze popamiętacie, a ty to już w ogóle ! - powiedziała do mnie. Prychnęła i wyszła.

- Ta to ma tupet ! Ktoś chyba wspomniał o jedzeniu  - wszyscy się zaśmialiśmy.
- Idźcie do jadalni a ja zaraz tam przyniosę jedzeni. - wszyscy wstali z miejsc i udali się do wyznaczonego miejsca, wszyscy oprócz Louisa...
- Nie przejmuj się nią ! Ona jest tylko zazdrosna. Jesteś wspaniała i piękną dziewczyną ! Wiem że nie znamy się długo ale musimy kiedyś nadrobić te lata - powiedział i mnie przytulił. Zrobiło mi się miło na sercu kiedy usłyszałam jego słowa.
- Dziękuje ci za wszystko Lou. Za to że się nami zająłeś, za to że pomagasz nam, za to że nas adoptowałeś, za - chciałam mówić dalej ale mi przerwał.
- Nie masz mi za co dziękować. - przytulił mnie bardzo mocno. Poczułam łzy w oczach, szybko wytarłam je ręką.
- Dziękuje ! - powiedziałam jeszcze na koniec  dałam mu buziaka w policzek.
- Może chodźmy już bo chłopaki zaczną coś podejrzewać. - zaśmiał się
  Zabrałam naczynia z jedzeniem i poszłam do reszty.
- Mam nadzieje że będzie wam smakować, a po obiedzie mam jeszcze niespodziankę. - uśmiechnęłam się do wszystkich. - A jeszcze zanim zaczniemy to ja mam jedno pytanie.... gdzie jest Max ? - zapytałam - Zapomniałam go zawołać - skarciłam się w myślach za to że o nim zapomniałam, chciałam już wstać ale Zayn mnie uprzedził.
- Zostań ! Ja pójdę. - uśmiechnął się jakoś dziwnie, spuścił wzrok i poszedł.
  Kiedy już wszyscy siedzieli już przy stole, zaczęliśmy jeść.
- Pyszne. - powiedział Max kiedy skończył
- Będę mógł dokładkę ? - zapytał nie kto inny jak Niall.
- Oczywiście - powiedziałam przez śmiech
 Rozmawialiśmy na różne tematy. Nigdy się jeszcze tak nie śmiałam niestety nie na długo.
- Jeszcze nie jadłem czegoś tak dobrego ! Pewnie w młodości gotowałaś z mamą ! Każda dziewczyna lubi to robić. Wspólne obiadki, pieczenie ciasteczek, zakupy... - zaczął mówić jak najęty. Nie mogłam tego słuchać.
-  Nie jestem jak każda dziewczyna ! Nie miałam takiego dzieciństwa ! Nie miałam przyjemności robić obiadków z mamą ! Nie chodziłam na zakupy ani nic podobnego ! - krzyczałam i czułam że miałam łzy w oczach. Widziałam wystraszoną minę Maxa, obiecałam sobie że nigdy nie będę przy nim krzyczeć bo wiem że nie miał on kolorowego dzieciństwa. - Nie jestem jak każda... - powiedziałam już prawie szeptem a pare łez popłynęły po moim policzku. Odwróciłam się w stronę Maxa. - Przepraszam że krzyknęłam, to nie jest twoja wina. - wstałam i poszłam prosto do pokoju. Nie obchodziło mnie na razie to co teraz mówili.

*Oczami Zayna*

Kiedy Harry zaczął gadać swoje mądrości to widziałem że Lola jakoś dziwnie się zachowuje. Jakby zaraz miała wybuchnąć. Niestety, stało się to... Kiedy skończyła, wstała i wyszła. Widziałem że Max jest bliski płaczu.
- Nic się nie stało Max. - powiedział Niall - Masz może ochotę się pobawić ? - pewnie chciał się go uspokoić. Chłopczyk pokiwał lekko głową, wstał i poszli do jego pokoju.
- Ej chłopaki ! Co ja takiego powiedziałem ? - zapytał
zdezorientowany Harry.
- Ja wiem o co chodzi ale na razie nie mogę wam tego powiedzieć bo nie wiem czy ona mi pozwoli. To jest tylko i wyłącznie jej decyzja. - nie wiedziałem o co chodzi. Ostatniej nocy Lola mi opowiedziała całą historię z Perrie ale na temat dzieciństwa nie wspominała. Nie wiemy nawet dlaczego przeprowadziła się do Londynu, oczywiście i to się podoba.
Pójdę z nią porozmawiać. - powiedział cicho Louis
- Dobrze. - powiedziałem spokojnie
Atmosfera była napięta.

*Oczami Louisa*

Zapukałem do pokoju Loli ale nie usłyszałem proszę, jedyne co usłyszałem to płacz. Bez zastanowienia złapałem za klamkę i otworzyłem drzwi.
- Mogę ?
- Jasne wchodź. - powiedziała cała zapłakana. Podszedłem do niej i z całej siły ją przytuliłem. Wiem że teraz potrzebowała oparcia i kogoś kto ją zrozumie. Siedzieliśmy chyba z pół godziny i rozmawialiśmy na różne tematu. Humor się już jej troszkę poprawił i na szczęście już nie płakała.
- Mam do ciebie małą prośbę. Bo jutro są urodziny Maxa i idę z nim do wesołego miasteczka. Nie chce cię ani was do tego zmuszać ani was wykorzystywać. Zależy mi tylko na tym aby miał on udane urodziny. I... - w tym momencie jej przerwałem.
- Z wielką chęcią pójdziemy. - powiedziałem z uśmiechem na twarzy
- Oczywiście nie musicie kupować prezentów.
Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę o jutrzejszych urodzinach.

*Oczami  Loli*

Byłam strasznie szczęśliwa że chłopaki przyjdą jutro na urodziny do Maxa. Ciekawe ile to będzie wszystko kosztowało. Mam nadzieje że starczy mi pieniędzy. Nie mam ochoty się tym teraz zamartwiać.
- Wiesz że musimy powiedzieć chłopakom dlaczego tu jesteśmy. - powiedziałam
- Wiem ale czekałem aż ty się na to zdecydujesz. Powiemy im przy najbliższej okazji a teraz odpocznij. - powiedział do mnie.
- Właśnie mi się przypomniało że zrobiłam dla was babeczki ! - uderzyłam się czoło.
- Zaraz zaniosę je chłopakom a ty się już nie przemęczaj. - wstał i zaczął iść w stronę drzwi.
- To do później ! - powiedział i wyszedł.
Kiedy zostałam sama to myśli mnie znów przytłoczyły. Byłam zła na siebie że krzyknęłam na Harrego i na dodatek widział to Max. Przecież Styles nie jest winny. Później muszę iść do niego i go przeprosić... teraz mi się nie chce. Położyłam się i myślałam. Moje myśli głównie zakrzątał Zayn. Podczas obiadu wg się nie odzywał, tylko czasami odpowiadał półsłówkami. Pewnie jest mu głupio po tej dzisiejszej akcji z Perrie. Kiedy sobie tak leżałam, usłyszała pukanie.
- Proszę. - powiedziałam cicho
- Przeszkadzam ? - w drzwiach zobaczyłam osobę która była cały czas w moich myślach. Macie racje... to był Zayn
- Jasne że nie ! Wchodź. - podniosłam się do pozycji siedzącej. Kiedy go widziałam to czułam coś dziwnego w wewnątrz. Przy nim czułam się bezpiecznie...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I oto kolejny rozdział ! Obiecałam że dodam dzisiaj !  Mam nadzieje że wam się spodoba ^^ Kolejny dodam już niedługo. Wyrażajcie swoje opinie w komentarzach. Kocham was !! :**