Przepraszam ale niestety muszę na jakiś czas zawiesić działalność na tym blogu... Bardzo mi przykro ale niestety mam mało czasu a dużoooo nauki -,- Jeszcze do tego dochodzą przygotowania do testu. Jeśli będę miała chwile czasu to napisze rozdział i oczywiście zaraz go tu dodam. Do zobaczenia kochani :*
środa, 5 listopada 2014
niedziela, 27 lipca 2014
Rozdział 16
...i usłyszałam krzyk Max. Nie patrzyłam na nikogo tylko wstałam i pobiegłam na górę czego wynikiem tego było twarde lądowanie Harry'ego twarzą o podłogę. Lekko zachichotałam i pobiegłam dalej. Byłam strasznie przestraszona bo nie widziałam co się stało. Kiedy wparowałam do pokoju byłam cała mokra od potu który wynikał ze strachu i zmęczenia.
- Co się stało ? - podeszłam do niego. Cały trząsł się ze strachu i był blady. Kiedy opowiedział mi co się stało odetchnęłam z ulgą. Żeby się nie bał to włączyłam mu lampkę i zaczekałam aż zaśnie.
- To tylko zły sen. - powiedziałam do wszystkich na dole. - Ja już będę szła spać. Dobranoc wszystkim. - pomachałam na pożegnanie i pognałam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę [klik] i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*rano*
- Wstawaj ! - poczułam jak coś małego po mnie skaczę. - Pomóż mi rozpakować prezenty ! - pociągnął mnie do swojego pokoju. Nie uśmiechało mi się za bardzo wstać ale mówi się trudno... Podawał mi po kolei pudełka...
Młody dostał od Nialla zestaw Hot Wheeles od Zayna samochodzik, od Harry'ego wielkiego pluszowego misia, od Liama klocki lego, od Louisa piłkę od nogi, od Daniell rolki, a od Eleanor hulajnogę. Z ostatnich prezentów bardzo się ucieszyłam bo bardzo przyda mu się ruch.
- Chodź ! Zjemy śniadanie. - ruszyłam na dół.
Przygotowałam kolorowe kanapeczki i ciepłe kakao. Chłopaki jeszcze nie wstali... Ciekawe do której balowali wczoraj... - na samą myśl wczorajszego wieczoru uśmiech pojawił mi się na twarzy. Myślałam że będę czuła się nieswojo ale nic takiego się nie wydarzyło. Nic o mnie prawie nie wiedzą a przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Takich ludzi trzeba szukać ze świecą. Muszę się im jakoś odwdzięczyć. Nawet nie zdążyłam się odwrócić, a Max już wszystko zjadł. Ten to do jedzenia pierwszy.
- Pewnie ci się teraz nudzi... hmm ? - zapytałam się chociaż znałam odpowiedz
- Troszkę... - powiedział nieśmiało a ja się zaśmiałam. Poszliśmy do salonu bo ciekawszego zajęcia teraz wymyślić nie umiałam bo okolicy nie znam, nawet nie wiem gdzie każdy z chłopaków ma pokój. Nie miałam kiedy się tu rozejrzeć a przecież to ma być mój dom przez następne kilka lat. Koniec rozmyślania, czas wrócić do teraźniejszości.
Włączyłam Maxowi jakąś bajkę, a sama poszłam do pokoju aby poszukać czegoś na randkę z Zaynem... Kiedy o nim pomyślałam, przed oczami pojawił mi się obraz jego uśmiechniętej twarzy. Nawet nie wiem jak się ubrać bo nie powiedział mi gdzie idziemy. Hmm.. Wybiorę coś co można założyć na każdą okazję...
Zrobiłam niezły burdel w szafce ale wreszcie udało mi się wybrać strój na randkę. A co do wybierania ciuchów to dopiero teraz przypomniało mi się że jestem w samych piżamach więc ubrałam się w sukienkę w kwiatki z paskiem na środku ponieważ na dworze było ciepło.
Usłyszałam jęki dochodzące z kuchni.
- Wody ! - krzyknął Louis
- Nie krzycz bo mnie głowa boli. - powiedział ledwie słyszalnie Harry.
Chciało mi się z nich śmiać że doprowadzili się do takiego stanu ale ostatkami sił się powstrzymałam. Jak to mówią; kac morderca nie ma serca. Hehe. Podałam Louisowi zimną wodę którą wypił duszkiem,a Harry'emu jakieś tabletki. Postanowiłam zrobić im śniadanie bo wątpię żeby któryś z nich dał radę.
Zrobiłam pyszne tosty które zostały w połowie pożarte przez Nialla który jak tylko poczuł zapach jedzenia przybiegł do nas. On jest całkiem jak Max, tylko mu jedzenie w głowie. - uśmiechnęłam się. Usłyszałam jak znowu ktoś schodzi po schodach. Zobaczyłam uśmiechniętego i wypoczętego Liama który wczoraj prawie w ogóle nie pił, a za nim skacowanego Zayna bez koszulki ! Boże jakie on ma ciało... Przyłapałam się na tym że cały czas patrzyłam na niego prawie w ogóle nie mrugając. Mam nadzieje że nikt tego nie zobaczył. Muszę się pilnować. Hehe.
Kiedy tosty się skończyły zobaczyłam niezadowolenie Nialla.
- Już robię następne. - powiedziałam do wszystkich.
- Czekaj ! Pomogę ci. - usłyszałam głos za sobą. Okazało się że był to Liam.
- Nie trzeba, na prawdę. - powiedziałam nieśmiało.
- To dla mnie nie kłopot. - uśmiechnął się pokazując przy tym swoje idealne jak śnieg zęby. - Jeszcze nawet nie mieliśmy okazji żeby pogadać. Jak Ci się u nas podoba?
- Z tego co zdążyłam zwiedzić to miasto jest naprawdę piękne. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie dokładnie o to mi chodziło. - zaśmiał się po nosem na co ja popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. - Nie chodziło mi o miasto ale o nas.
- Naprawdę mi się tu podoba i bardzo wam dziękuje za to że możemy tu mieszkać. - powiedziałam.
Kanapki były już gotowe więc wzięłam talerz i chciałam wychodzić ale Liam mnie zatrzymał.
- Nie masz czego się wstydzić... My nie gryziemy - czy to że jestem nieśmiała do nowych osób tak bardzo widać? - Tylko połykamy w całości. - powiedział mi na ucho, zabrał mi sprytnie talerz z kanapkami i powędrował do salonu. Zaśmiałam się z powodu tego co powiedział i uśmiechnięta od ucha do ucha poszłam w ślady chłopaka.
- A wy czemu tacy rozbawieni ? - zapytał się Harry. Spojrzałam na Liama który również patrzył na mnie i cichutko się zaśmiałam.
- Nie interesuj się Harry. - powiedział do niego rozbawiony, a lokers spojrzał na niego chłodnym wzrokiem.
- Ej ludzie ! Co robimy przez cały dzień bo przecież nie będziemy siedzieć w domu. - powiedział Niall z pełną buzią.
- Nie stwierdziłem że to kiedyś powiem ale zgadzam się z Tobą. - zaśmiał się Liam.
- Hmm. Może ja, Niall, Liam i Harry idziemy do Elki bo nas zaprosiła a potem na imprezę.
- Ja się zgadzam ! - powiedział zadowolony Harry. Ciekawe kto wpadł na ten pomysł aby pozbyć się ich z domu... Spojrzałam na Zayna który puścił mi potajemnie oczko.
- To o której idziemy do Eleanor ? - zapytał Liam.
- Ooo.. - Lou chyba nie wiedział co powiedzieć
- Mi się chyba obiło o uszy że o 17:30 - powiedział znacząco Zayn
- A tak, racja. - odpowiedział mu. Dlaczego oni tak kombinują ? Tyle zachodu dla NAS ? Chłopaki chyba jeszcze chcieli o coś zapytać ale Zayn szybko zmienił temat mówiąc żebyśmy coś obejrzeli bo nudy. Ciekawe dlaczego nie chcą aby chłopaki dowiedzieli się o randce ? A może wg nie o to chodzi ? Wątpię.. Może po prostu Zayn wstydzi się tego że mnie zaprosił a Louis pomaga mu to ukryć ? Może nie jestem odpowiednia dla niego i chce się mną pocieszyć po stracie dziewczyny ? Jak o tym myślę robi mi się smutno... Przecież ja również zasługuje na choć trochę szczęścia. Tak dużo mam pytań a ani jednej odpowiedzi. Co ja mam teraz zrobić ? Może odmówię bo to i tak nie ma pewnie sensu ? Może po prostu zapytam ? Może jestem tylko przewrażliwiona ? Koniec z tymi pytaniami... Za bardzo się wszystkim przejmuje i wszystko analizuje. To pewnie przez stres... Tym razem dam się ponieść chwili.
Nie miałam nawet okazji aby skupić się na filmie bo cały czas myślami byłam na randce.
Zapomniałam! Przecież chłopaków nie będzie więc z kim zostanie Max?! - pomyślałam i bezwarunkowo zakryłam dłonią usta.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską Niall.
- Wszystko okej. - uśmiechnęłam się. Powędrował am do kuchni. Przejechałam palcem po dość długiej liście numerów na lodówce. Jest! Wpisałam numer na klawiaturze i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sekundach dziewczyna odebrała.
- Hej tu Lola. Mam prośbę, mogłabyś zaopiekować się dzisiaj Maxem?
- Nie ma problemu. O której mam przyjechać. - podałam jej wszystkie szczegóły i się rozłączyłam.
Pobiegłam do brata i powiedziałam mu co będzie dzisiaj robić i wróciłam do oglądania filmu.
*4 godziny później*
- Louis! Przestała komentować każdy film i siedź cicho. - krzyknął Harry reszta się zaśmiała. Louisowi nie zbyt się to podobało wiec zrobił minę zbitego psa co spodobało jeszcze większy atak śmiechu z naszej strony.
Zabrałam bieliznę i ruszyłam pod prysznic. Stróżki ciepłej wody spływające po moim nagim ciele zmywały ze mnie wszystkie zmartwienia.
Wyszłam z kabiny i wtarłam w siebie balsam czekoladowy. Następnie wzięłam się za makijaż i fryzurę. Stawiałam na naturalność wiec tylko parę razy przejechałam tuszem rzęsy i troszkę pudru a na głowę zrobiłam delikatne loczki.
Usłyszałam dzwonek do drzwi wiec szybko pobiegłam otworzyć Eve. Chwilkę z nią gadałam, pożegnałam się z Maxem i wróciłam do poprzednich czynności.
- Gotowa. - powiedziałam do swojego odbicia w lustrze.
- Puk puk, można? - ujrzałam głowę Louisa wystającą zza drzwi.
- Zapraszamy. - uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Przyszedłem cie powiadomić że my juz wychodzimy. Miłej zabawy. - ruszał dziwnie brwiami a ja się zarumieniłam. Podeszłam do niego i z całej siły go przytuliłam. Lou spojrzał na mnie pytająca.
- Dziękuje Ci za wszystko. - powiedziałam szczerze. Chłopak szepnął mi ciche 'proszę mała'
Ostatni raz spojrzałam w lustro aby poprawić kilka detali i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie wystrojony Zayn.
- Pięknie wyglądasz. - ukazał mi się jego śliczny śnieżnobiały uśmiech. - Gotowa? Hmm? - pokiwałam głową i wyszliśmy przed dom gdzie czekała juz na nas taksówka. Zayn otworzył mi drzwi i wsiedliśmy.
- Gdzie jedziemy? - uroczo się uśmiechnęłam.
- Niespodzianka. - zaśmiał się. Nie lubię niespodzianek bo nigdy nie wiem czego się spodziewać...
Po paru minutach zatrzymaliśmy się w jakiejś opuszczonej dzielnicy, spojrzałam pytająco na towarzysza ale on tylko 'puścił mi oczko', zapłacił kierowcy i szybko wyszedł aby otworzyć mi drzwi. Na ulicy nie było nikogo.
Zayn złapał mnie za rękę a ja poczułam dreszcze na plecach i wskazał na drabinę która prowadziła na dach jakiegoś opuszczonego budynku.
- Panie przodem. - uśmiechnął sie.
- A to na pewno legalne? - zachichotałam.
- Przekonajmy się. - uśmiechnął się zadziornie a po chwili zaśmiał się.
Zaczęłam ostrożnie wchodzić na górę, a za mną Zayn. Strasznie boje się wysokości... Jak lecę samolotem to ide spać aby ten czas mi szybciej minął... Bardzo powoli i ostrożnie stawiałam następne kroki.
Widok jaki zobaczyłam zaparł mi dech w piersi. Wszędzie były po ustawiane a na środku stał stolik z szampanem i rożnymi przekąskami.Stałam tam i wszystko podziwiałam.
- Coś nie tak? - widocznie się zmartwił się i spuścił wzrok.
- Tu jest pięknie! - mulat się od razu rozweselił po usłyszeniu tych słów.
Podeszliśmy do stolika, Zayn odsunął mi krzesło na którym spoczęłam.
Czas leciał tak szybko że nawet się nie obejrzałam a promienie słoneczne przebijały się przez horyzont. Rozmawialiśmy przez cały czas. On opowiadał o tym jak poznał chłopaków i jakie były początki One Direction a ja słuchałam aby żadnego szczegółu nie przeoczyć.
Kiedy skończył zaczęłam przyglądać się widokom.
- Chodź. - wyciągnął do mnie rękę którą chwyciłam. Wstał i zaczął prowadzić mnie w stronę krawędzi dachu ale ja w połowie drogi puściłam jego dłoń i zatrzymałam się.
- Coś się stało? - zapytał z troską w oczach.
- Nie... Ja po prostu boje się wysokości. - powiedziałam niemal niesłyszalnie.
- Ze mną nic Ci nie grozi. - ponownie wyciągnął ku mnie rękę ale tym razem nie chwyciłam. Opuścił ją i podszedł do mnie. Poczułam jak przytula mnie od tyłu a później bardzo powoli i delikatnie popychał w przod. Byłam już krok od przepaści ale mulat się zatrzymał i nie puszczając mnie ogladaliśmy wschód słońca.
- Pięknie tu, prawda? - odwróciłam się aby spojrzeć mu w oczy.
- Ty jesteś piękna. - spuściłam głowę bo wiem ze się zarumieniałam. Dwoma palcami złapał mnie za brodę i uniósł tak że byłam zmuszona patrzeć mu w oczy. Zayn po woli przybliżał swoją twarz do mojej, czułam jego ciepły i kojący oddech na szyi. Dzieliły nas milimetry ale ja odwróciłam głowę I jego rozgrzane wargi napotkały mój policzek. Później spojrzał mi w oczy tak głęboko jakoby chciał wyczytać wszystkie uczucia jakie teraz czuje. Uśmiechnął się, odwrócił mnie i wtuleni w siebie ogladaliśmy wschód słońca napawając się tą chwilą.
- Co się stało ? - podeszłam do niego. Cały trząsł się ze strachu i był blady. Kiedy opowiedział mi co się stało odetchnęłam z ulgą. Żeby się nie bał to włączyłam mu lampkę i zaczekałam aż zaśnie.
- To tylko zły sen. - powiedziałam do wszystkich na dole. - Ja już będę szła spać. Dobranoc wszystkim. - pomachałam na pożegnanie i pognałam do pokoju. Wzięłam szybki prysznic, przebrałam się w piżamę [klik] i odpłynęłam do krainy Morfeusza.
*rano*
- Wstawaj ! - poczułam jak coś małego po mnie skaczę. - Pomóż mi rozpakować prezenty ! - pociągnął mnie do swojego pokoju. Nie uśmiechało mi się za bardzo wstać ale mówi się trudno... Podawał mi po kolei pudełka...
Młody dostał od Nialla zestaw Hot Wheeles od Zayna samochodzik, od Harry'ego wielkiego pluszowego misia, od Liama klocki lego, od Louisa piłkę od nogi, od Daniell rolki, a od Eleanor hulajnogę. Z ostatnich prezentów bardzo się ucieszyłam bo bardzo przyda mu się ruch.
- Chodź ! Zjemy śniadanie. - ruszyłam na dół.
Przygotowałam kolorowe kanapeczki i ciepłe kakao. Chłopaki jeszcze nie wstali... Ciekawe do której balowali wczoraj... - na samą myśl wczorajszego wieczoru uśmiech pojawił mi się na twarzy. Myślałam że będę czuła się nieswojo ale nic takiego się nie wydarzyło. Nic o mnie prawie nie wiedzą a przyjęli mnie z otwartymi ramionami. Takich ludzi trzeba szukać ze świecą. Muszę się im jakoś odwdzięczyć. Nawet nie zdążyłam się odwrócić, a Max już wszystko zjadł. Ten to do jedzenia pierwszy.
- Pewnie ci się teraz nudzi... hmm ? - zapytałam się chociaż znałam odpowiedz
- Troszkę... - powiedział nieśmiało a ja się zaśmiałam. Poszliśmy do salonu bo ciekawszego zajęcia teraz wymyślić nie umiałam bo okolicy nie znam, nawet nie wiem gdzie każdy z chłopaków ma pokój. Nie miałam kiedy się tu rozejrzeć a przecież to ma być mój dom przez następne kilka lat. Koniec rozmyślania, czas wrócić do teraźniejszości.
Włączyłam Maxowi jakąś bajkę, a sama poszłam do pokoju aby poszukać czegoś na randkę z Zaynem... Kiedy o nim pomyślałam, przed oczami pojawił mi się obraz jego uśmiechniętej twarzy. Nawet nie wiem jak się ubrać bo nie powiedział mi gdzie idziemy. Hmm.. Wybiorę coś co można założyć na każdą okazję...
Zrobiłam niezły burdel w szafce ale wreszcie udało mi się wybrać strój na randkę. A co do wybierania ciuchów to dopiero teraz przypomniało mi się że jestem w samych piżamach więc ubrałam się w sukienkę w kwiatki z paskiem na środku ponieważ na dworze było ciepło.
Usłyszałam jęki dochodzące z kuchni.
- Wody ! - krzyknął Louis
- Nie krzycz bo mnie głowa boli. - powiedział ledwie słyszalnie Harry.
Chciało mi się z nich śmiać że doprowadzili się do takiego stanu ale ostatkami sił się powstrzymałam. Jak to mówią; kac morderca nie ma serca. Hehe. Podałam Louisowi zimną wodę którą wypił duszkiem,a Harry'emu jakieś tabletki. Postanowiłam zrobić im śniadanie bo wątpię żeby któryś z nich dał radę.
Zrobiłam pyszne tosty które zostały w połowie pożarte przez Nialla który jak tylko poczuł zapach jedzenia przybiegł do nas. On jest całkiem jak Max, tylko mu jedzenie w głowie. - uśmiechnęłam się. Usłyszałam jak znowu ktoś schodzi po schodach. Zobaczyłam uśmiechniętego i wypoczętego Liama który wczoraj prawie w ogóle nie pił, a za nim skacowanego Zayna bez koszulki ! Boże jakie on ma ciało... Przyłapałam się na tym że cały czas patrzyłam na niego prawie w ogóle nie mrugając. Mam nadzieje że nikt tego nie zobaczył. Muszę się pilnować. Hehe.
Kiedy tosty się skończyły zobaczyłam niezadowolenie Nialla.
- Już robię następne. - powiedziałam do wszystkich.
- Czekaj ! Pomogę ci. - usłyszałam głos za sobą. Okazało się że był to Liam.
- Nie trzeba, na prawdę. - powiedziałam nieśmiało.
- To dla mnie nie kłopot. - uśmiechnął się pokazując przy tym swoje idealne jak śnieg zęby. - Jeszcze nawet nie mieliśmy okazji żeby pogadać. Jak Ci się u nas podoba?
- Z tego co zdążyłam zwiedzić to miasto jest naprawdę piękne. - odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
- Nie dokładnie o to mi chodziło. - zaśmiał się po nosem na co ja popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem. - Nie chodziło mi o miasto ale o nas.
- Naprawdę mi się tu podoba i bardzo wam dziękuje za to że możemy tu mieszkać. - powiedziałam.
Kanapki były już gotowe więc wzięłam talerz i chciałam wychodzić ale Liam mnie zatrzymał.
- Nie masz czego się wstydzić... My nie gryziemy - czy to że jestem nieśmiała do nowych osób tak bardzo widać? - Tylko połykamy w całości. - powiedział mi na ucho, zabrał mi sprytnie talerz z kanapkami i powędrował do salonu. Zaśmiałam się z powodu tego co powiedział i uśmiechnięta od ucha do ucha poszłam w ślady chłopaka.
- A wy czemu tacy rozbawieni ? - zapytał się Harry. Spojrzałam na Liama który również patrzył na mnie i cichutko się zaśmiałam.
- Nie interesuj się Harry. - powiedział do niego rozbawiony, a lokers spojrzał na niego chłodnym wzrokiem.
- Ej ludzie ! Co robimy przez cały dzień bo przecież nie będziemy siedzieć w domu. - powiedział Niall z pełną buzią.
- Nie stwierdziłem że to kiedyś powiem ale zgadzam się z Tobą. - zaśmiał się Liam.
- Hmm. Może ja, Niall, Liam i Harry idziemy do Elki bo nas zaprosiła a potem na imprezę.
- Ja się zgadzam ! - powiedział zadowolony Harry. Ciekawe kto wpadł na ten pomysł aby pozbyć się ich z domu... Spojrzałam na Zayna który puścił mi potajemnie oczko.
- To o której idziemy do Eleanor ? - zapytał Liam.
- Ooo.. - Lou chyba nie wiedział co powiedzieć
- Mi się chyba obiło o uszy że o 17:30 - powiedział znacząco Zayn
- A tak, racja. - odpowiedział mu. Dlaczego oni tak kombinują ? Tyle zachodu dla NAS ? Chłopaki chyba jeszcze chcieli o coś zapytać ale Zayn szybko zmienił temat mówiąc żebyśmy coś obejrzeli bo nudy. Ciekawe dlaczego nie chcą aby chłopaki dowiedzieli się o randce ? A może wg nie o to chodzi ? Wątpię.. Może po prostu Zayn wstydzi się tego że mnie zaprosił a Louis pomaga mu to ukryć ? Może nie jestem odpowiednia dla niego i chce się mną pocieszyć po stracie dziewczyny ? Jak o tym myślę robi mi się smutno... Przecież ja również zasługuje na choć trochę szczęścia. Tak dużo mam pytań a ani jednej odpowiedzi. Co ja mam teraz zrobić ? Może odmówię bo to i tak nie ma pewnie sensu ? Może po prostu zapytam ? Może jestem tylko przewrażliwiona ? Koniec z tymi pytaniami... Za bardzo się wszystkim przejmuje i wszystko analizuje. To pewnie przez stres... Tym razem dam się ponieść chwili.
Nie miałam nawet okazji aby skupić się na filmie bo cały czas myślami byłam na randce.
Zapomniałam! Przecież chłopaków nie będzie więc z kim zostanie Max?! - pomyślałam i bezwarunkowo zakryłam dłonią usta.
- Wszystko w porządku? - zapytał z troską Niall.
- Wszystko okej. - uśmiechnęłam się. Powędrował am do kuchni. Przejechałam palcem po dość długiej liście numerów na lodówce. Jest! Wpisałam numer na klawiaturze i nacisnęłam zieloną słuchawkę. Po kilku sekundach dziewczyna odebrała.
- Hej tu Lola. Mam prośbę, mogłabyś zaopiekować się dzisiaj Maxem?
- Nie ma problemu. O której mam przyjechać. - podałam jej wszystkie szczegóły i się rozłączyłam.
Pobiegłam do brata i powiedziałam mu co będzie dzisiaj robić i wróciłam do oglądania filmu.
*4 godziny później*
- Louis! Przestała komentować każdy film i siedź cicho. - krzyknął Harry reszta się zaśmiała. Louisowi nie zbyt się to podobało wiec zrobił minę zbitego psa co spodobało jeszcze większy atak śmiechu z naszej strony.
Spojrzałam na zegarek. 16:50 ! Mam jeszcze dużo czasu. Śmiałam się w najlepsze. Czekaj, wróć!
- To juz ta godzina?! - powiedziałam pod nosem ale chyba nie zbyt cicho bo wszyscy jak wylecieli to zostałam dwa razy poturbowana. Hahah. Ja również poszłam do swojego pokoju bo nie Lubie siedzić sama.Zabrałam bieliznę i ruszyłam pod prysznic. Stróżki ciepłej wody spływające po moim nagim ciele zmywały ze mnie wszystkie zmartwienia.
Wyszłam z kabiny i wtarłam w siebie balsam czekoladowy. Następnie wzięłam się za makijaż i fryzurę. Stawiałam na naturalność wiec tylko parę razy przejechałam tuszem rzęsy i troszkę pudru a na głowę zrobiłam delikatne loczki.
Usłyszałam dzwonek do drzwi wiec szybko pobiegłam otworzyć Eve. Chwilkę z nią gadałam, pożegnałam się z Maxem i wróciłam do poprzednich czynności.
- Gotowa. - powiedziałam do swojego odbicia w lustrze.
- Puk puk, można? - ujrzałam głowę Louisa wystającą zza drzwi.
- Zapraszamy. - uśmiechnęłam się zachęcająco.
- Przyszedłem cie powiadomić że my juz wychodzimy. Miłej zabawy. - ruszał dziwnie brwiami a ja się zarumieniłam. Podeszłam do niego i z całej siły go przytuliłam. Lou spojrzał na mnie pytająca.
- Dziękuje Ci za wszystko. - powiedziałam szczerze. Chłopak szepnął mi ciche 'proszę mała'
Ostatni raz spojrzałam w lustro aby poprawić kilka detali i zeszłam na dół gdzie czekał na mnie wystrojony Zayn.
- Pięknie wyglądasz. - ukazał mi się jego śliczny śnieżnobiały uśmiech. - Gotowa? Hmm? - pokiwałam głową i wyszliśmy przed dom gdzie czekała juz na nas taksówka. Zayn otworzył mi drzwi i wsiedliśmy.
- Gdzie jedziemy? - uroczo się uśmiechnęłam.
- Niespodzianka. - zaśmiał się. Nie lubię niespodzianek bo nigdy nie wiem czego się spodziewać...
Po paru minutach zatrzymaliśmy się w jakiejś opuszczonej dzielnicy, spojrzałam pytająco na towarzysza ale on tylko 'puścił mi oczko', zapłacił kierowcy i szybko wyszedł aby otworzyć mi drzwi. Na ulicy nie było nikogo.
Zayn złapał mnie za rękę a ja poczułam dreszcze na plecach i wskazał na drabinę która prowadziła na dach jakiegoś opuszczonego budynku.
- Panie przodem. - uśmiechnął sie.
- A to na pewno legalne? - zachichotałam.
- Przekonajmy się. - uśmiechnął się zadziornie a po chwili zaśmiał się.
Zaczęłam ostrożnie wchodzić na górę, a za mną Zayn. Strasznie boje się wysokości... Jak lecę samolotem to ide spać aby ten czas mi szybciej minął... Bardzo powoli i ostrożnie stawiałam następne kroki.
Widok jaki zobaczyłam zaparł mi dech w piersi. Wszędzie były po ustawiane a na środku stał stolik z szampanem i rożnymi przekąskami.Stałam tam i wszystko podziwiałam.
- Coś nie tak? - widocznie się zmartwił się i spuścił wzrok.
- Tu jest pięknie! - mulat się od razu rozweselił po usłyszeniu tych słów.
Podeszliśmy do stolika, Zayn odsunął mi krzesło na którym spoczęłam.
Czas leciał tak szybko że nawet się nie obejrzałam a promienie słoneczne przebijały się przez horyzont. Rozmawialiśmy przez cały czas. On opowiadał o tym jak poznał chłopaków i jakie były początki One Direction a ja słuchałam aby żadnego szczegółu nie przeoczyć.
Kiedy skończył zaczęłam przyglądać się widokom.
- Chodź. - wyciągnął do mnie rękę którą chwyciłam. Wstał i zaczął prowadzić mnie w stronę krawędzi dachu ale ja w połowie drogi puściłam jego dłoń i zatrzymałam się.
- Coś się stało? - zapytał z troską w oczach.
- Nie... Ja po prostu boje się wysokości. - powiedziałam niemal niesłyszalnie.
- Ze mną nic Ci nie grozi. - ponownie wyciągnął ku mnie rękę ale tym razem nie chwyciłam. Opuścił ją i podszedł do mnie. Poczułam jak przytula mnie od tyłu a później bardzo powoli i delikatnie popychał w przod. Byłam już krok od przepaści ale mulat się zatrzymał i nie puszczając mnie ogladaliśmy wschód słońca.
- Pięknie tu, prawda? - odwróciłam się aby spojrzeć mu w oczy.
- Ty jesteś piękna. - spuściłam głowę bo wiem ze się zarumieniałam. Dwoma palcami złapał mnie za brodę i uniósł tak że byłam zmuszona patrzeć mu w oczy. Zayn po woli przybliżał swoją twarz do mojej, czułam jego ciepły i kojący oddech na szyi. Dzieliły nas milimetry ale ja odwróciłam głowę I jego rozgrzane wargi napotkały mój policzek. Później spojrzał mi w oczy tak głęboko jakoby chciał wyczytać wszystkie uczucia jakie teraz czuje. Uśmiechnął się, odwrócił mnie i wtuleni w siebie ogladaliśmy wschód słońca napawając się tą chwilą.
--------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani :* Nowy rozdział !!! Nie jest najlepszy ale się starałam :* Czekam na komentarze <3
wtorek, 13 maja 2014
Rozdział 15 - Wszystkiego Najlepszego !
*Oczami Loli*
Zakręciłam wodę, ciało wytarłam w ręcznik, a potem owinęłam nim się abym mogła iść po bieliznę i ciuchy.
Po 30 min byłam już uczesana i umalowana. Teraz czas na strój. Stałam w samej bieliźnie w garderobie i szukałam czegoś odpowiedniego na tą uroczystość. Wybrałam strój i się w niego ubrałam.
Muszę teraz iść do Louisa i dowiedzieć się o której Max wraca. Jak najciszej wyszłam z pokoju aby nie obudzić chłopaków.
- Niee! W prawo ! - usłyszałam jak krzyczy Niall. Nie powiem bo trochę się wystraszyłam.
- Jak dam jeszcze w prawo to zlecę z drabiny. - krzyknął oburzony Harry
- W prawo. - usłyszałam śmiech Horana, a potem krzyki uciekania. Jak dzieci... Zdziwiłam się że chłopaki już nie śpią. Co oni mogą robić tak wcześnie ? Jedynym sposobem jest iść tam do nich i się dowiedzieć.
- Hej śpiąca królewno. - powitał mnie Harry i wszyscy spojrzeli na mnie. Zauważyłam jak przystrajają salon balonami wstążkami i czym tylko popadnie, a pod sufitem wisi wielki napis o treści 'Wszystkiego Najlepszego Max'
- Co wy robicie ? Przecież nie prosiłam was.. - powiedziałam mile zaskoczona.
- Wiemy ! Po prostu chcieliśmy. Teraz idź do kuchni gdzie Harry zrobi Ci śniadanie i zjedz spokojnie, a my się wszystkim zajmiemy, a Max przyjedzie za 2 godziny.
- Aleee... - chciałam coś powiedzieć ale Harry mi przerwał.
- Żadnych ale.. Idziemy na śniadanie. - pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni. Jak ich tu nie kochać ? Nie dziwię się że mają tak dużo fanek...
Harry zrobił mi pełno jajecznicy i powiedział że do puki nie zjem nie wyjdę z kuchni. Bawi się w babcię która zawsze to powtarzała czy jak ? Hehe. Przecież niedługo będę miała 18 lat. Żadnych ograniczeń. Yeah!
Jajecznica była pyszna. Jeszcze tak dobrej to w życiu nie jadłam. Zdziwiłam się nawet kiedy bez problemu zjadłam wszystko. Spojrzałam na godzinę i szybko obliczyłam że o 9 ma być Maks, a jest 7:32 czyli mam niecałe półtora godziny żeby skoczyć do cukierni po piękny i smaczny tort.
Weszłam do salonu gdzie każdy z chłopaków coś robił.
- Przepraszam was ale ja muszę iść jeszcze po tort.
- To może pojadę z Tobą autem ? - zapytał uśmiechnięty Harry. - Dla mnie to nie kłopot, a Ty trochę dasz odpocząć stopą.
- Jeśli chcesz to zapraszam. - uśmiechnęłam się. Razem z Harrym poszłam ubrać buty, a potem prosto przed dom. Jedno mi nie dawało spokoju. Mina Zayna kiedy Loczek zapytał się czy może iść, a raczej jechać. Harry poszedł do garażu po auto, a ja czekałam i myślałam o Zaynie. Styles szybko się uwinął i już po chwili siedziałam w samochodzie.Maszyny to oni mają niezłe. - powiedziałam sobie w myślach podziwiając cacko.
- To gdzie najpierw ? - zapytał.
- Może najpierw do sklepu aby nakupować jakiegoś jedzenia, a potem do cukierni po tort. Ok ?
- Wedle życzenia. - poczułam jak samochód rusza. Harry włączył radio na ful i zaczął śpiewać. Nagle poleciała ich piosenka, a mianowicie One Thing. Nie wiem dlaczego ale zaczęłam się śmiać. Harry spojrzał na mnie jakbym nie była normalna, a ja tylko pokiwałam głową i zaczęłam śpiewać.
Przez resztę drogi darliśmy się w niebo głosy - przynajmniej ja bo Loczek ani razu nie fałszował. Jeszcze zanim mama zaczęła pić to za każdym razem kiedy usłyszała mój głos prawiła mi komplementy. Ja i tak uważam że nie mam talentu i nie śpiewam publicznie.
Kiedy podjechaliśmy pod jakiś super market, zabrałam torebkę i wyszłam z auta. Muszę się pośpieszyć aby zdążyć przyjechać przed Maxem. Odwróciłam się bo Harry'ego nie było obok mnie, wokół niego stało około dziesięć dziewczyn. Spojrzałam na jego przepraszający wyraz twarzy. Nie miałam za bardzo czasu czekać tam na niego więc tylko pokazałam że jest okej i wbiegłam do sklepu. Zabrałam wózek i zaczęłam wkładać do niego chipsy, żelki, czekolady, ciastka, napoje itd. Wszystko co można zjeść. Kiedy skończyłam miałam zamiar już iść do kasy ale postanowiłam zabrać sobie jeszcze gazetę i dowiedzieć się co tam w świecie słychać. Hehe. Mam nadzieje że strasznie dużo nie zapłacę.
Włożyłam ostatnią paczkę ciastek i wyszłam z dwiema pełnymi torbami słodyczy. Nie powiem że nie były ciężkie ale się już przyzwyczaiłam do dźwigania. W Polsce tylko ja chodziłam po zakupy bo Maks za mały, a matka nie bardzo paliła się do pomocy. Kiedy Harry zobaczył że wychodzę szybko spławił dziewczyny i pomógł mi. Zabrał ode mnie torby i wsadził je do bagażnika, a ja już siedziałam w środku.
- Przepraszam że nie poszedłem z Tobą. Fanki mnie zatrzymały. Naprawdę przepraszam. - powiedział kiedy już siedział obok mnie za kierownicą.
- Nic się przecież nie stało. To wasza praca. - powiedziałam uśmiechając się.
- Jeszcze raz przepraszam... - mówił dalej.
- Na prawdę nic się nie stało. - uśmiechnęłam się na co Harry odpowiedział mi tym samym. Samochód ruszył. Domyśliłam się że teraz jedziemy do cukierni po tort.
- Ja wejdę i szybko kupię, a ty siedź. - powiedział Harry jak byliśmy już na miejscu. Jest uroczy.
- Nie trzeba. Poradzę sobie, naprawdę.. - uśmiechnęłam się i już chciałam wychodzić ale Harry mnie powstrzymał.
- To dla mnie nie kłopot. Jakieś życzenia co do smaku ? - uśmiechnął się przy tym pokazując swoje dołeczki.
- Jeśli to nie problem to najlepiej niech będzie czekoladowy. - mój brat dla czekolady może zrobić wszystko. Kiedy Harry wyszedł ja po chwili dostałam wiadomość.
Nie mam pojęcia jak im za to podziękuje. Jestem im bardzo wdzięczna. Szybko odpisałam dziękuje i ze zaraz będziemy. Muszę jakoś pomyśleć jak zorganizować te urodziny. Może najpierw do wesołego miasteczka, potem do domu na tort i na słodycze bo wątpię ze odwrotna kolej rzeczy będzie dobra. Haha. Czekałam tylko chwilkę kiedy chłopak wszedł do auta z jak sądzę zapakowanym tortem w rękach.
- Czekoladowy, taki jak chciałaś. - powiedział podając mi ciasto. Włączył radio i ruszyliśmy do domu. Muszę kiedyś zrobić prawo jazdy. Ale chyba za szybko to nie nastąpi bo najpierw muszę znaleźć dobrze płatną pracę. Na razie pozostaje mi bycie kelnerką, ale potem się zobaczy. Muszę wg powiedzieć o tym chłopakom. Jeszcze nie wiem co zrobię z Maxem... To jest największy problem.... Może zatrudnię nianie ? Jeszcze nie wiem ale pomyślę o tym później.
Po chwili już byliśmy przed domem. Zabrałam tort i chciałam wziąć torby ale Harry mi nie pozwolił.
- Jesteśmy ! - krzyknął kiedy weszliśmy. Zaniosłam z Harrym zakupy do kuchni i ruszyliśmy do salonu. Wszystko wyglądało super ! Wszędzie balony i serpentyna. Ale coś mnie zdziwiło... W salonie nie byli tylko chłopaki ale także jakieś dwie dziewczyny.
- Hej dziewczyny ! - powiedział Harry. Widocznie tylko ja ich nie znam. Czułam się troszkę obco. Jedna z burzą loków przytulała się do Liama - pewnie to Danielle, drugiej niestety nie kojarzyłam.
- Hej, ja jestem Danielle, dla przyjaciół Dan. - wydawała się bardzo sympatyczna. Podała mi rękę którą uścisnęłam.
- Bardzo mi miło cię poznać. - powiedziałam z uśmiechem, podeszła do nas również dziewczyna która siedziała obok Louisa.
- Hej. Ja jestem Eleanor, dla przyjaciół Elka lub El. Cieszę się że mogę cię poznać, dużo o Tobie słyszałam. - chyba je polubię... Wydają się bardzo przyjazne. Tylko nie wiem co one tu robią, przecież dzisiaj urodziny...
- Lola, mogę porwać cię na chwilę do kuchni ? - powiedział Louis, ja tylko pokiwałam głową. - Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli dziewczyny zostaną ?
- Jeśli chcą to niech zostaną... Im nas więcej tym radośniej. - uśmiechnęłam się. Nie powiem bo troszkę byłam zła, że wcześniej nic mi nie powiedzieli, ani nie chce aby Max czuł się przy nich obco. Louis wrócił do salonu, a ja zostałam jeszcze w kuchni. Spojrzałam na zegarek - 8:49. Rozpakowałam tort i włożyłam go do lodówki aby się nie rozpuścił. Zaczęłam również rozpakowywać torbę z zakupami.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Chciałam go jak najszybciej zobaczyć więc prawie biegłam. Haha. ! Jedyne co mnie zdziwiło po drodze to pusty salon... Nie chciało mi się nad tym zastanawiać bo najważniejsze było teraz zobaczyć małego. Wreszcie dotarłam do drzwi, otworzyłam je i automatycznie kucnęłam i wyciągnęłam ręce aby przytulić Maxa. Długo nie czekałam bo zaraz poczułam jego kruche i malutkie ciało.
- Tęskniłem Lola! - powiedział. Wstałam i wzięłam go na ręce.
- Nie sprawiał może kłopotu ? - zapytałam młodą dziewczynę która przede mną stała.
- Ani trochę. Sama mam małego brata, mniej więcej w jego wieku więc bawili się cały czas razem. Jeśli kiedyś nie będziesz miała z kim go zostawić to dzwoń, numer wisi na lodówce. - powiedziała.
- Bardzo pani dziękuję .
- Jakiej pani ? Eve jestem. - uśmiechnęła się i podała mi rękę.
- Lola, miło mi. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej rękę. - Może wejdziesz na herbatkę? - zaproponowałam
- Niestety nie mogę, ale obiecuje że następnym razem skorzystam. - zaśmiała się i poszła, a ja zamknęłam drzwi. Cały czas trzymałam małego na rękach i w takiej pozycji weszłam z nim do salonu. Wszyscy wyskoczyli z kryjówek i krzyknęli NIESPODZIANKA ! Max się troszkę przestraszył bo odwrócił głowę i mocniej się wtulił. Wszyscy na ten widok zawołali 'ooo' !
- Wszystko dobrze. Dzisiaj twoje urodziny. - powiedziałam do niego, a on tylko nieśmiało zerkał na wszystkich po kolei.
- Naprawdę ? - spytał cichutko
- Tak ! - postawiłam go na nogi. Wszyscy zaśpiewali 'sto lat'. Mały słodko podziękował.
- To teraz tak: najpierw do wesołego miasteczka,a potem na tort ok ? - zapytałam głównie Maksa bo reszta wiedziała już to wcześniej.
- Naprawdę pojedziemy do wesołego miasteczka ? - zwrócił się do mnie tak jakbym wcześniej żartowała. Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechałam się najszczerzej jak tylko mogłam.
- Nie zmieścimy się do jednego auta niestety więc może Lola, Max, Niall i Zayn pojadą jednym, a reszta drugim ok ? - dla mnie nie było większej różnicy z kim jadę, ważne było tylko żebym się tam dostała. Haha.
- Nie zgadzam się. - powiedział Harry z obrażoną miną, jak dziecko które nie dostało lizaka. Te dzieci... Hehe ! - Dlaczego ja mam jechać z samymi parami i oglądać jak się miziają ? - wszyscy się zaśmiali.
- Takie życie stary. Ktoś musi mieć gorzej, aby ta druga osoba miała lepiej. - zaśmiał się Zayn, a Harry spiorunował go wzrokiem.
- Ale dlaczego akurat ja ? - żalił się. Louis poklepał go tylko po plecach i wszyscy wyszli.
Zapięłam Maxa w foteliku bo okazało się że Louis zakupił je niedawno i pojechaliśmy.
*20 min. później*
- Hmm... To może podzielimy się w małe grupki i spotkamy się tu za 3 godzinki ok? - zaproponował Liam kiedy staliśmy już przed wejściem. Wszyscy bez problemu się zgodzili. Ja byłam z Maxem i Niallem, Liam z Dan i Harrym, a Louis z Elką i Zaynem.
Młody chodził na wszystko na co tylko mógł. Cieszę się że jest taki szczęśliwy. Parę razy nawet mijaliśmy się z resztą.
O wyznaczonej porze spotkaliśmy się przed wejściem i jak wszyscy już byli, wróciliśmy do domu. Zjedliśmy przepyszny tort a Zayn puszczał muzykę przy której każdy tańczył. Było naprawdę super. Mam nadzieje że wszyscy bawili się dobrze. Po paru godzinach wygłupów i tańców widziałam jak Max już śpi na stojąco więc szybko zaprowadziłam go do pokoju, ucałowałam w czoło i poszłam aby mógł sobie spokojnie zasnąć.... Na dole każdy bawił się dalej, widziałam jak Harry nagle wyszedł z pokoju, a ja tylko usiadłam na kanapie i chrupałam ciacho popijając napojem. Nagle wrócił Harry... Jakoś dziwnie się zachowywał. Mignął Zayn'owi aby ściszył muzykę i zabrał głos.
- Mam dla was niespodziankę... - powiedział tajemniczo Harry i wyjął za pleców dwie pełne butelki wódki. Ooo niee... Chyba tylko ja jak zobaczyłam co przyniósł byłam nie zadowolona... Nie przepadam za alkoholem. Rozumiem z umiarem albo z jakiejś okazji.... - Wszyscy pija ma się rozumieć ? - zapytał.
- Um.. - wstałam nieśmiało. - Ja podziękuje... - powiedziałam niepewnie. - wszyscy zawołali z niezadowoleniem.
- Ty musisz się z nami napić. - powiedział Niall. Wszyscy pokiwali głowami i zaczęli mnie prosić...
- No niech będzie.. - powiedziałam z dezaprobatą. Wypiję parę kieliszków i na tym koniec. Zaczęło się polewanie... Z każdym kolejnym kieliszkiem każdy oprócz Liama był coraz bardziej pijany. Oczywiście ja opuściłam kilka rundek zmyślając że muszę iść do łazienki albo sprawdzić co u Maxa... Oni nic nie podejrzewając pili dalej. Heheh. Nie ma to jak niezawodny plan - prosty ale skuteczny. Kiedy wódka się skończyła, ja się uśmiechnęłam że to już koniec ale moja radość nie trwała długo kiedy Louis powiedział że jakieś jeszcze procenty powinny być w barku po ostatniej imprezie. Ehh...
- Może zagramy w butelkę ? - zapytał Harry kiedy mój kuzyn wrócił.
- Świetny pomysł. ! - zawołała dziewczyna z burzą loków. Wszyscy usiedli w kółku, Dan zabrała butelkę i pierwsza zaczęła kręcić. Wypadło na Niall'a
- Hmm... Co by ci tu wymyślić ? -pytała siebie sama Elka.
-Tylko nic strasznego... - poprosił błagalnie Niall .
- Ooo już wiem! - krzyknęła Dan. - Musisz zjeść połówkę cytryny ! - wszyscy zrobili wielkie ooo ! Nie wiem co w tym strasznego. Hehe
- Przecież wiesz że nienawidzę cytryn ! - oburzył się blondas z nutką rozbawienia. Widziałam jak Zayn wstał i pognał do kuchni po jak sądzę cytrynę. Kiedy wrócił, podał ją Niall'owi a chłopaki wołali hasła typu : 'Zjesz ją !' albo 'Nie daj się pokonać cytrynie !' To wszystko rozbawiło mnie do łez. Blondyn spojrzał bezsilnie na owoc który spoczywał w jego dłoni. Wreszcie przełamał się i zaczął walkę z cytryną. Sądząc po jego minie nie będzie to jego najmilsze wspomnienie.
- Dałeś rade stary ! - poklepał go po ramieniu Louis a Niall tylko spojrzał na niego swoim skwarzonym wyrazem twarzy.
- Dobra pokemony, gramy dalej. ! - krzyknął Harry. Niebieskooki zakręcił butelką i wypadło na Liama.
- Pytanie czy zdanie daddy ? - pytał Niall
- Zadanie.
- Hmm.. Idź zrób mi kanapkę ! - powiedział szczęśliwy. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco. - No co ? Głodny jestem. - Ach te jego pomysły. Po chwili Niall miał już swoją upragnioną kanapkę i gra toczyła się dalej. Wypadło na Eleanor. Dziewczyna musiała zrobić najdziwniejsze zdjęcie i wstawić je do internetu. Następny był Harry ale zadanie jakie dostał mnie przeraziło. Hazza musiał MNIE pocałować.
- Da się zrobić. - uśmiechnął się bo chyba to dla niego nie było nic takiego a dla mnie tak... Spojrzałam panicznym wzrokiem na Zayna który nie był tym wszystkim zadowolony. Harry wstał i podążał w moją stronę, kiedy już był parę centymetrów ode mnie, nachylił się i jeszcze bardziej się przybliżył. Od pocałunku dzieliły nas milimetry, kątem oka widziałam jak Dan i El się uśmiechają. Poczułam na swoich ustach jego ciepły i przyjemny oddech. Przymknął oczy i...
- pip! -obiecuje że kiedyś wyrzucę mój budzik za przeszkadzanie mi w spaniu. Ehh... No nic. Już 7 rano, a ja muszę kupić tort, zapakować prezent i dowiedzieć się o której mały wraca. A właściwie to gdzie jest prezent? - zapytałam siebie w myślach. Próbowałam sobie przypomnieć ale pamiętałam tylko moment wsiadania do taxówki. Chyba byłam tak zmęczona że zasnęłam w aucie... W miarę sprawnie wstałam i udałam się do łazienki. Kiedy zobaczyłam swoje odbicie, mało nie zeszłam na zawał. Makijaż rozmazany, każdy włos stoi w inną stronę, a ciuchy całe pogniecione. Szybko ściągnęłam z siebie wszystko i weszłam do pod prysznic. Gorące strumienie wody odmywały moje ciało z każdych stron. Czułam jakby zmywały ze mnie wszystkie zmartwienia.
.jpg)
Po 30 min byłam już uczesana i umalowana. Teraz czas na strój. Stałam w samej bieliźnie w garderobie i szukałam czegoś odpowiedniego na tą uroczystość. Wybrałam strój i się w niego ubrałam.
Muszę teraz iść do Louisa i dowiedzieć się o której Max wraca. Jak najciszej wyszłam z pokoju aby nie obudzić chłopaków.
- Niee! W prawo ! - usłyszałam jak krzyczy Niall. Nie powiem bo trochę się wystraszyłam.
- Jak dam jeszcze w prawo to zlecę z drabiny. - krzyknął oburzony Harry
- W prawo. - usłyszałam śmiech Horana, a potem krzyki uciekania. Jak dzieci... Zdziwiłam się że chłopaki już nie śpią. Co oni mogą robić tak wcześnie ? Jedynym sposobem jest iść tam do nich i się dowiedzieć.
- Hej śpiąca królewno. - powitał mnie Harry i wszyscy spojrzeli na mnie. Zauważyłam jak przystrajają salon balonami wstążkami i czym tylko popadnie, a pod sufitem wisi wielki napis o treści 'Wszystkiego Najlepszego Max'
- Co wy robicie ? Przecież nie prosiłam was.. - powiedziałam mile zaskoczona.
- Wiemy ! Po prostu chcieliśmy. Teraz idź do kuchni gdzie Harry zrobi Ci śniadanie i zjedz spokojnie, a my się wszystkim zajmiemy, a Max przyjedzie za 2 godziny.
- Aleee... - chciałam coś powiedzieć ale Harry mi przerwał.
- Żadnych ale.. Idziemy na śniadanie. - pociągnął mnie za rękę w stronę kuchni. Jak ich tu nie kochać ? Nie dziwię się że mają tak dużo fanek...
Harry zrobił mi pełno jajecznicy i powiedział że do puki nie zjem nie wyjdę z kuchni. Bawi się w babcię która zawsze to powtarzała czy jak ? Hehe. Przecież niedługo będę miała 18 lat. Żadnych ograniczeń. Yeah!
Jajecznica była pyszna. Jeszcze tak dobrej to w życiu nie jadłam. Zdziwiłam się nawet kiedy bez problemu zjadłam wszystko. Spojrzałam na godzinę i szybko obliczyłam że o 9 ma być Maks, a jest 7:32 czyli mam niecałe półtora godziny żeby skoczyć do cukierni po piękny i smaczny tort.
Weszłam do salonu gdzie każdy z chłopaków coś robił.
- Przepraszam was ale ja muszę iść jeszcze po tort.
- To może pojadę z Tobą autem ? - zapytał uśmiechnięty Harry. - Dla mnie to nie kłopot, a Ty trochę dasz odpocząć stopą.
- Jeśli chcesz to zapraszam. - uśmiechnęłam się. Razem z Harrym poszłam ubrać buty, a potem prosto przed dom. Jedno mi nie dawało spokoju. Mina Zayna kiedy Loczek zapytał się czy może iść, a raczej jechać. Harry poszedł do garażu po auto, a ja czekałam i myślałam o Zaynie. Styles szybko się uwinął i już po chwili siedziałam w samochodzie.Maszyny to oni mają niezłe. - powiedziałam sobie w myślach podziwiając cacko.
- To gdzie najpierw ? - zapytał.
- Może najpierw do sklepu aby nakupować jakiegoś jedzenia, a potem do cukierni po tort. Ok ?
- Wedle życzenia. - poczułam jak samochód rusza. Harry włączył radio na ful i zaczął śpiewać. Nagle poleciała ich piosenka, a mianowicie One Thing. Nie wiem dlaczego ale zaczęłam się śmiać. Harry spojrzał na mnie jakbym nie była normalna, a ja tylko pokiwałam głową i zaczęłam śpiewać.
Przez resztę drogi darliśmy się w niebo głosy - przynajmniej ja bo Loczek ani razu nie fałszował. Jeszcze zanim mama zaczęła pić to za każdym razem kiedy usłyszała mój głos prawiła mi komplementy. Ja i tak uważam że nie mam talentu i nie śpiewam publicznie.
Kiedy podjechaliśmy pod jakiś super market, zabrałam torebkę i wyszłam z auta. Muszę się pośpieszyć aby zdążyć przyjechać przed Maxem. Odwróciłam się bo Harry'ego nie było obok mnie, wokół niego stało około dziesięć dziewczyn. Spojrzałam na jego przepraszający wyraz twarzy. Nie miałam za bardzo czasu czekać tam na niego więc tylko pokazałam że jest okej i wbiegłam do sklepu. Zabrałam wózek i zaczęłam wkładać do niego chipsy, żelki, czekolady, ciastka, napoje itd. Wszystko co można zjeść. Kiedy skończyłam miałam zamiar już iść do kasy ale postanowiłam zabrać sobie jeszcze gazetę i dowiedzieć się co tam w świecie słychać. Hehe. Mam nadzieje że strasznie dużo nie zapłacę.
Włożyłam ostatnią paczkę ciastek i wyszłam z dwiema pełnymi torbami słodyczy. Nie powiem że nie były ciężkie ale się już przyzwyczaiłam do dźwigania. W Polsce tylko ja chodziłam po zakupy bo Maks za mały, a matka nie bardzo paliła się do pomocy. Kiedy Harry zobaczył że wychodzę szybko spławił dziewczyny i pomógł mi. Zabrał ode mnie torby i wsadził je do bagażnika, a ja już siedziałam w środku.
- Przepraszam że nie poszedłem z Tobą. Fanki mnie zatrzymały. Naprawdę przepraszam. - powiedział kiedy już siedział obok mnie za kierownicą.
- Nic się przecież nie stało. To wasza praca. - powiedziałam uśmiechając się.
- Jeszcze raz przepraszam... - mówił dalej.
- Na prawdę nic się nie stało. - uśmiechnęłam się na co Harry odpowiedział mi tym samym. Samochód ruszył. Domyśliłam się że teraz jedziemy do cukierni po tort.
- Ja wejdę i szybko kupię, a ty siedź. - powiedział Harry jak byliśmy już na miejscu. Jest uroczy.
- Nie trzeba. Poradzę sobie, naprawdę.. - uśmiechnęłam się i już chciałam wychodzić ale Harry mnie powstrzymał.
- To dla mnie nie kłopot. Jakieś życzenia co do smaku ? - uśmiechnął się przy tym pokazując swoje dołeczki.
- Jeśli to nie problem to najlepiej niech będzie czekoladowy. - mój brat dla czekolady może zrobić wszystko. Kiedy Harry wyszedł ja po chwili dostałam wiadomość.
'Wszystko jest już gotowe ! Wracajcie szybko. :)
Louis. xx

- Czekoladowy, taki jak chciałaś. - powiedział podając mi ciasto. Włączył radio i ruszyliśmy do domu. Muszę kiedyś zrobić prawo jazdy. Ale chyba za szybko to nie nastąpi bo najpierw muszę znaleźć dobrze płatną pracę. Na razie pozostaje mi bycie kelnerką, ale potem się zobaczy. Muszę wg powiedzieć o tym chłopakom. Jeszcze nie wiem co zrobię z Maxem... To jest największy problem.... Może zatrudnię nianie ? Jeszcze nie wiem ale pomyślę o tym później.
Po chwili już byliśmy przed domem. Zabrałam tort i chciałam wziąć torby ale Harry mi nie pozwolił.
- Jesteśmy ! - krzyknął kiedy weszliśmy. Zaniosłam z Harrym zakupy do kuchni i ruszyliśmy do salonu. Wszystko wyglądało super ! Wszędzie balony i serpentyna. Ale coś mnie zdziwiło... W salonie nie byli tylko chłopaki ale także jakieś dwie dziewczyny.
- Hej dziewczyny ! - powiedział Harry. Widocznie tylko ja ich nie znam. Czułam się troszkę obco. Jedna z burzą loków przytulała się do Liama - pewnie to Danielle, drugiej niestety nie kojarzyłam.
- Hej, ja jestem Danielle, dla przyjaciół Dan. - wydawała się bardzo sympatyczna. Podała mi rękę którą uścisnęłam.
- Bardzo mi miło cię poznać. - powiedziałam z uśmiechem, podeszła do nas również dziewczyna która siedziała obok Louisa.
- Hej. Ja jestem Eleanor, dla przyjaciół Elka lub El. Cieszę się że mogę cię poznać, dużo o Tobie słyszałam. - chyba je polubię... Wydają się bardzo przyjazne. Tylko nie wiem co one tu robią, przecież dzisiaj urodziny...
- Lola, mogę porwać cię na chwilę do kuchni ? - powiedział Louis, ja tylko pokiwałam głową. - Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli dziewczyny zostaną ?
- Jeśli chcą to niech zostaną... Im nas więcej tym radośniej. - uśmiechnęłam się. Nie powiem bo troszkę byłam zła, że wcześniej nic mi nie powiedzieli, ani nie chce aby Max czuł się przy nich obco. Louis wrócił do salonu, a ja zostałam jeszcze w kuchni. Spojrzałam na zegarek - 8:49. Rozpakowałam tort i włożyłam go do lodówki aby się nie rozpuścił. Zaczęłam również rozpakowywać torbę z zakupami.
Usłyszałam dzwonek do drzwi. Chciałam go jak najszybciej zobaczyć więc prawie biegłam. Haha. ! Jedyne co mnie zdziwiło po drodze to pusty salon... Nie chciało mi się nad tym zastanawiać bo najważniejsze było teraz zobaczyć małego. Wreszcie dotarłam do drzwi, otworzyłam je i automatycznie kucnęłam i wyciągnęłam ręce aby przytulić Maxa. Długo nie czekałam bo zaraz poczułam jego kruche i malutkie ciało.
- Tęskniłem Lola! - powiedział. Wstałam i wzięłam go na ręce.
- Nie sprawiał może kłopotu ? - zapytałam młodą dziewczynę która przede mną stała.
- Ani trochę. Sama mam małego brata, mniej więcej w jego wieku więc bawili się cały czas razem. Jeśli kiedyś nie będziesz miała z kim go zostawić to dzwoń, numer wisi na lodówce. - powiedziała.
- Bardzo pani dziękuję .
- Jakiej pani ? Eve jestem. - uśmiechnęła się i podała mi rękę.
- Lola, miło mi. - uśmiechnęłam się i uścisnęłam jej rękę. - Może wejdziesz na herbatkę? - zaproponowałam
- Niestety nie mogę, ale obiecuje że następnym razem skorzystam. - zaśmiała się i poszła, a ja zamknęłam drzwi. Cały czas trzymałam małego na rękach i w takiej pozycji weszłam z nim do salonu. Wszyscy wyskoczyli z kryjówek i krzyknęli NIESPODZIANKA ! Max się troszkę przestraszył bo odwrócił głowę i mocniej się wtulił. Wszyscy na ten widok zawołali 'ooo' !
- Wszystko dobrze. Dzisiaj twoje urodziny. - powiedziałam do niego, a on tylko nieśmiało zerkał na wszystkich po kolei.
- Naprawdę ? - spytał cichutko
- Tak ! - postawiłam go na nogi. Wszyscy zaśpiewali 'sto lat'. Mały słodko podziękował.
- To teraz tak: najpierw do wesołego miasteczka,a potem na tort ok ? - zapytałam głównie Maksa bo reszta wiedziała już to wcześniej.
- Naprawdę pojedziemy do wesołego miasteczka ? - zwrócił się do mnie tak jakbym wcześniej żartowała. Pokiwałam twierdząco głową i uśmiechałam się najszczerzej jak tylko mogłam.
- Nie zmieścimy się do jednego auta niestety więc może Lola, Max, Niall i Zayn pojadą jednym, a reszta drugim ok ? - dla mnie nie było większej różnicy z kim jadę, ważne było tylko żebym się tam dostała. Haha.
- Nie zgadzam się. - powiedział Harry z obrażoną miną, jak dziecko które nie dostało lizaka. Te dzieci... Hehe ! - Dlaczego ja mam jechać z samymi parami i oglądać jak się miziają ? - wszyscy się zaśmiali.
- Takie życie stary. Ktoś musi mieć gorzej, aby ta druga osoba miała lepiej. - zaśmiał się Zayn, a Harry spiorunował go wzrokiem.
- Ale dlaczego akurat ja ? - żalił się. Louis poklepał go tylko po plecach i wszyscy wyszli.
Zapięłam Maxa w foteliku bo okazało się że Louis zakupił je niedawno i pojechaliśmy.
*20 min. później*
- Hmm... To może podzielimy się w małe grupki i spotkamy się tu za 3 godzinki ok? - zaproponował Liam kiedy staliśmy już przed wejściem. Wszyscy bez problemu się zgodzili. Ja byłam z Maxem i Niallem, Liam z Dan i Harrym, a Louis z Elką i Zaynem.
Młody chodził na wszystko na co tylko mógł. Cieszę się że jest taki szczęśliwy. Parę razy nawet mijaliśmy się z resztą.
O wyznaczonej porze spotkaliśmy się przed wejściem i jak wszyscy już byli, wróciliśmy do domu. Zjedliśmy przepyszny tort a Zayn puszczał muzykę przy której każdy tańczył. Było naprawdę super. Mam nadzieje że wszyscy bawili się dobrze. Po paru godzinach wygłupów i tańców widziałam jak Max już śpi na stojąco więc szybko zaprowadziłam go do pokoju, ucałowałam w czoło i poszłam aby mógł sobie spokojnie zasnąć.... Na dole każdy bawił się dalej, widziałam jak Harry nagle wyszedł z pokoju, a ja tylko usiadłam na kanapie i chrupałam ciacho popijając napojem. Nagle wrócił Harry... Jakoś dziwnie się zachowywał. Mignął Zayn'owi aby ściszył muzykę i zabrał głos.
- Mam dla was niespodziankę... - powiedział tajemniczo Harry i wyjął za pleców dwie pełne butelki wódki. Ooo niee... Chyba tylko ja jak zobaczyłam co przyniósł byłam nie zadowolona... Nie przepadam za alkoholem. Rozumiem z umiarem albo z jakiejś okazji.... - Wszyscy pija ma się rozumieć ? - zapytał.
- Um.. - wstałam nieśmiało. - Ja podziękuje... - powiedziałam niepewnie. - wszyscy zawołali z niezadowoleniem.
- Ty musisz się z nami napić. - powiedział Niall. Wszyscy pokiwali głowami i zaczęli mnie prosić...
- No niech będzie.. - powiedziałam z dezaprobatą. Wypiję parę kieliszków i na tym koniec. Zaczęło się polewanie... Z każdym kolejnym kieliszkiem każdy oprócz Liama był coraz bardziej pijany. Oczywiście ja opuściłam kilka rundek zmyślając że muszę iść do łazienki albo sprawdzić co u Maxa... Oni nic nie podejrzewając pili dalej. Heheh. Nie ma to jak niezawodny plan - prosty ale skuteczny. Kiedy wódka się skończyła, ja się uśmiechnęłam że to już koniec ale moja radość nie trwała długo kiedy Louis powiedział że jakieś jeszcze procenty powinny być w barku po ostatniej imprezie. Ehh...
- Może zagramy w butelkę ? - zapytał Harry kiedy mój kuzyn wrócił.
- Świetny pomysł. ! - zawołała dziewczyna z burzą loków. Wszyscy usiedli w kółku, Dan zabrała butelkę i pierwsza zaczęła kręcić. Wypadło na Niall'a
- Hmm... Co by ci tu wymyślić ? -pytała siebie sama Elka.
-Tylko nic strasznego... - poprosił błagalnie Niall .
- Ooo już wiem! - krzyknęła Dan. - Musisz zjeść połówkę cytryny ! - wszyscy zrobili wielkie ooo ! Nie wiem co w tym strasznego. Hehe
- Przecież wiesz że nienawidzę cytryn ! - oburzył się blondas z nutką rozbawienia. Widziałam jak Zayn wstał i pognał do kuchni po jak sądzę cytrynę. Kiedy wrócił, podał ją Niall'owi a chłopaki wołali hasła typu : 'Zjesz ją !' albo 'Nie daj się pokonać cytrynie !' To wszystko rozbawiło mnie do łez. Blondyn spojrzał bezsilnie na owoc który spoczywał w jego dłoni. Wreszcie przełamał się i zaczął walkę z cytryną. Sądząc po jego minie nie będzie to jego najmilsze wspomnienie.
- Dałeś rade stary ! - poklepał go po ramieniu Louis a Niall tylko spojrzał na niego swoim skwarzonym wyrazem twarzy.
- Dobra pokemony, gramy dalej. ! - krzyknął Harry. Niebieskooki zakręcił butelką i wypadło na Liama.
- Pytanie czy zdanie daddy ? - pytał Niall
- Zadanie.
- Hmm.. Idź zrób mi kanapkę ! - powiedział szczęśliwy. Wszyscy spojrzeli na niego pytająco. - No co ? Głodny jestem. - Ach te jego pomysły. Po chwili Niall miał już swoją upragnioną kanapkę i gra toczyła się dalej. Wypadło na Eleanor. Dziewczyna musiała zrobić najdziwniejsze zdjęcie i wstawić je do internetu. Następny był Harry ale zadanie jakie dostał mnie przeraziło. Hazza musiał MNIE pocałować.
- Da się zrobić. - uśmiechnął się bo chyba to dla niego nie było nic takiego a dla mnie tak... Spojrzałam panicznym wzrokiem na Zayna który nie był tym wszystkim zadowolony. Harry wstał i podążał w moją stronę, kiedy już był parę centymetrów ode mnie, nachylił się i jeszcze bardziej się przybliżył. Od pocałunku dzieliły nas milimetry, kątem oka widziałam jak Dan i El się uśmiechają. Poczułam na swoich ustach jego ciepły i przyjemny oddech. Przymknął oczy i...
----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Może rozdział nie jest najlepszy ale starałam się... Miłego czytania i oczywiście czekam na wasze komentarze ! Kocham was :*
piątek, 25 kwietnia 2014
Rozdział 14 - Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna ?
Spojrzałam na niego pytająca, a on się tylko uśmiechnął
- Nie mów mi że tego nie lubisz. - głupkowato się uśmiechnął.
- A czy wyglądam na taką ?! - on tylko uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - Co ty sobie wyobrażasz ?! - krzyknęłam. Wszyscy patrzyli a mnie.
- Oj no kotek nie przesadzaj. - pogłaskał mnie po ramieniu. Tego już za wiele. Popatrzyłam na chłopaków którzy nie wiedzieli o co chodzi, ale chyba Zayn i Louis widzieli całą akcję i patrzyli z wściekłością w oczach na chłopaka.
Odwróciłam się w stronę Toma i z całej siły walnęłam go z liścia. On tylko zasyczał.
- Nie nazywaj mnie tak zboczeńcu ! - krzyknęłam. Poczułam łezki w oczach. Szybko chciałam iść ale nie mogłam... Teraz dopiero zdałam sobie sprawę że on mnie trzyma.
- Nie ładnie. - pokręcił głową z przekąsem. - Teraz zapłacisz za to ! - Podniósł rękę aby mnie uderzyć, próbowałam się wydostać z jego objęcia ale nie mogłam. Zamknęłam oczy. Wszystko stało się tak szybko... Usłyszałam tylko jakieś wrzaski, a kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Toma na podłodze trzymającego się za zakrwawiony nos, wściekłego Zayna który próbował wyrwać się Louisowi aby znowu przyłożyć chłopakowi. Widziałam jak Harry do mnie podchodzi, nie chciałam żeby ktoś mnie teraz dotykał, szybko wybiegłam z pomieszczenia. Usłyszałam jak ktoś mnie woła ale nie zwracałam na to uwagi. Biegłam przez jakiś korytarz. Chciałam znaleźć się w jakimś cichym miejscu, chciałam być sama... Jedyne po przyszło mi do głowy to łazienka. Na końcu korytarza zobaczyłam jakieś drzwi.Otworzyłam drzwi i zobaczyłam białe pomieszczenie - damska toaleta. Oparłam się bezradnie o zlew i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
Czy ja na prawdę wyglądam na łatwą ?! - powiedziałam do odbicia. Dotknęłam swojej twarzy.
Jestem taka jak wszyscy... A może nie jestem ? Dlaczego akurat mi to wszystko się przytrafia? - łzy spływały po moich rozgrzanych policzkach. Oparłam się o ścianę i zsunęłam w dół. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i już wiedziałam co robić. Otworzyłam klapkę i złapałam za rzecz która była tam ukryta. Odłożyłam komórkę na ziemie i skupiłam całą moją uwagę na ostrej rzeczy którą przyłożyłam do nadgarstka. Nie wiem czy dobrze robię, wiem że muszę z tym skoczyć ale nie potrafię. Myślałam że radzę sobie z tym ale myliłam się...
Zacisnęłam zęby i wolnym ruchem przejechałam po skórze. Miałam cały nadgarstek we krewi. Nagle usłyszałam czyjeś kroki.
*Oczami Zayna*
Próbowałem wyrwać się Louisowi aby przywalić mu kolejny raz ale nie umiałem. Zobaczyłem jak Lola wstaję i wybiega z pomieszczenia.
- Znajdę ją ! - krzyknąłem do chłopaków i pobiegłem w jej stronę. Wolałem ją ale ona nie zwracała na to uwagi. Biegłem przed siebie. Szukałem w każdych zakątkach. W oddali zobaczyłem białe drzwi. Wszedłem do środka. Ucieszyłem się że ją widzę ale gdy spojrzałem na jej rękę, mina mi zrzedła... Podszedłem do niej żwawym krokiem, wyrwałem jej żyletkę z ręki i wyrzuciłem w kąt. Urwałem kawałek koszuli którą miałem na sobie i owinąłem ranę. Ani razu nie spojrzała na mnie ani nic nie mówiła, tylko jak zawijałem skrawek koszuli na nadgarstku lekko zasyczała z bólu.
- Masz więcej tego nie robić. - powiedziałem do niej i przytuliłem do siebie aby poczuła się bezpiecznie.
*Oczami Loli*
- Zrobisz coś dla mnie ? - zapytałam kiedy mnie puścił.
- Oczywiście, co tylko chcesz... - powiedział zmartwiony
- Proszę, nie mów nikomu co się tu stało. - powiedziałam błagalnym głosem. Nie chce aby Louis się o tym dowiedział.. Nie chce aby uznał mnie za jakąś psychicznie chorą.
- Zgoda... nie powiem, ale jest jeden warunek. Skończysz z tym ok ? - zapytał. Nie odpowiedziałam. Wiedziałam że to nie zależy ode mnie, nie radzę sobie z tym.
- Spokojnie... pomogę Ci. - byłam mu strasznie wdzięczna. Zobaczyłam jak wyciąga telefon i do kogoś dzwoni.
- Louis ? Znalazłem ją, wszystko z nią dobrze. Jedzcie do domu. Możesz mi zaufać... No pa. - usłyszałam urywki rozmowy.
- Co ty na to aby wybrać się na ciastko ? - uśmiechnął się najszczerzej jak tylko potrafił.
- Nie za bardzo wyglądam wyjściowo... - spojrzałam na siebie. Zayn się zamyślił. Nagle usłyszałam telefon chłopaka. Nie za bardzo słuchałam o czym rozmawia...
- Jasne... Zapytam. - powiedział mój towarzysz do telefonu i zwrócił się do mnie. - Louis się pyta czy Maks może zostać na noc u naszej stylistki?
- Oczywiście. - lepiej żeby nie widział mnie dzisiaj w takim stanie... Zayn skończył rozmawiać.
- Pójdziemy do domu się przebrać i wybieramy się na ciacho, zgoda ? - powiedział uśmiechnięty.
- A chłopaki ? Przecież zobaczą mnie w takim stanie....
- Nie masz się o co martwić... - spojrzałam na niego pytająco. - Chłopaki jadą załatwić jakieś sprawy z menadżerem. - uśmiechnął się.
- A ty nie musisz jechać ? Przecież też jesteś w zespole.
- No tak ale chłopaki załatwili że ten jeden raz nie muszę iść.
Pomógł mi wstać i ruszyliśmy do samochodu. Humor nawet mi się poprawił, nie myślałam o tym co się stało.
Zayn otworzył mi drzwi do samochodu, weszłam a on chwilę po mnie. Kierowaliśmy się w stronę domu. Całą drogę rozmawialiśmy o niczym. Świetnie czuje się w jego towarzystwie, mogłabym rozmawiać z nim całe dnie. Poszłam do swojego pokoju aby się ogarnąć przed wyjściem z Zaynem. Niby to nie randka ale i tak chce ładnie wyglądać. Ściągnęłam poplamioną bluzkę i spodnie, zabrałam kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic... Czułam jak gorące strumienie wody jak spływają po całym moim ciele. Dokładnie obmyłam rękę z krwi. Muszę z tym skończyć... Tylko jak ?! Nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać, nie dzisiaj...
Wyszłam z kabiny i owinęłam swoje ciało i włosy ręcznikiem. Podeszłam do lustra, przetarłam go ręką bo było całe zaparowane i wzięłam się za makijaż.
Po skończeniu wysuszyłam włosy oraz wytarłam swoje ciało z wody i założyłam wcześniej przygotowaną bieliznę. Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę garderoby. Nie miałam pojęcia co na siebie ubrać. W szafie mam prawie same stare ciuchy. Musiałabym wybrać się na zakupy z Maxem. Muszę go przeprosić bo ostatnio spędzam z nim coraz mniej czasu. Nie wiem co będzie jak pójdę do pracy... Będę miała jeszcze mniej czasu, ale jakoś mu to wynagrodzę... Wiem że za wiele zysków z tego nie będzie, ale zawsze to coś. Wracając do jutra to mam to mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli, po prezent pójdę pod wieczór, aby nie latać na ostatnią chwilę i wszystko załatwiać. Muszę kupić jeszcze tort czekoladowy. Taki Max lubi najbardziej. W Polsce zawsze zapraszałam jego kolegów i organizowałam małe przyjęcie w jakieś knajpce.
Na tym skończyłam moje przemyślenia i wróciłam do grzebania w szafie. Na dworze nie jet zimno wiec nie będzie mi zimno. Wybrałam czarne legginsy, białą bluzkę, jeansową kurtkę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie Zayn.
- Długo czekasz ?
- Chwilkę. Gotowa ? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Tak - odpowiedziałam nieśmiało na co on cichutko się zaśmiał. Chwyciłam torebkę, Zayn otworzył mi drzwi za co mu podziękowałam i wyszliśmy. Teraz dopiero przyjrzałam mu się i dostrzegłam co ma na sobie. Biała koszulka i czarne spodnie świetnie pasowały do czarnej skórzanej kurtki.
- Co mi się tak przyglądasz ? Brudny jestem ? - zaśmiał się i zaczął oglądać się z każdej strony. Poczułam jak się rumienie. Mam nadzieje że tego nie zauważył.
- Nieeee. - odpowiedziałam nieśmiało. Lubię mu się przyglądać. Coś w nim jest... W jego każdym zachowaniu, każdym słowie wypowiedzianym do mnie, każdym jego dotyku, uśmiechu który powala mnie na kolana, każdym geście.
Podeszła do nas grupka fanek. Mulat zrobił sobie z nimi zdjęcia i rozdał autografy. Zauważyłam że dziewczyny jakoś dziwnie na mnie patrzą. Ostatnio się uśmiechały, a teraz nawet nie zwracały na mnie uwagi, a jak już jakaś na mnie spojrzała to w taki sposób jakbym im coś zrobiła. Wszystkie perfidnie śliniły się na jego widok. Jedna z nim tak flirtowała że reszta dziewczyn teraz na nią patrzyły w taki sposób w jaki na mnie chwilkę wcześniej. Nie mam pojęcia dlaczego...
Zayn jeszcze chwilę z nimi gadał ale chyba sobie przypomniał że ja czekam. Heh - uśmiechnęłam się.
- Przepraszam was dziewczyny ale ja już muszę iść. - widać że nie za bardzo były zadowolone z tego że je spławił. Podszedł po mnie.
- To jak, idziemy ? - na jego twarzy pojawił się uśmiech który tak kocham. Stop Lola ! Nie możesz się w nim zakochać... A czy to się już przypadkiem nie stało ? Nie... Na pewno nie. Przecież bym o tym wiedziała... Teraz muszę skupić się na pracy i Maksie, a nie na chłopakach. Może odmówić tą randkę ? Może tak będzie lepiej dla niego i dla mnie ? Nie oszukuj się dziewczyno ! Nie dasz rady tego zrobić. - słyszałam głos w mojej głowie. Ten głos ma rację. Nie potrafię go skrzywdzić, zranić ani nic podobnego. Zależy mi na nim ! Przy nim czuje się się bezpiecznie. Wiem że mogę powiedzieć mu wszystko, a on nie poleci do pierwszej lepszej osoby i wszystko wygada.
- O czym tak rozmyślasz ? - powiedział chłopak który zajmował połowę moich myśli.
- O wszystkim i o niczym. - odparłam tajemniczo i się zaśmiałam. Przecież nie mogę mu powiedzieć że prawie cały czas myślę o nim.
- Rozumiem. - powiedział rozbawiony mają odpowiedzią. - To gdzie idziemy ? - zapytał
- Nie mam pojęcia, nie znam tego miasta. - powiedziałam uśmiechnięta.
- Hmm... to może pójdziemy na obiecane ciasto, a potem na spacer ?
- Jestem za ! - powiedziałam uśmiechnięta. Im dłużej tu jestem tym częściej się uśmiecham, a zawdzięczam to tylko i wyłącznie chłopakom.! Myślałam że będą tylko zapatrzonymi w siebie bufonami. Teraz wiem że nie należy oceniać książki po okładce.
Kierowaliśmy się do Starbucks Coffee. Uwielbiam te miejsce. Serwują tam najlepszą kawę i nie tylko.
W lokalu było tylko kilka osób. Nawet dobrze. Podeszła do nas kelnerka.
- Dzień dobry ! Co podać ? - cały czas wpatrywała się w Zayna. Rozumiem że się przystojny i to nawet bardzo ale czy one mogą przestać ?! Ej ! Czy ja nie jestem przypadkiem zazdrosna ? Dość z tymi przemyśleniami. Przewróciłam teatralnie oczami i wpatrywałam się w widok za oknem.
- A ty co zamawiasz ? - zwrócił się do mnie z szczerym uśmiechem co wkurzyło troszkę dziewczynę.
- Hmmm. Ja po proszę frappuccino i ciasto czekoladowe. - zamknęłam kartę i wróciłam do dalszej obserwacji co dzieję się za oknem. Nic szczególnego się tam nie działo, ale nie chciałam oglądać tej dziewczyny która robiła maślane oczka. Zauważyłam jakiś ruch kątem oka. Automatycznie odwróciłam głowę. Wreszcie kelnerka odchodzi.
- Dlaczego się nie odzywasz ? Coś się stało ? - Zayn zobaczył moją niezadowoloną minę. - Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna ? - powiedział śmiesznie ruszając brwiami i śmiać się.
- Nieeee... - próbowałam brzmieć wiarygodnie ale chyba coś mi nie wyszło.
- Jakoś Ci nie wierzę, heheh. - zaczął głupkowato się śmiać.
- Może troszkę... - zabrzmiałam jak mała dziewczynka która jest strasznie nieśmiała. Teraz zdałam sobie sprawę że nie musiałam tego mówić. Skarciłam się w myślach. Mogłam tego nie mówić...
- Nie masz o co. Jesteś śliczna i żadna ci nie dorówna.
- Pewnie mówisz to każdej. - spuściłam wzrok bo byłam pewna że to prawda.
- Uwierz mi że nie. - złapał mnie za rękę. Poczułam przyjemne dreszcze na plecach. - Aaaa ta randka to dalej aktualna ? - zapytał bojąc się że powiem nie.
- Chętnie. - powiedziałam kusząco przy tym uśmiechając się.
- Hmm... To może piątek o 18 ?
- Okej. - mam nadzieje że wszystko wypali. Bałam się, że może powiedział to pod wpływem chwili . Cieszę się że wspomniał o niej. Nie mogę się już doczekać ! Kelnerka przyniosła zamówienie. Zauważyłam że jakaś mała biała kartka leży na tacy. Dziewczyna wzięła ją do ręki, podała Zaynowi i puściła mu oczko. Zaraz wstanę i walnę jej tą tacą prosto w pusty łeb! Ale chwila.. Zdziwiło mnie to co mulat zrobił. Złożył kartkę z numerem na pół i oddał dziewczynie, a ta automatycznie zalała się rumieńcami.
-Przykro mi ale jestem kimś innym zainteresowany. Przepraszam - kelnerka poparzyła na mnie złowrogo i poszła.
Zjedliśmy zamówienie, Zayn zapłacił - chociaż protestowałam i wyszliśmy. Chodziliśmy różnymi alejkami alejkami Londynu. To miasto jest piękne. Wreszcie zobaczyłam Big Ben na żywo, a nie tylko na fotografii. Chyba straciłam rachubę czasu bo nie skapnęłam się że już robi się ciemno. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 20:05 ! O matko ! Jak ten czas szybko leci...
- Jesteś z kimś umówiona że spoglądasz na zegarek z takim przerażeniem. - śmiał się przy tym naśladując moją minę.
- Nie. Muszę iść do galerii kupić Maxowi prezent urodzinowy.
- Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli dotrzymam ci towarzystwa ?
- Nieee.. Będzie fajnie ! Choć ! - złapałam go za rękę i zaczęłam biec. Chłopak chyba nie miał zbyt dobrej kondycji bo po paru metrach dyszał jakby przebieg maraton. - Chyba trzeba będzie poprawić kondycje. - zaczęłam się śmiać.
- To przez papierosy...
- To Ty palisz ? - zapytałam zdziwiona.
- Niestety tak ale żałuję..
- To dlaczego tego nie rzucisz ? - zapytałam jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie.
- Niestety nie mam tak silnej woli i nie potrafię. - podeszłam do niego, stanęłam na palcach i bałam mu buziaka w policzek.
- Damy radę. - humor od razu mu się poprawił.
Cała droga do galerii zajęła nam około 30 min., bardzoooo wolnym tępem. Kiedy znalazłam się już w środku od razu przypomniałam sobie gdzie znajdował się sklep w którym był idealny xbok dla Maxa.
Do gry dokupiłam 3 gry i miałam ochotę iść już spać bo byłam strasznie wykończony fizycznie jak i psychicznie.
- Ja muszę jeszcze coś kupić... Widzę że ty jesteś strasznie zmęczona więc choć do jakiejś kawiarni gdzie na mnie zaczekasz ok ? - zapytał.
- Nogi to mi zaraz odpadną! - zaśmiałam się.
Weszliśmy do kawiarni ja zamówiłam herbatę.
- To ja zaraz wracam, nie ruszaj się stąd. - uśmiechnął się i wyszedł.
*Oczami Zayna*
Nie chciałem ciągnąć jej już po sklepach kiedy widziałem że jest strasznie zmęczona. Muszę wymyślić co by kupić małemu. Hmm... Myśl Zayn, myśl. - powtarzałem sobie w myślach. Mam ! Zdalnie sterowany samochodzik !
Starałem się uwinąć jak najszybciej. Kupiłem jeszcze papier do prezentów. Ciekawe co tam chłopaki wymyślili za prezenty. Mam nadzieje że żaden się nie powtórzy. Lola nam mówiła że nie musimy nic kupować ale chcemy... Młodemu będzie miło. Chyba wszystko mam. Kiedy wróciłem to Lola prawie spała ale gdy mnie zobaczyła troszkę się przebudziła.
- Jedźmy już do domu. - powiedziałem a ona tylko kiwnęła głową. Zabrałam swojej i jej torby i wyszliśmy. Szybko złapałem za telefon i zadzwoniłem po taxi.
- Dziękuje za dzisiaj. - odezwałem się
- To ja powinnam podziękować za wszystko... - odpowiedziała mi. Zauważyłem jak podjeżdża taxówka. Torby zapakowałem do bagażnika. Otworzyłem dziewczynie drzwi po czym sam wszedłem. Podałem adres i samochód ruszył. Po chwili poczułem coś na swoim ramieniu. Odwróciłem się, i zobaczyłem Lola śpiącą na moim ramieniu. Objąłem ją ręką tak aby nie zmarzła. Nie mogłem oderwać wzroku od jej słodkiej i bezbronnej twarzy. Coś jest w niej wyjątkowego czego nie mają inne dziewczyny. Moim zadanie jest odkryć co to takiego. Poczułem jak taxówka się zatrzymuje. Szybko zadzwoniłem do Liama.
- Hej stary. Jesteś może w domu ? - zapytałem półszeptem
- Hej. Jestem. Stało się coś ? - zapytał zmartwiony. Nasz kochany daddy !
- Weź wyjdź tu do mnie. Przed domem jestem. Tylko szybko. - powiedziałem cicho aby nie obudzić Loli.
Po paru minutach Liam stał już przy mnie. Daddy zabrał zakupy i zapłacił kierowcy. Nie chciałem budzić dziewczyny więc podniosłem ją delikatnie na rękach. Była lekka jak piórko i taka bezbronna.
- Ty, romeo ! Chodź do domu bo jeszcze dzięki Tobie będzie chora. - zaśmiał się cicho. Miał rację... Liam otworzył mi drzwi i weszliśmy do domu. Kiedy wszedłem od razu usłyszałem pisk Louisa, ale kiedy zobaczył że jego kuzynka śpi to się uciszył.
- Gdzie mam to zanieść ? - pytał Liam trzymając torby.
- Połóż je przy schodach, zaraz je zabiorę. - nie czekając dłużej zaniosłem Lolę do jej pokoju. Ostrożnie ułożyłem na łóżku, przykryłem kołdrą, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem gasząc światło.
- Dobra chłopaki ! Ja lecę spać więc dobranoc. - powiedziałem do wszystkich. Po drodze zabrałem torby i wszystkie położyłem do mojego pokoju. Ściągnąłem z siebie wszytko i poszedłem pod prysznic.
Szybko się wykąpałem, wytarłem, ubrałem i odpłynąłem do krainy Morfeusza.
- Nie mów mi że tego nie lubisz. - głupkowato się uśmiechnął.
- A czy wyglądam na taką ?! - on tylko uśmiechnął się i wzruszył ramionami. - Co ty sobie wyobrażasz ?! - krzyknęłam. Wszyscy patrzyli a mnie.
- Oj no kotek nie przesadzaj. - pogłaskał mnie po ramieniu. Tego już za wiele. Popatrzyłam na chłopaków którzy nie wiedzieli o co chodzi, ale chyba Zayn i Louis widzieli całą akcję i patrzyli z wściekłością w oczach na chłopaka.
Odwróciłam się w stronę Toma i z całej siły walnęłam go z liścia. On tylko zasyczał.
- Nie nazywaj mnie tak zboczeńcu ! - krzyknęłam. Poczułam łezki w oczach. Szybko chciałam iść ale nie mogłam... Teraz dopiero zdałam sobie sprawę że on mnie trzyma.
- Nie ładnie. - pokręcił głową z przekąsem. - Teraz zapłacisz za to ! - Podniósł rękę aby mnie uderzyć, próbowałam się wydostać z jego objęcia ale nie mogłam. Zamknęłam oczy. Wszystko stało się tak szybko... Usłyszałam tylko jakieś wrzaski, a kiedy otworzyłam oczy zobaczyłam Toma na podłodze trzymającego się za zakrwawiony nos, wściekłego Zayna który próbował wyrwać się Louisowi aby znowu przyłożyć chłopakowi. Widziałam jak Harry do mnie podchodzi, nie chciałam żeby ktoś mnie teraz dotykał, szybko wybiegłam z pomieszczenia. Usłyszałam jak ktoś mnie woła ale nie zwracałam na to uwagi. Biegłam przez jakiś korytarz. Chciałam znaleźć się w jakimś cichym miejscu, chciałam być sama... Jedyne po przyszło mi do głowy to łazienka. Na końcu korytarza zobaczyłam jakieś drzwi.Otworzyłam drzwi i zobaczyłam białe pomieszczenie - damska toaleta. Oparłam się bezradnie o zlew i patrzyłam na swoje odbicie w lustrze.
Czy ja na prawdę wyglądam na łatwą ?! - powiedziałam do odbicia. Dotknęłam swojej twarzy.
Jestem taka jak wszyscy... A może nie jestem ? Dlaczego akurat mi to wszystko się przytrafia? - łzy spływały po moich rozgrzanych policzkach. Oparłam się o ścianę i zsunęłam w dół. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i już wiedziałam co robić. Otworzyłam klapkę i złapałam za rzecz która była tam ukryta. Odłożyłam komórkę na ziemie i skupiłam całą moją uwagę na ostrej rzeczy którą przyłożyłam do nadgarstka. Nie wiem czy dobrze robię, wiem że muszę z tym skoczyć ale nie potrafię. Myślałam że radzę sobie z tym ale myliłam się...
Zacisnęłam zęby i wolnym ruchem przejechałam po skórze. Miałam cały nadgarstek we krewi. Nagle usłyszałam czyjeś kroki.
*Oczami Zayna*
Próbowałem wyrwać się Louisowi aby przywalić mu kolejny raz ale nie umiałem. Zobaczyłem jak Lola wstaję i wybiega z pomieszczenia.
- Znajdę ją ! - krzyknąłem do chłopaków i pobiegłem w jej stronę. Wolałem ją ale ona nie zwracała na to uwagi. Biegłem przed siebie. Szukałem w każdych zakątkach. W oddali zobaczyłem białe drzwi. Wszedłem do środka. Ucieszyłem się że ją widzę ale gdy spojrzałem na jej rękę, mina mi zrzedła... Podszedłem do niej żwawym krokiem, wyrwałem jej żyletkę z ręki i wyrzuciłem w kąt. Urwałem kawałek koszuli którą miałem na sobie i owinąłem ranę. Ani razu nie spojrzała na mnie ani nic nie mówiła, tylko jak zawijałem skrawek koszuli na nadgarstku lekko zasyczała z bólu.
- Masz więcej tego nie robić. - powiedziałem do niej i przytuliłem do siebie aby poczuła się bezpiecznie.
*Oczami Loli*
- Zrobisz coś dla mnie ? - zapytałam kiedy mnie puścił.
- Oczywiście, co tylko chcesz... - powiedział zmartwiony
- Proszę, nie mów nikomu co się tu stało. - powiedziałam błagalnym głosem. Nie chce aby Louis się o tym dowiedział.. Nie chce aby uznał mnie za jakąś psychicznie chorą.
- Zgoda... nie powiem, ale jest jeden warunek. Skończysz z tym ok ? - zapytał. Nie odpowiedziałam. Wiedziałam że to nie zależy ode mnie, nie radzę sobie z tym.
- Spokojnie... pomogę Ci. - byłam mu strasznie wdzięczna. Zobaczyłam jak wyciąga telefon i do kogoś dzwoni.
- Louis ? Znalazłem ją, wszystko z nią dobrze. Jedzcie do domu. Możesz mi zaufać... No pa. - usłyszałam urywki rozmowy.
- Co ty na to aby wybrać się na ciastko ? - uśmiechnął się najszczerzej jak tylko potrafił.
- Nie za bardzo wyglądam wyjściowo... - spojrzałam na siebie. Zayn się zamyślił. Nagle usłyszałam telefon chłopaka. Nie za bardzo słuchałam o czym rozmawia...
- Jasne... Zapytam. - powiedział mój towarzysz do telefonu i zwrócił się do mnie. - Louis się pyta czy Maks może zostać na noc u naszej stylistki?
- Oczywiście. - lepiej żeby nie widział mnie dzisiaj w takim stanie... Zayn skończył rozmawiać.
- Pójdziemy do domu się przebrać i wybieramy się na ciacho, zgoda ? - powiedział uśmiechnięty.
- A chłopaki ? Przecież zobaczą mnie w takim stanie....
- Nie masz się o co martwić... - spojrzałam na niego pytająco. - Chłopaki jadą załatwić jakieś sprawy z menadżerem. - uśmiechnął się.
- A ty nie musisz jechać ? Przecież też jesteś w zespole.
- No tak ale chłopaki załatwili że ten jeden raz nie muszę iść.
Pomógł mi wstać i ruszyliśmy do samochodu. Humor nawet mi się poprawił, nie myślałam o tym co się stało.
Zayn otworzył mi drzwi do samochodu, weszłam a on chwilę po mnie. Kierowaliśmy się w stronę domu. Całą drogę rozmawialiśmy o niczym. Świetnie czuje się w jego towarzystwie, mogłabym rozmawiać z nim całe dnie. Poszłam do swojego pokoju aby się ogarnąć przed wyjściem z Zaynem. Niby to nie randka ale i tak chce ładnie wyglądać. Ściągnęłam poplamioną bluzkę i spodnie, zabrałam kosmetyczkę i poszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie bieliznę i weszłam pod prysznic... Czułam jak gorące strumienie wody jak spływają po całym moim ciele. Dokładnie obmyłam rękę z krwi. Muszę z tym skończyć... Tylko jak ?! Nie miałam ochoty się nad tym zastanawiać, nie dzisiaj...
Wyszłam z kabiny i owinęłam swoje ciało i włosy ręcznikiem. Podeszłam do lustra, przetarłam go ręką bo było całe zaparowane i wzięłam się za makijaż.
Po skończeniu wysuszyłam włosy oraz wytarłam swoje ciało z wody i założyłam wcześniej przygotowaną bieliznę. Wyszłam z łazienki i ruszyłam w stronę garderoby. Nie miałam pojęcia co na siebie ubrać. W szafie mam prawie same stare ciuchy. Musiałabym wybrać się na zakupy z Maxem. Muszę go przeprosić bo ostatnio spędzam z nim coraz mniej czasu. Nie wiem co będzie jak pójdę do pracy... Będę miała jeszcze mniej czasu, ale jakoś mu to wynagrodzę... Wiem że za wiele zysków z tego nie będzie, ale zawsze to coś. Wracając do jutra to mam to mam nadzieję, że wszystko pójdzie po mojej myśli, po prezent pójdę pod wieczór, aby nie latać na ostatnią chwilę i wszystko załatwiać. Muszę kupić jeszcze tort czekoladowy. Taki Max lubi najbardziej. W Polsce zawsze zapraszałam jego kolegów i organizowałam małe przyjęcie w jakieś knajpce.
Na tym skończyłam moje przemyślenia i wróciłam do grzebania w szafie. Na dworze nie jet zimno wiec nie będzie mi zimno. Wybrałam czarne legginsy, białą bluzkę, jeansową kurtkę i wyszłam z pokoju. Zeszłam na dół gdzie czekał już na mnie Zayn.
- Długo czekasz ?
- Chwilkę. Gotowa ? - zapytał i spojrzał na mnie.
- Tak - odpowiedziałam nieśmiało na co on cichutko się zaśmiał. Chwyciłam torebkę, Zayn otworzył mi drzwi za co mu podziękowałam i wyszliśmy. Teraz dopiero przyjrzałam mu się i dostrzegłam co ma na sobie. Biała koszulka i czarne spodnie świetnie pasowały do czarnej skórzanej kurtki.
- Co mi się tak przyglądasz ? Brudny jestem ? - zaśmiał się i zaczął oglądać się z każdej strony. Poczułam jak się rumienie. Mam nadzieje że tego nie zauważył.
- Nieeee. - odpowiedziałam nieśmiało. Lubię mu się przyglądać. Coś w nim jest... W jego każdym zachowaniu, każdym słowie wypowiedzianym do mnie, każdym jego dotyku, uśmiechu który powala mnie na kolana, każdym geście.
Podeszła do nas grupka fanek. Mulat zrobił sobie z nimi zdjęcia i rozdał autografy. Zauważyłam że dziewczyny jakoś dziwnie na mnie patrzą. Ostatnio się uśmiechały, a teraz nawet nie zwracały na mnie uwagi, a jak już jakaś na mnie spojrzała to w taki sposób jakbym im coś zrobiła. Wszystkie perfidnie śliniły się na jego widok. Jedna z nim tak flirtowała że reszta dziewczyn teraz na nią patrzyły w taki sposób w jaki na mnie chwilkę wcześniej. Nie mam pojęcia dlaczego...
Zayn jeszcze chwilę z nimi gadał ale chyba sobie przypomniał że ja czekam. Heh - uśmiechnęłam się.
- Przepraszam was dziewczyny ale ja już muszę iść. - widać że nie za bardzo były zadowolone z tego że je spławił. Podszedł po mnie.
- To jak, idziemy ? - na jego twarzy pojawił się uśmiech który tak kocham. Stop Lola ! Nie możesz się w nim zakochać... A czy to się już przypadkiem nie stało ? Nie... Na pewno nie. Przecież bym o tym wiedziała... Teraz muszę skupić się na pracy i Maksie, a nie na chłopakach. Może odmówić tą randkę ? Może tak będzie lepiej dla niego i dla mnie ? Nie oszukuj się dziewczyno ! Nie dasz rady tego zrobić. - słyszałam głos w mojej głowie. Ten głos ma rację. Nie potrafię go skrzywdzić, zranić ani nic podobnego. Zależy mi na nim ! Przy nim czuje się się bezpiecznie. Wiem że mogę powiedzieć mu wszystko, a on nie poleci do pierwszej lepszej osoby i wszystko wygada.
- O czym tak rozmyślasz ? - powiedział chłopak który zajmował połowę moich myśli.
- O wszystkim i o niczym. - odparłam tajemniczo i się zaśmiałam. Przecież nie mogę mu powiedzieć że prawie cały czas myślę o nim.
- Rozumiem. - powiedział rozbawiony mają odpowiedzią. - To gdzie idziemy ? - zapytał
- Nie mam pojęcia, nie znam tego miasta. - powiedziałam uśmiechnięta.
- Hmm... to może pójdziemy na obiecane ciasto, a potem na spacer ?
- Jestem za ! - powiedziałam uśmiechnięta. Im dłużej tu jestem tym częściej się uśmiecham, a zawdzięczam to tylko i wyłącznie chłopakom.! Myślałam że będą tylko zapatrzonymi w siebie bufonami. Teraz wiem że nie należy oceniać książki po okładce.
Kierowaliśmy się do Starbucks Coffee. Uwielbiam te miejsce. Serwują tam najlepszą kawę i nie tylko.
W lokalu było tylko kilka osób. Nawet dobrze. Podeszła do nas kelnerka.
- Dzień dobry ! Co podać ? - cały czas wpatrywała się w Zayna. Rozumiem że się przystojny i to nawet bardzo ale czy one mogą przestać ?! Ej ! Czy ja nie jestem przypadkiem zazdrosna ? Dość z tymi przemyśleniami. Przewróciłam teatralnie oczami i wpatrywałam się w widok za oknem.
- A ty co zamawiasz ? - zwrócił się do mnie z szczerym uśmiechem co wkurzyło troszkę dziewczynę.
- Hmmm. Ja po proszę frappuccino i ciasto czekoladowe. - zamknęłam kartę i wróciłam do dalszej obserwacji co dzieję się za oknem. Nic szczególnego się tam nie działo, ale nie chciałam oglądać tej dziewczyny która robiła maślane oczka. Zauważyłam jakiś ruch kątem oka. Automatycznie odwróciłam głowę. Wreszcie kelnerka odchodzi.
- Dlaczego się nie odzywasz ? Coś się stało ? - Zayn zobaczył moją niezadowoloną minę. - Czy ty nie jesteś przypadkiem zazdrosna ? - powiedział śmiesznie ruszając brwiami i śmiać się.
- Nieeee... - próbowałam brzmieć wiarygodnie ale chyba coś mi nie wyszło.
- Jakoś Ci nie wierzę, heheh. - zaczął głupkowato się śmiać.
- Może troszkę... - zabrzmiałam jak mała dziewczynka która jest strasznie nieśmiała. Teraz zdałam sobie sprawę że nie musiałam tego mówić. Skarciłam się w myślach. Mogłam tego nie mówić...
- Nie masz o co. Jesteś śliczna i żadna ci nie dorówna.
- Pewnie mówisz to każdej. - spuściłam wzrok bo byłam pewna że to prawda.
- Uwierz mi że nie. - złapał mnie za rękę. Poczułam przyjemne dreszcze na plecach. - Aaaa ta randka to dalej aktualna ? - zapytał bojąc się że powiem nie.
- Chętnie. - powiedziałam kusząco przy tym uśmiechając się.
- Hmm... To może piątek o 18 ?
- Okej. - mam nadzieje że wszystko wypali. Bałam się, że może powiedział to pod wpływem chwili . Cieszę się że wspomniał o niej. Nie mogę się już doczekać ! Kelnerka przyniosła zamówienie. Zauważyłam że jakaś mała biała kartka leży na tacy. Dziewczyna wzięła ją do ręki, podała Zaynowi i puściła mu oczko. Zaraz wstanę i walnę jej tą tacą prosto w pusty łeb! Ale chwila.. Zdziwiło mnie to co mulat zrobił. Złożył kartkę z numerem na pół i oddał dziewczynie, a ta automatycznie zalała się rumieńcami.
-Przykro mi ale jestem kimś innym zainteresowany. Przepraszam - kelnerka poparzyła na mnie złowrogo i poszła.
Zjedliśmy zamówienie, Zayn zapłacił - chociaż protestowałam i wyszliśmy. Chodziliśmy różnymi alejkami alejkami Londynu. To miasto jest piękne. Wreszcie zobaczyłam Big Ben na żywo, a nie tylko na fotografii. Chyba straciłam rachubę czasu bo nie skapnęłam się że już robi się ciemno. Spojrzałam na zegarek w telefonie. 20:05 ! O matko ! Jak ten czas szybko leci...
- Jesteś z kimś umówiona że spoglądasz na zegarek z takim przerażeniem. - śmiał się przy tym naśladując moją minę.
- Nie. Muszę iść do galerii kupić Maxowi prezent urodzinowy.
- Nie będziesz miała nic przeciwko jeśli dotrzymam ci towarzystwa ?
- Nieee.. Będzie fajnie ! Choć ! - złapałam go za rękę i zaczęłam biec. Chłopak chyba nie miał zbyt dobrej kondycji bo po paru metrach dyszał jakby przebieg maraton. - Chyba trzeba będzie poprawić kondycje. - zaczęłam się śmiać.
- To przez papierosy...
- To Ty palisz ? - zapytałam zdziwiona.
- Niestety tak ale żałuję..
- To dlaczego tego nie rzucisz ? - zapytałam jakby to była najłatwiejsza rzecz na świecie.
- Niestety nie mam tak silnej woli i nie potrafię. - podeszłam do niego, stanęłam na palcach i bałam mu buziaka w policzek.
- Damy radę. - humor od razu mu się poprawił.
Cała droga do galerii zajęła nam około 30 min., bardzoooo wolnym tępem. Kiedy znalazłam się już w środku od razu przypomniałam sobie gdzie znajdował się sklep w którym był idealny xbok dla Maxa.
Do gry dokupiłam 3 gry i miałam ochotę iść już spać bo byłam strasznie wykończony fizycznie jak i psychicznie.
- Ja muszę jeszcze coś kupić... Widzę że ty jesteś strasznie zmęczona więc choć do jakiejś kawiarni gdzie na mnie zaczekasz ok ? - zapytał.
- Nogi to mi zaraz odpadną! - zaśmiałam się.
Weszliśmy do kawiarni ja zamówiłam herbatę.
- To ja zaraz wracam, nie ruszaj się stąd. - uśmiechnął się i wyszedł.
*Oczami Zayna*
Nie chciałem ciągnąć jej już po sklepach kiedy widziałem że jest strasznie zmęczona. Muszę wymyślić co by kupić małemu. Hmm... Myśl Zayn, myśl. - powtarzałem sobie w myślach. Mam ! Zdalnie sterowany samochodzik !
Starałem się uwinąć jak najszybciej. Kupiłem jeszcze papier do prezentów. Ciekawe co tam chłopaki wymyślili za prezenty. Mam nadzieje że żaden się nie powtórzy. Lola nam mówiła że nie musimy nic kupować ale chcemy... Młodemu będzie miło. Chyba wszystko mam. Kiedy wróciłem to Lola prawie spała ale gdy mnie zobaczyła troszkę się przebudziła.
- Jedźmy już do domu. - powiedziałem a ona tylko kiwnęła głową. Zabrałam swojej i jej torby i wyszliśmy. Szybko złapałem za telefon i zadzwoniłem po taxi.
- Dziękuje za dzisiaj. - odezwałem się
- To ja powinnam podziękować za wszystko... - odpowiedziała mi. Zauważyłem jak podjeżdża taxówka. Torby zapakowałem do bagażnika. Otworzyłem dziewczynie drzwi po czym sam wszedłem. Podałem adres i samochód ruszył. Po chwili poczułem coś na swoim ramieniu. Odwróciłem się, i zobaczyłem Lola śpiącą na moim ramieniu. Objąłem ją ręką tak aby nie zmarzła. Nie mogłem oderwać wzroku od jej słodkiej i bezbronnej twarzy. Coś jest w niej wyjątkowego czego nie mają inne dziewczyny. Moim zadanie jest odkryć co to takiego. Poczułem jak taxówka się zatrzymuje. Szybko zadzwoniłem do Liama.
- Hej stary. Jesteś może w domu ? - zapytałem półszeptem
- Hej. Jestem. Stało się coś ? - zapytał zmartwiony. Nasz kochany daddy !
- Weź wyjdź tu do mnie. Przed domem jestem. Tylko szybko. - powiedziałem cicho aby nie obudzić Loli.
Po paru minutach Liam stał już przy mnie. Daddy zabrał zakupy i zapłacił kierowcy. Nie chciałem budzić dziewczyny więc podniosłem ją delikatnie na rękach. Była lekka jak piórko i taka bezbronna.
- Ty, romeo ! Chodź do domu bo jeszcze dzięki Tobie będzie chora. - zaśmiał się cicho. Miał rację... Liam otworzył mi drzwi i weszliśmy do domu. Kiedy wszedłem od razu usłyszałem pisk Louisa, ale kiedy zobaczył że jego kuzynka śpi to się uciszył.
- Gdzie mam to zanieść ? - pytał Liam trzymając torby.
- Połóż je przy schodach, zaraz je zabiorę. - nie czekając dłużej zaniosłem Lolę do jej pokoju. Ostrożnie ułożyłem na łóżku, przykryłem kołdrą, pocałowałem ją w czoło i wyszedłem gasząc światło.
- Dobra chłopaki ! Ja lecę spać więc dobranoc. - powiedziałem do wszystkich. Po drodze zabrałem torby i wszystkie położyłem do mojego pokoju. Ściągnąłem z siebie wszytko i poszedłem pod prysznic.
Szybko się wykąpałem, wytarłem, ubrałem i odpłynąłem do krainy Morfeusza.
---------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Witajcie kochani ! :* Oto nowy rozdział ! Jest troszkę dłuższy od poprzednich ;> Mam nadzieje że się spodoba. Czekam na waszą opinię. Kocham was <33
PS. Dziękuje szczególnie pewnej osobie za wsparcie, motywację do pisania oraz trucie dupy o nowym rozdziale kilka razy dziennie. ! Dziękuje Dorotko <3 :*
czwartek, 13 lutego 2014
Rozdział 13 - Hej ! Nazywam się Tom.
- Przepraszam cię za tą akcję z Perrie. - spuścił wzrok
- Przecież to nie twoja wina. - nie chciałam żeby czuł się winny temu wszystkiemu.
- Troszkę jest.
- Dobra, może skończmy ten temat. - uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem za !
- Mam jeszcze do ciebie pytanie... - powiedziałam
- Hmm ?
- Jak czuje się Harry ? Wiem że to nie powinnam krzyczeć na niego, nie wiem co we mnie wstąpiło. - zapytałam nieśmiało. Później muszę iść go przeprosić. Nikt nie wie o mojej mamie oprócz mnie, Louisa i Maxa. Kiedy zwierzyłam się mu nigdy nie wspomniałam o rodzicach, omijałam wielkim łukiem ten temat. On chyba to rozumiał i nigdy nie pytał. Pewnie wiedział że nie jetem na to gotowa. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
- Nie za bardzo wiedział o co chodzi tak jak my... - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spuściłam głowę i siedziałam cicho. - Ale wiem że pewnie nie jesteś gotowa na to, a jak będziesz to z pewnością nam powiesz - uśmiechnął się. Czy on mi czyta w myślach?
- Dziękuje. - tylko tyle mogła powiedzieć. Może będę się powtarzać ale jestem im wszystkim wdzięczna. Mam nadzieje że zadzwonią jeszcze dzisiaj w sprawie tej pracy. Nie będę na razie mówić nic Lou bo pewnie mi to odradzi,a ja nie chce naciągać ich cały czas. I tak ich naciągam na to że tu mieszkam. Wiem że oni się bardzo sławni ale mam nadzieje że nie będzie o mnie głośno w mediach.
Nagle usłyszałam jak otworzyły się drzwi do mojego.
- Hej ! Sorki że przeszkadzam ale idziemy na kręgle. Może wy też pojedziecie ? - miło tak ze strony Liama ze mnie zaprosił. Jestem tu nie długo ale mam nadzieje ze wszyscy się zaprzyjaźnimy.
Zayn chyba czekał aż ja pierwsza odpowiem bo się nie odzywał - miło z jego strony.
- Ja chętnie pójdę. - uśmiechnęłam się życzliwie.
- To ja też. - odwrócił się w moja stronę.
- Ale jest jeden problem...
- Jaki ? - zapytał Liam
- A co z moim bratem ?
- A o tak, bo ty nie wiesz ! - spojrzałam na niego pytająco. - Przed chwilą twój brat pojechał z naszą stylistką. Była tu na chwile ze swoją córką. Max cały czas bawił się z Lux i zapytała się czy może go zabrać na parę godzin. - kiedy to usłyszałam nie wiedziałam co powiedzieć.
- A dlaczego ja się dopiero teraz o tym dowiaduje? Przecież nikt się mnie nie pytał. - powiedziałam troszkę z oburzeniem
- Louis nie chciał przeszkadzać i mówił że nie będziesz zła.
- Ehh... no dobrze. - przecież nie będę się na nich darła.
- A na temat kręgli to widzimy się na dole za pół godziny ok ? - ja tylko przytaknęłam i Liam wyszedł. Usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Szybko wstałam i podbiegłam do niego bo leżał na szafce. Nieznany mi numer...
- Słucham ? - powiedziałam nieśmiało
- Dzień dobry. Jestem Elisabeth Walker, dzwonię w sprawie pracy. Czy rozmawiam z Lolą Say ?
- Tak ! - powiedziałam bardzo podekscytowana
- Została Pani przyjęta ! Proszę się wstawić o 9 rano we wtorek.
- Dobrze, będę. Dziękuje i do widzenia. - w słuchawce usłyszałam jak kobieta się pożegnała i rozłączyła. Wiem że nie będzie z tego wielkich rarytasów ale mam nadzieje że później się to zmieni i znajdę lepiej płatną pracę. Zawsze interesowałam się fotomodelingiem. Kiedyś też bym chciała być na tych wszystkich zdjęciach, na pierwszych stronach gazet. Może kiedyś mi się uda zrealizować ten cel.
Kiedy ja tak myślałam, Zayn cały się mi przyglądał. Nie chciałam go okłamywać bo nie chce od tego zaczynać znajomości. Chyba nie mam innego wyjścia jak powiedzieć mu prawdy. Odwróciłam się a pięcie w stronę chłopaka.
- Pewnie jesteś ciekaw kto dzwonił.
- Nie musis... - nie dokończył bo mu przerwałam.
- Wiem że nie ładnie jest komuś przerywać. - uśmiechnęłam się. - Starałam się o prace i mnie przyjęli. - ostatnie słowa wypowiedziałam piszcząc.
- Ale przecież wiesz że nie musisz pracować. Jak będziesz czegoś potrzebować to po prostu powiedz.
- Wiem ale właśnie w tym sęk, nie chce was naciągać. - spuściłam głowę. Zayn nic nie powiedział tylko wstał i mnie przytuli. Coraz bardziej mnie do niego ciągnie... Przecież on dopiero zerwał z dziewczyną a poza tym boje się że będzie szum w mediach. Muszę wstąpić dzisiaj jeszcze do sklepu i kupić parę gazet. W Polsce nie ważne co by zrobili to od razu było to w gazeta, na różnych stronach plotkarskich albo na serwisach społecznościowych takich jak Twitter lub Facebook. Mam nadzieje że na razie nic tam o mnie nie ma ale muszę się upewnić.
- To co ? Widzimy się na dole ? - zapytał Zayn
- Jasne ! - uśmiechnęłam się. Chłopak wstał i wyszedł. poszłam do łazienki, poprawiłam makijaż a włosy zostawiłam rozpuszczone. Teraz pora na strój.
- Hmm ! Co ja mam założyć ?! - mówiłam do siebie. Po chwili zastanowienia znalazłam w końcu!
Szybko ubrałam się, spryskałam się ulubionymi perfumami i już byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół do salonu gdzie wszyscy już na mnie czekali. Wyszliśmy z domu.
- Niestety nie zmieścimy się do jednego samochodu. - odparł Liam
- To może wy pojedziecie razem, a ja pojadę swoim autem. - powiedział Zayn. Nie chciałam aby jechał sam. Przecież gdyby nie ja to by nie musiał jechać oddzielnie.
- A może ktoś z nas pojedzie z tobą dla towarzystwa. Wszystkie twarze zwróciły się w moją stronę.
- To może ty Lola ? - powiedział Niall. Pokiwałam tylko na znak że się zgadzam. Chłopaki wsiedli do auta i odjechali a my zaraz po nich. Poczułam wibracje w kieszeni. Wiadomość.
,,Mam nadzieje że się na nas mnie gniewasz. xx '' - kiedy to przeczytałam to miło mi się zrobiło.
Przez całą drogę nikt z nas się nie odezwał. Ja cały czas wpatrywałam się w widok za oknem, a Zayn twardo o czymś myślał. Chyba coś go nurtuje. Nie mam zamiaru zamęczać do głupimi pytaniami typu ,,Co ci jest '' itd. Sama tego nie lubię. Jak będzie chciał to sam powie.
- Jesteśmy. - powiedział mulat. Odpięłam pas i chwytałam za klamkę ale Zayn mnie zatrzymał. Spojrzałam na niego pytająco a on tylko spuścił głowę..- Słuchaj Lola, czy... - zwątpił na chwilę. - Czy wybrałabyś się ze mną na randkę ? - kiedy to usłyszałam, całkiem mnie zatkało. - Jeśli się nie zgodzisz to ja uszanuje twoją decyzję. Strasznie mi się podobasz ale nie tylko mi... - nie zrozumiałam o co mu chodzi więc puściłam to mimo uszu. Jeszcze żaden chłopak nie zaprosił mnie na randkę a jak już zaprosił do żeby mnie upokorzyć, a teraz nagle jeden z bożyszczy nastolatków pyta czy z nim pójdę. Nie wiem czy on mówi prawdę czy jestem tylko pocieszeniem po stracie dziewczyny. Nie chce aby wyszło że umawiam się z nim za kasę, ale przecież nie zaszkodzi spróbować... Zayn przez ten cały czas wyczekiwał na moją odpowiedz.
- Chętnie z tobą pójdę. - tak szczerego uśmiechu z jego strony jeszcze nie widziałam. Chłopak się nachylił i dał mi buziaka w policzek.
Wyszliśmy z auta i kierowaliśmy się do wejścia. Widziałam auto chłopaków, pewnie już na nas czekają.
Dziwne bo w środku nikogo nie było...
- Wreszcie są ! Możemy zaczynać. - wydarł się Niall.
- Chłopaki, czy to nie jest czasami zamknięte ?
- Przecież drzwi były otwarte ! - wydarł sie Louis. Skarciłam do wzrokiem.
- Wykupiliśmy na ten dzień całą kręgielnie. Lubimy grać w spokoju a pewnie zebrały by się fanki. Strasznie je kochamy ale czasami my też musimy odpocząć... - powiedział Liam.
Podzieliliśmy się na grupy. Ja byłam z Liamem i Harrym a reszta razem. Zaczęliśmy grę, strasznie mi szło... Nie dziwie się bo wiedziałam że nie umiem grać. Co jakiś czas obok przechodził jakiś chłopak. Pewnie tu pracuje...
- Chłopaki ! Ja mam dosyć przegrywania z wami. - uśmiechnęłam się do nich i poszłam usiąść. Nagle przysiadł się do mnie ten chłopak którego widziałam wcześniej. Był bardzo przystojny. Miał grzywkę na bok i przepiękny uśmiech. Nie zwracałam większej uwagi na niego.
- Hej ! Nazywam się Tom. Widziałeś że nie radzisz sobie troszkę. - uśmiechnął się. Troszkę zdziwiło mnie jego zachowanie.
- Bo ja nigdy nie grałam. - powiedziałam prawdę i się uśmiechnęłam. Wydawał się być bardzo sympatyczny.
- Choć! Pokażę ci. - podał mi rękę a ja wstałam. Poszliśmy na inny tor niż chłopaki. Nie chciałam im przeszkadzać. Tom kierował moim ciałem jak mam się ustawić. Kiedy już stałam zachylona gotowa do rzutu kulą to zauważyłam że on patrzy mi się na tyłek. Tylko mi się zdaję...
Podszedł do mnie i kierował moją ręką a kiedy kazał to wypuściłam kulę.\
Coraz lepiej mi szło... Kiedy po raz kolejny Tom mnie kierował, poczułam jego rękę na moim pośladku
- Przecież to nie twoja wina. - nie chciałam żeby czuł się winny temu wszystkiemu.
- Troszkę jest.
- Dobra, może skończmy ten temat. - uśmiechnęłam się do niego.
- Jestem za !
- Mam jeszcze do ciebie pytanie... - powiedziałam
- Hmm ?
- Jak czuje się Harry ? Wiem że to nie powinnam krzyczeć na niego, nie wiem co we mnie wstąpiło. - zapytałam nieśmiało. Później muszę iść go przeprosić. Nikt nie wie o mojej mamie oprócz mnie, Louisa i Maxa. Kiedy zwierzyłam się mu nigdy nie wspomniałam o rodzicach, omijałam wielkim łukiem ten temat. On chyba to rozumiał i nigdy nie pytał. Pewnie wiedział że nie jetem na to gotowa. Byłam mu za to bardzo wdzięczna.
- Nie za bardzo wiedział o co chodzi tak jak my... - nie wiedziałam co odpowiedzieć. Spuściłam głowę i siedziałam cicho. - Ale wiem że pewnie nie jesteś gotowa na to, a jak będziesz to z pewnością nam powiesz - uśmiechnął się. Czy on mi czyta w myślach?
- Dziękuje. - tylko tyle mogła powiedzieć. Może będę się powtarzać ale jestem im wszystkim wdzięczna. Mam nadzieje że zadzwonią jeszcze dzisiaj w sprawie tej pracy. Nie będę na razie mówić nic Lou bo pewnie mi to odradzi,a ja nie chce naciągać ich cały czas. I tak ich naciągam na to że tu mieszkam. Wiem że oni się bardzo sławni ale mam nadzieje że nie będzie o mnie głośno w mediach.
Nagle usłyszałam jak otworzyły się drzwi do mojego.
- Hej ! Sorki że przeszkadzam ale idziemy na kręgle. Może wy też pojedziecie ? - miło tak ze strony Liama ze mnie zaprosił. Jestem tu nie długo ale mam nadzieje ze wszyscy się zaprzyjaźnimy.
Zayn chyba czekał aż ja pierwsza odpowiem bo się nie odzywał - miło z jego strony.
- Ja chętnie pójdę. - uśmiechnęłam się życzliwie.
- To ja też. - odwrócił się w moja stronę.
- Ale jest jeden problem...
- Jaki ? - zapytał Liam
- A co z moim bratem ?
- A o tak, bo ty nie wiesz ! - spojrzałam na niego pytająco. - Przed chwilą twój brat pojechał z naszą stylistką. Była tu na chwile ze swoją córką. Max cały czas bawił się z Lux i zapytała się czy może go zabrać na parę godzin. - kiedy to usłyszałam nie wiedziałam co powiedzieć.
- A dlaczego ja się dopiero teraz o tym dowiaduje? Przecież nikt się mnie nie pytał. - powiedziałam troszkę z oburzeniem
- Louis nie chciał przeszkadzać i mówił że nie będziesz zła.
- Ehh... no dobrze. - przecież nie będę się na nich darła.
- A na temat kręgli to widzimy się na dole za pół godziny ok ? - ja tylko przytaknęłam i Liam wyszedł. Usłyszałam dźwięk dzwoniącego telefonu. Szybko wstałam i podbiegłam do niego bo leżał na szafce. Nieznany mi numer...
- Słucham ? - powiedziałam nieśmiało
- Dzień dobry. Jestem Elisabeth Walker, dzwonię w sprawie pracy. Czy rozmawiam z Lolą Say ?
- Tak ! - powiedziałam bardzo podekscytowana
- Została Pani przyjęta ! Proszę się wstawić o 9 rano we wtorek.
- Dobrze, będę. Dziękuje i do widzenia. - w słuchawce usłyszałam jak kobieta się pożegnała i rozłączyła. Wiem że nie będzie z tego wielkich rarytasów ale mam nadzieje że później się to zmieni i znajdę lepiej płatną pracę. Zawsze interesowałam się fotomodelingiem. Kiedyś też bym chciała być na tych wszystkich zdjęciach, na pierwszych stronach gazet. Może kiedyś mi się uda zrealizować ten cel.
Kiedy ja tak myślałam, Zayn cały się mi przyglądał. Nie chciałam go okłamywać bo nie chce od tego zaczynać znajomości. Chyba nie mam innego wyjścia jak powiedzieć mu prawdy. Odwróciłam się a pięcie w stronę chłopaka.
- Pewnie jesteś ciekaw kto dzwonił.
- Nie musis... - nie dokończył bo mu przerwałam.
- Wiem że nie ładnie jest komuś przerywać. - uśmiechnęłam się. - Starałam się o prace i mnie przyjęli. - ostatnie słowa wypowiedziałam piszcząc.
- Ale przecież wiesz że nie musisz pracować. Jak będziesz czegoś potrzebować to po prostu powiedz.
- Wiem ale właśnie w tym sęk, nie chce was naciągać. - spuściłam głowę. Zayn nic nie powiedział tylko wstał i mnie przytuli. Coraz bardziej mnie do niego ciągnie... Przecież on dopiero zerwał z dziewczyną a poza tym boje się że będzie szum w mediach. Muszę wstąpić dzisiaj jeszcze do sklepu i kupić parę gazet. W Polsce nie ważne co by zrobili to od razu było to w gazeta, na różnych stronach plotkarskich albo na serwisach społecznościowych takich jak Twitter lub Facebook. Mam nadzieje że na razie nic tam o mnie nie ma ale muszę się upewnić.
- To co ? Widzimy się na dole ? - zapytał Zayn
- Jasne ! - uśmiechnęłam się. Chłopak wstał i wyszedł. poszłam do łazienki, poprawiłam makijaż a włosy zostawiłam rozpuszczone. Teraz pora na strój.
- Hmm ! Co ja mam założyć ?! - mówiłam do siebie. Po chwili zastanowienia znalazłam w końcu!
Szybko ubrałam się, spryskałam się ulubionymi perfumami i już byłam gotowa do wyjścia. Zeszłam na dół do salonu gdzie wszyscy już na mnie czekali. Wyszliśmy z domu.

- To może wy pojedziecie razem, a ja pojadę swoim autem. - powiedział Zayn. Nie chciałam aby jechał sam. Przecież gdyby nie ja to by nie musiał jechać oddzielnie.
- A może ktoś z nas pojedzie z tobą dla towarzystwa. Wszystkie twarze zwróciły się w moją stronę.
- To może ty Lola ? - powiedział Niall. Pokiwałam tylko na znak że się zgadzam. Chłopaki wsiedli do auta i odjechali a my zaraz po nich. Poczułam wibracje w kieszeni. Wiadomość.
,,Mam nadzieje że się na nas mnie gniewasz. xx '' - kiedy to przeczytałam to miło mi się zrobiło.
Przez całą drogę nikt z nas się nie odezwał. Ja cały czas wpatrywałam się w widok za oknem, a Zayn twardo o czymś myślał. Chyba coś go nurtuje. Nie mam zamiaru zamęczać do głupimi pytaniami typu ,,Co ci jest '' itd. Sama tego nie lubię. Jak będzie chciał to sam powie.
- Jesteśmy. - powiedział mulat. Odpięłam pas i chwytałam za klamkę ale Zayn mnie zatrzymał. Spojrzałam na niego pytająco a on tylko spuścił głowę..- Słuchaj Lola, czy... - zwątpił na chwilę. - Czy wybrałabyś się ze mną na randkę ? - kiedy to usłyszałam, całkiem mnie zatkało. - Jeśli się nie zgodzisz to ja uszanuje twoją decyzję. Strasznie mi się podobasz ale nie tylko mi... - nie zrozumiałam o co mu chodzi więc puściłam to mimo uszu. Jeszcze żaden chłopak nie zaprosił mnie na randkę a jak już zaprosił do żeby mnie upokorzyć, a teraz nagle jeden z bożyszczy nastolatków pyta czy z nim pójdę. Nie wiem czy on mówi prawdę czy jestem tylko pocieszeniem po stracie dziewczyny. Nie chce aby wyszło że umawiam się z nim za kasę, ale przecież nie zaszkodzi spróbować... Zayn przez ten cały czas wyczekiwał na moją odpowiedz.

Wyszliśmy z auta i kierowaliśmy się do wejścia. Widziałam auto chłopaków, pewnie już na nas czekają.
Dziwne bo w środku nikogo nie było...
- Wreszcie są ! Możemy zaczynać. - wydarł się Niall.
- Chłopaki, czy to nie jest czasami zamknięte ?
- Przecież drzwi były otwarte ! - wydarł sie Louis. Skarciłam do wzrokiem.
- Wykupiliśmy na ten dzień całą kręgielnie. Lubimy grać w spokoju a pewnie zebrały by się fanki. Strasznie je kochamy ale czasami my też musimy odpocząć... - powiedział Liam.
Podzieliliśmy się na grupy. Ja byłam z Liamem i Harrym a reszta razem. Zaczęliśmy grę, strasznie mi szło... Nie dziwie się bo wiedziałam że nie umiem grać. Co jakiś czas obok przechodził jakiś chłopak. Pewnie tu pracuje...

- Hej ! Nazywam się Tom. Widziałeś że nie radzisz sobie troszkę. - uśmiechnął się. Troszkę zdziwiło mnie jego zachowanie.
- Bo ja nigdy nie grałam. - powiedziałam prawdę i się uśmiechnęłam. Wydawał się być bardzo sympatyczny.
- Choć! Pokażę ci. - podał mi rękę a ja wstałam. Poszliśmy na inny tor niż chłopaki. Nie chciałam im przeszkadzać. Tom kierował moim ciałem jak mam się ustawić. Kiedy już stałam zachylona gotowa do rzutu kulą to zauważyłam że on patrzy mi się na tyłek. Tylko mi się zdaję...
Podszedł do mnie i kierował moją ręką a kiedy kazał to wypuściłam kulę.\
Coraz lepiej mi szło... Kiedy po raz kolejny Tom mnie kierował, poczułam jego rękę na moim pośladku
Subskrybuj:
Posty (Atom)