czwartek, 15 sierpnia 2013

Rozdział 10 - Szpital


- A i jest jeszcze jedna sprawa... 
Bałam się tego co zaraz usłyszę.
- Proszę nie bądź na mnie zła. - powiedział cicho. - Powiedziałem że jestem twoim chłopakiem żeby dowiedzieć się co ci dolega. - byłam zdziwiona ale też miło zaskoczona tym że wyrządził sobie tyle trudu dla mnie.
- Nic się nie stało. - uśmiechnęłam się czule. Był zaskoczony moim zachowaniem - Dziękuję.
- Za co ty mi dziękujesz ? - zapytał zaskoczony.
- Za to że zadałeś sobie wiele trudu aby się dowiedzieć co ze mną. - on się uśmiechnął a mi się o czymś, a raczej o kimś przypomniało.
- Gdzie jest mój Max ? Jak on się czuje ? Wszystko z nim dobrze ? - pytałam zaniepokojona.
- Spokojnie. Twój brat jest w domu z Niall'em. Nic mu nie jest. - powiedział i się uśmiechnął.
Spojrzałam na zegarek a tam widniała godzina 17:00
- Zayn ?
- Hmm ?
- Może powinniśmy powiadomić resztę ?
- A tak ! Całkiem o tym zapomniałem ! To może ja pójdę zadzwonić do Louisa a ty odpoczywaj. Niedługo wrócę.
- Ok. - powiedziałam i się położyłam. Mulat wyszedł a ja zaczęłam myśleć o wszystkim co się stało ostatnio w moim życiu. O tym że mieszkam w Londynie, że zaczyna mi się podobać jeden z członków 1D ale muszę się trzymać na dystans bo jak sobie obiecałam, najpierw praca a potem miłość...

Oczami Zayna... 

Poszedłem na korytarz, wybrałem numer do Louisa i czekałem aż odbierze. Pierwszy sygnał, drugi, trzeci...
- No dawaj Louis! Odbierz ! - mówiłem do siebie.
- Hallooo ! - usłyszałam krzyk w słuchawce. - Czego dusza pragnie ? - zapytał
- Gdzie ty jesteś ? - zapytałem gdy usłyszałem jakieś krzyki w tle.
- W wesołym miasteczku z Eli. - powiedział zadowolony.
- Aha. Dzwonię tylko dlatego żeby ci powiedzieć że jestem w szpitalu.
- Cooo ?! - zapytał zdziwiony - Co ci jest ?
- Mi nic ! Ale Loli tak. - powiedziałem to smutnym głosem.
Usłyszałem ciszę.
- Lou ! Jesteś tam ?
- Ttt.. Takkk ! - powiedział jąkając się. - W którym szpitalu jesteś ? - szybko mu odpowiedziałem i dowiedziałem się że zaraz będą. Szybko wróciłem do Loli.
Siedzieliśmy i gadaliśmy gdy nagle przyszedł do nas lekarz.
- Dzień dobry ! Jak się panie czuję ? - zapytał Loli.
- Dzień dobry ! Dobrze, naprawdę dobrze.
Zadawał jeszcze parę pytań na które Lola musiała odpowiedzieć. Nagle lekarz zadał pytanie o treści rodziny. Ona tylko spojrzała na mnie a ja zauważyłem że miała zaszklone oczy. Nagle odezwał się do mnie doktor.
- Mógł by pan nas na chwilę opuścić ?
- Oczywiście. - powiedziałem
Siedziałem na korytarzu i czekałem kiedy będę mógł wejść. Nagle zauważyłem Louisa, Liama i Harrego jak biegną w moim kierunku.
Gdy już byli koło mnie to Lou zaczął.
- Gdzie ona jest ?! Co się stało ?! Wszystko z nią dobrze ?!
- Louis ! Uspokój się ! - powiedział Liam
- Zaraz pójdziesz do niej i sama ci powie bo ja sam nie wiem co dokładnie się stało.
Jeszcze chwilę gadaliśmy gdy zauważyliśmy jak z sali Loli wychodzi lekarz. Wszyscy weszliśmy do niej.
- Lola ! - zawołał Lou i podbiegł do kuzynki. - Co się stało ?
Gdy oni rozmawiali ja wpatrywałem się w Lole a kiedy zostałem na ty przyłapany to od razu odwracałem wzrok. Po dłuższej chwili zrozumiałem że dziewczyna ucieka wzrokiem ode mnie. Usłyszałem dźwięk dzwoniącego telefonu Liama.
- Hallo ? Rozumiem, zaraz będziemy ! - powiedział i się rozłączył. - Chłopaki ! Musimy jechać do domu.
- Dlaczego ? Ja nigdzie nie idę ! - powiedział Louis
- Niestety musimy bo inaczej Paul sam tu po nas przyjdzie.
- Louis ! - wtrąciła się tym razem Lola. - Nic mi nie jest. Spokojnie możesz iść do domu. Ja na pewno jutro wyjdę z tego szpitala i wszystko będzie ok. Ale mam do was wielką prośbę. Proszę, zaopiekujcie się moim bratem na czas mojej nieobecności i powiedzcie mu że nic mi nie jest.
- Nie ma sprawy ! Zawsze możesz na nas liczyć. - powiedziałem
W końcu się na mnie popatrzyła ! Ale niestety za szybko się ucieszyłem bo od razu odwróciła wzrok. Poczułem wibrowanie w kieszeni. Wiedziałem kto to więc niechętnie przeprosiłem wszystkich i wyszedłem na korytarz. Odebrałem.
- Hallo ?
- Hej kocie !  powiedziała Perrie
- Hej. - odpowiedziałem
- Wiesz że widziałem na wystawię sukienkę i super pasująca torebkę ! Pomyślałam że mógłbyś mi je kupić!!
- Przecież dostałaś trzy dni temu torebkę a dzień wcześniej sukienkę dość drogą !
- Jeśli mnie kochasz to powinieneś mi kupować różne rzeczy. A i jeszcze jedno ! Niestety wjechałam dziś w auto takiego faceta i niestety potrzaskałam lusterko i zarysowałam cały lewy bok więc będziesz musiał mnie teraz wozić bo takim autem się na mieście nie pokażę.
- Czy ty w ogóle wiesz, co to jest miłość ? I nie będę cię nigdzie wozi !! Sama roztrzaskałaś auto które również dostałaś ode mnie więc sama radź sobie z tym problemem ! - krzyknąłem - Ja nie jestem twoją kartą kredytową, jasne ?! - słyszałem że była zaskoczona ale mnie to już nie obchodziło. Byłem strasznie wkurzony i miałem ochotę coś rozwalić. Uderzyłem pięścią w ścianę i policzyłem do dziesięciu by się uspokoić. Wszedłem znów do sali i zauważyłem jak każdy z chłopców żegna się już z Lolą. Nagle wszedł lekarz, popytał o samopoczucie dziewczyny i już wychodził ale Lola go zatrzymała.
- Panie doktorze ! - zawołała - Kiedy będę mogła wrócić do domu ?
- Sądzę że już jutro. Pani stan się poprawił więc nie ma powodu trzymać tu pani u nas. Proszę przyjść jutro do mnie przed pójściem do domu to dam pani wypis - na te słowa od razu się ucieszyła i nie wiem dla czego ale ja też.
- To znaczy że jutro wracasz znów do naszego domu ! - krzyknął Lou
- Tak ! - odpowiedziałam. - Mam jeszcze do was jedną prośbę...
- Jaką ?
- Nie mam za bardzo ciuchów na zmianę bo tamte są całe w krwi i... - nie dokończyła bo przerwał Louis
- Nie ma sprawy ! Jutro ci wszystko przyniesiemy a teraz musimy iść a ty odpoczywaj.

Oczami Loli...

 Patrzyłam jak wychodzą. Była dopiero 20:00 ale mimo tak młodej godziny postanowiłam iść spać bo i tak nie miałam nic do roboty. Kiedy już prawię spałam to usłyszałam wibrowanie że coś wibruje na stoliku koło mojego łóżka. Sięgnęłam ręką i wzięłam to coś. Okazało się że to mój telefon.Całkiem o nim zapomniałam. Podniosłam się do pozycji siedzącej. Zobaczyłam że ktoś do mnie napisał. Nie znałam tego numeru.

' Cześć ! Przepraszam że tak późno piszę ale muszę cię powiadomić że chłopaki mają mają jutro wywiad a mi kazali przyjechać po Ciebie. Będę o 14:00. Dobranoc !
                                                                                   Zayn. xx '

Zastanawiałam się, skąd on ma mój numer. Pewnie od Louisa ale mniejsza z tym. Odpisałam głupie ' Dobranoc ' i poszłam spać

Obudziłam się dość późno bo o 13:45. WOW ! Rzadko budzę się o tej godzinie ! Chyba jednak potrzebny mi był odpoczynek. Podeszłam do okna i ujrzałam okropną pogodę. Padał deszcze i było dość ponuro. Nienawidzę takiej pogody ! Od razu humor mi się pogarsza, chce mi się płakać i przypominają mi się smutne wydarzenia z mojego życia... Za późno ! Przypomniałam sobie o moim tacie ! Bardzo go kochałam ! Szkoda mi Maxa że go nie pamięta. Nie trudno się dziwić. On miał zaledwie 3 dni kiedy... - poczułam łzy na policzku, szybko je starłam. Przecież zaraz pojawi się tu Zayn, on nie może mnie tak zobaczyć. Chwilkę jeszcze patrzyłam przez okno, potem usiadłam na łóżku szpitalnym. Mam nadzieje że nie zapomniał ciuchów dla mnie bo nie mam chodzić w tym. - pokazałam na ciuszki które tu dostałam. Nagle zdałam sobie z czegoś sprawę ! Przecież jak chłopaki jadą na wywiad to z kim zostanie Max ?! Dlaczego on nie może mieć telefonu ?! Wiedziałabym gdzie jest i czy wszystko jest ok. Chyba chłopaki nie są aż tak nieodpowiedzialni żeby 6 latka zostawić samego w domu... A co jeśli są ?! Jak mu się coś stanie ?! Nie wybaczę sobie tego ! Nagle zobaczyłam Zayna w drzwiach.
- Hej ! Jak się czujesz ?
- Cześć ! Yyy... Chyba dobrze - powiedziałam cicho i niepewnie. Cały czas myślałam o Maxie zamiast po prostu się go zapytać. Jest tylko jedne wytłumaczenie na to czemu tego nie zrobiłam. Nadzwyczajnie w świecie, wstydziłam się.
- Czy coś się stało że masz taką zmartwioną minę ?
- Gdzie jest mój brat ?! Wszystko z nim dobrze ?! - naskoczyłam na niego ale już po chwili się uspokoiłam. - Przepraszam za to że tak wybuchłam ! - powiedziałam i spuściłam głowę. Nie powinnam tak krzyczeć.
- Nic się nie stało. - powiedział cicho i spokojnie.
Ja uniosłam głowę i zobaczyłam jego piękny uśmiech który uwielbiałam. Stop ! Przecież obiecałam sobie że najpierw praca a potem chłopcy a po drugie on ma dziewczynę którą na pewno bardzo kocha. Kiedy uświadomiłam co ja mam jeszcze na sobie to od razu zapytałam ale tym razem spokojniej.
- Masz może te ciuchy dla mnie ?
- Jasne ! Nie wiedziałem za bardzo co ci przywieźć więc poprosiłem o radę Dan i Elki. - nie wiedziałam za bardzo kto ale przeczuwałam że niedługo się dowiem. Zayn podał mi torbę w której były moje ubrania i znów się uśmiechnął. Powędrowałam do łazienki i po kilku minutach przyszłam ubrana w czarny sweterek, jasne jeansy, czarną torebkę, czerwoną czapkę, czerwone converse, czarne kolczyki i zegarek na szyję. 
Wróciłam do sali gdzie siedział Malik.
- To co ? Możemy już jechać ?
- Tak tylko jeszcze muszę iść po wypis. Wyszliśmy z sali do której nie chce już wracać chociaż byłam tu tylko albo aż trzy dni.
 Poszliśmy po wypis, wyszliśmy ze szpitala a potem poszliśmy prosto do auta. Kiedy już siedzieliśmy i mieliśmy odjeżdżać to coś sobie przypomniałam...

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej ! Przepraszam że tak długo czekaliście na ten rozdział ale niestety nie miałam dostępu do netu i nie miałam jak dodać rozdziału ;c Następny już wkrótce :) Mam nadzieje że się cieszycie :) Pozdrawiam :***

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 9


Oczami Nialla...

- Jaka ona jest uparta. - pomyślałem i się do siebie uśmiechnąłem.
Patrzyłem na biegnącą przede mną dziewczynę. Nagle sobie przypomniałem że po drodze do kuchni znajduje się prób o który można się łatwo potknąć... Sam nie raz zaliczyłem glebę. Przecież jej może się coś stać !
- Lola, uważaj !! - krzyknąłem w jej stronę. Chyba mnie nie słyszała bo się nie zatrzymała anie nie zwolniła.
Nagle usłyszałem wielki huk i dźwięk rozbitych talerzy. Przestraszyłem się ale zaraz się otrząsnąłem i podbiegłem do niej. Leżała nie przytomna, miała całą rękę w krwi i cały rozwalony łuk brwiowy. Przeraziłem się i zamiast zawieść ją do szpitala ale nie umiałem się ruszyć więc zacząłem modlić się aby ktoś mi pomógł. Usłyszałem jak drzwi się otwierają... Podziękowałem w myślach i zacząłem krzyczeć aby ten ktoś tu podszedł. Nagle koło mnie znalazł się Zayn w bardzo dobrym humorze, ale gdy tylko zobaczył co się stało od razu mina mu zrzedła. Podbiegł do Loli i sprawdził jej puls.
- Niall ! Ty idioto, idź wyprowadź auto! Jedziemy do szpitala ! - krzyknął do mnie a ja po chwili się ocknąłem i zrobiłem to co kazał.

Oczami Zayna...

Kiedy wróciłem do domu byłem naprawdę w dobrym humorze, ale gdy zobaczyłem to co się stało od razu zszedł mi uśmiech z twarzy. Byłem bardzo zły na Nialla że do tej pory jeszcze nic nie zrobił. Strach jednak robi swoje... Podbiegłem do Loli i sprawdziłem czy oddycha, na szczęście okazało się że tak. Pewnie straciła dużo krwi... Wziąłem ją na ręce i wyszedłem z domu. Niall pewnie wyprowadził już moje AUTO. Miałem racje, już tam stał. Położyłem dziewczynę na fotelach z tyłu, ja szybko wsiadłem za kierownice i już chciałem odjeżdżać kiedy przypomniało mi się że przecież Lola ma brata.
- Zayn, czekaj ! Jadę z Tobą ! - powiedział blondyn i już chciał wsiadać...
- Nie możesz ze mną jechać. - zdziwił się jak mu to powiedziałem. - Nie możesz jechać bo przecież w domu jest jej brat. On nie może zostać sam. Niall tylko pokiwał głową na znak że rozumie i pobiegł do domu. Kiedy jechałem do szpitala chyba przekroczyłem wyznaczona prędkość ale miałem to gdzieś. Nie liczył się dla mnie mandat ale życie Loli... Po 15 min. znalazłem się na parkingu przed szpitalem. Wziąłem dziewczynę na ręce i pobiegłem na recepcję. Kiedy byłem w środku podszedłem do jakieś kobiety która chyba pielęgniarką.
- Proszę mi pomóc! - krzyknąłem
- Proszę za mną. - powiedziała spokojnie ta sama pani.
Weszliśmy do jakieś sali, położyłem Lolę na łóżku szpitalnym i zostałem wyproszony. Czekałem na korytarzu chyba z 1 godz. aż ktoś wyszedł z sali. Podszedłem do lekarza.
- Co z nią ?
- A jest pan z rodziny lub jest pan jej chłopakiem ? Bo jeśli nie to nie mogę udzielić żadnej informacji.
Jedyny ktoś z rodziny to Loius ale przecież go tu nie ma... Nie wiem czy dobrze robię ale raz kozi śmierć ...
- Tak, jestem jej chłopakiem. - palnąłem.
- Ehh... No dobrze. Straciła dużo krwi, ma rozcięty łuk brwiowy i niestety podczas wypadku wbił się jej w prawą rękę kawałek talerza. - powiedział.
- Panie doktorze.
- Tak?
- A mógłbym iść do niej ?
- Oczywiście. Zaraz powinna się obudzić. - powiedział, uśmiechnął się i odszedł.
Ciekawe jak Lola zareaguje jak jej powiem że udawałem jej chłopaka. Już się boję jej reakcji. Weszłam do niej i zobaczyłam jak leży taka bezbronna. Usiadłem koło niej na łóżku i czekałem aż otworzy oczy. Wyglądała przepięknie. Odgarnąłem jej kosmyk z twarzy i cały czas przypatrywałem się jej. Nie wiem co mnie podkusiło ale złapałem ją za rękę. Oczywiście lewą :P Zaczęła się budzić.

Oczami Loli...

Poczułam silny ból w prawej dłoni. Powoli zaczęłam otwierać oczy czego oczywiście pożałowałam bo światło mnie oślepiło... Po chwili już moje paczadła przyzwyczaiły się i spokojnie mogłam je otworzyć na oścież. Podniosłam się na łokciach i nagle zobaczyłam przed sobą Malika. A tak w ogóle gdzie ja jestem? Co się stało ? - zapytałam sama siebie w myślach. Mój towarzysz uśmiechał się do mnie przyjaźnie. Nagle poczułam że ktoś trzyma mnie za rękę. Troszkę się zdziwiłam. Spojrzałam na nią i zauważyłam że to Zayn mnie trzyma i gładzi ją kciukiem. Wyrwałam mu się a on się zawstydził. O co mu chodzi ? Przecież jak słyszałam on ma dziewczynę. Co on kombinuję ?! Nie mam teraz czasu na takie przemyślenia... Podniosłam się do pozycji siedzącej i nastała głucha cisza. Spojrzałam na mulata a on się tylko uśmiechną pokazując dwa rzędy białych jak śnieg zębów... Zaczęłam rozglądać się po sali. Gdzie ja do jasnej cholery jestem ?! - krzyknęłam w myślach. Odwróciłam głowę w stronę Zayna i to był mój błąd ponieważ nasze spojrzenia się spotkały. Ma brązowe oczy w których można zatonąć. Patrzyłam na niego z dobre 5 min. Co ja na to poradzę ? Kiedy się już otrząsnęłam, poczułam że ktoś cały czas trzyma mnie za rękę. Wcześniej nie zwracałam na to uwagi... Oczywiście to był on bo nikogo w otoczeniu nie było. Zdziwiłam się troszkę bo jak słyszałam, miał dziewczynę. Szkoda ! - czy ja właśnie tak pomyślałam ? Spojrzałam na nasze dłonie i lekko, niezauważalnie się uśmiechnęłam.
- Jak dobrze że się już obudziłaś. - powiedział Zayn
- A tak w ogóle gdzie to gdzie ja jestem?
- Nie pamiętasz ? - zapytaj a ja przecząco pokiwałam głową. - A więc jesteś w szpitalu. Nie wiem co dokładnie się stało ale wiem że gdy wróciłem do domu to zobaczyłem cię leżącą na ziemi w kałuży krwi.
Przestraszyłam się na wiadomość o szpitalu i tego co się stało. Pierwszy dzień a ja już w szpitalu leże. Stwierdzam że jestem niezdarą -,-
- A co mi dokładnie jest ?
- Straciłaś dużo krwi, masz rozcięty łuk brwiowy i niestety podczas wypadku wbił ci się w prawą rękę kawałek talerza.
- To nieciekawie. - powiedziałam cicho do ciebie.
- A i jeszcze jest jedna sprawa... - spuścił głowę

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Oto rozdział 9 :) Następny rozdział dodam za jakieś 2-3 dni bo już mam prawię skończony :) A tak przy okazji to WSZYSTKIEGO NAJLEPSZEGO VICTORIA !!! :**  Pozdrawiam ! ; >