czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 4 - Ktoś się do nas wprowadzi..

                                        
Ciągle oczami Louisa...

Tsaaa... nie chcesz, nie mów , ale jak będziesz jednak chciał to po prostu przyjdź i powiedz ok ?
- Okej - powiedziałem - łatwo powiedzieć , trudniej zrobić - pomyślałem...
    Wstałem i poszedłem do swojego pokoju przemyśleć wszystko , może powinienem zadzwonić do nich ? Oni też na pewno nie mają łatwo pogodzić się z tą sytuacją. Naprawdę im współczuje , sam bym nie chciał znaleźć się w domu dziecka , chociaż jakby tak to wszystko przemyśleć... przeprowadzka do w ogóle nie znanej wcześniej osoby też jest trudne. Wracając do poprzedniej myśli, to na serio powinienem zadzwonić do niej , zapytać co i jak. Tylko skąd ja wezmę do nich numer ? Chwila ! Przecież ta pani chyba Nowak, jak dobrze pamiętam ma na bank ich numer. A może poczekać aż dowiem się czegoś więcej ? To jest chyba lepszy pomysł. Poczekam! Teraz muszę zachowywać się normalnie żeby chłopaki się nie martwili na zapas. No właśnie, chłopaki ! Jestem ciekawy jak to wszystko przyjmą. Powinienem powiedzieć im teraz , przecież w każdej chwili mogę zjawić się Lola i Max... Nie chce chce mówić tego chłopakom na ich oczach , bo co jeśli chłopaki się nie zgodzą ? Nie chce dawać złudnej nadziei ... Czas wziąć się w garść ! Tak ! Powiem im to dzisiaj.
    Z taką myślą powędrowałem do salonu. Na moje szczęście lub nieszczęście wszyscy siedzieli w salonie i oglądali jakieś durne filmy. Podszedłem do telewizora i nad zwyczajniej w świecie go wyłączyłem.
- Ejjj ! Co ty wyprawiasz ?! - od razu rozległy się krzyki niezadowolenia.
- Muszę wam coś ważnego powiedzieć.
- A nie możesz po filmie ? - zapytał oburzony Harry
- Nie ! To jest naprawdę ważne i nie może czekać !! - wydarłem się na niego.
Wszyscy od razu umilkli i czekali wyczekującymi minami...
- Wprowadzi się ktoś do nas. - powiedziałem nagle
- Jak to ? To Elka będzie z nami mieszkać ? - zapytał Niall z mniej więcej taką miną o.O
- Nie idioto !
- Kto inny może z nami zamieszkać ?! - dopytywał się Harry
- Ale to nie jest do końca wszystko ... Nie wprowadzi się jedna osoba tylko dwie.
- Louis ! Nie wiem co bierzesz ale to coś jest dobre. - nagle wypalił Zayn.
- Ale ja mówię poważnie.
- A powiesz nam chociaż kto się wprowadzi ? - zapytał spokojnie Liam
- Jasne! Pierwszą osobą będzie Max, ma 6 lat i jest moim kuzynem
- A drugą ? - dalej dopytywali
- A drugą będzie Lola , ma 17 lat i również jest moją kuzynką...
- Uuu... dziewczyna, i na dodatek siedemnastolatka !! - powiedział ucieszony Harry
- Nie myśl o tym Styles ! Są to dzieci mojego już niestety zmarłego wujka.
- Rozumiemy ... Spokojnie Lou , nie mamy nic przeciwko. - powiedział uśmiechnięty Liam.
Nie mogłem powiedzieć im całej prawdy , niech myślą że ich ojciec nie żyję i nie maja gdzie mieszkać... proste !
- Więc kiedy mają zamiar się wprowadzać ? - zapytali zaciekawieni
- Jeszcze dokładnie nie wiem , ale raczej w najbliższym tygodniu.
- Lou ! A gdzie oni będą spali ? - zapytał najrozważniejszy Liam
- Yyy... o tym zapomniałem, trzeba urządzić dwa pokoje !
- No to bierzmy się do pracy ! - wydarł się Niall - Ale jeszcze chwila, bo muszę iść coś zjeść do zgłodniałem
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać z Horana a ten biedny nie wiedział o co chodzi. Poczekaliśmy na Niallera aż pół godziny bo jak powiedział : musi zjeść wszystkie kiełbaski , bo tym co by nie zjadł mogło by być smutno.
Wreszcie dołączył do nas głodomor , więc mogliśmy w reszcie zaczynać.
- Zayn ! Ty pojedziesz do sklepu i kupisz dla Maxa różne rzeczy do pokoju !
- Czyli co ?! - pytał poprawiając fryzurę
- Czyli meble i inne duperele do pokoju.
- Harry ! Ty kupisz jakieś zabawki  również dla Maxa
- Ale ja nie wiem jakie ! - oburzył się
- No jak to nie wiesz ?! Nie bawiłeś się nigdy autkami , klockami i różnymi innymi rzeczami ?!
- No niby takk ...
- Więc czego się pytasz ?! Niall, ty kupisz jakieś rzeczy do pokoju dla Loli
- A ty Liam, pojedziesz razem z Zaynem i mu pomożesz.
- Jasne ! A ty Lou ? - zapytał się Daddy.
- A ja zadzwonię do Loli i zapytam się o datę przeprowadzki
- A więc w drogę !! - wydał się kędzierzawy
Wszyscy wyszli z domu a ja złapałem za telefon , już chciałem zadzwonić do tej Alicji Nowak kiedy ktoś do mnie zadzwonił.
- Hallo ?
- Dzień dobry , z tej strony Alicja Nowak.
- Aaa ! Dobrze że pani dzwoni. Mam do pani prośbę ... - miałem nadzieje że poda mi numer do Loli
- Słucham .
- Ja bym chciał poprosić o numer kontaktowy do Loli i Maxa .
- Oczywiście ! Ma pan gdzieś przy sobie kartkę i coś do pisania ?
Szybko wygrzebałem to o co mnie poprosiła i czekałem kiedy podyktuje mi numer...
  Byłem zadowolony że uzyskałem jakiś kontakt do nich.
- Więc zadzwoniłam do pana aby powiadomić że rozmawiałam z Lolą i jest zadowolona ze jednak się udało.
- Bardzo się cieszę.
- Ja również. Jeśli będę jeszcze potrzebna proszę dzwonić na ten numer. A z związku z sprawą w sądzie to dokładnie panu wytłumaczy urzędnik który powinien przyjść do pana w przyszłym tygodniu.
- Dobrze, będę czekał. Dziękuje i do widzenia !
- Proszę ! Do widzenia - odpowiedziała i się rozłączył.
Teraz tylko trzeba zadzwonić pod podany numer...

Oczami Loli...

Kiedy wróciliśmy z lodów byliśmy wykończeni , przynajmniej ja bo Max jeszcze potem biegał po domu i się bawił. Skąd on bierze tyle energii ?! No nie ważne, podczas gdy byliśmy w parku zadzwoniła do nas nasza kuratorka i powiedziała że rozmawiała z naszym kuzynem , troszkę się bałam bo nie wiedziałam jak przyjmie te wiadomość i czy w ogóle się zgodzi. Wolałam jednak zamieszkać u niego niż w domu dziecka... Uspokoiłam się jak powiedziała że jednak Louis się zgodził ale nie do końca bo dalej go nie znałam, jeszcze na dodatek będę musiała przeprowadzić się do Londynu. Na szczęście nie musimy już chodzić do szkoły. Powiedziała że nie mamy się czym martwi, ona wszystko załatwi. Wystarczy że kupię bilet.
  Gdy spokojnie siadłam przed telewizorem myślałam że będę miała przez chwilę spokój, niestety myliłam się. Mój telefon zaczął dzwonić a na wyświetlaczu pojawił się nieznany mi dotąd numer, byłam pewna że to znowu pani kurator jednak to nie była ona.
- Tak ?
- Cześć z tej strony Louis. - usłyszałam głos chopaka, a jeszcze na dodatek po angielsku. Szczęście że umiem bardzo dobrze ten język .
- Heeej. - powiedziałam niepewnie
- Chciałem się dokładnie zapytać, kiedy chcecie się wprowadzić ?
- Tak myślałam że chyba we wtorek bo muszę jeszcze spakować rzeczy i zamówić bilety.
- Nie ma sprawy. To jest mój numer, proszę napisz mi o której macie samolot i o której będziecie na miejscu to po was przyjadę.
- Okej ! Nie ma sprawy . - Louis wydawał się być fajny ...
- Jeszcze później wyślę ci sms-em nasz adres pod który będziesz mogła wysłać jakieś wasze rzeczy.
- Będę czekać.
- OK. Ja muszę kończyć , cześć .
- Cześć ! - powiedziałam i się rozłączyłam.
Już się nie bałam tak bardzo. Louis wydawał się naprawdę spoko. Może przydarzy mi się coś dobrego w życiu ? To się okażę. Właśnie !! Bilety ! Skąd ja wezmę na to pieniądze ? Mam nadzieje że mama nie miała przy sobie karty z bankomatu. Muszę to sprawdzić... Szybko pobiegłam do sypialni naszej matki , gdy już byłam w środku miała problem... Gdzie ona mogła by schować kartę. Zaczęłam przeszukiwać wszystkie szafy, szuflady i nic. Przypomniało mi się coś ! Kiedyś chowała portfel poz materacem w łóżku. Szybko tam zajrzałam. Jest ! Karta też jest , jeden problem z głowy ... Wzięłam portfel i szybko opuściłam mamy pokój.
  A tak w ogóle , gdzie jest Max ?! - pomyślałam
- Max , Max !! Gdzie jesteś ?
- Tu jestem ! - usłyszałam krzyk Maxa.
Poszłam w stronę skąd usłyszałam głos, okazało się że mój braciszek bawi klockami się w swoim pokoju.
Jutro czeka mnie rozmowa z nim o przeprowadzce , to będzie ciężka rozmowa... I tak minęła nam reszta dnia , a mianowicie na bawieniu się klockami.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------
Taki nudny troszkę ten rozdział :( Może następny będzie lepszy ;** Nie wiem kiedy będzie następny rozdział ale przeczuwam że jakoś niedługo . Pozdrawiam <33

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 3

                                          
Zajrzałam do jego pokoju a ten tylko słodko spał , pomyślałam że jak wstanie będzie głodny więc wróciłam na dół do kuchni... Zastanawiałam się co zrobić na obiad i po chwili namysłu postawiłam na zwyczajny polski obiad czyli ziemniaki , schabowy i mizeria. Czułam się jakoś inaczej , już się nie bałam że moja matka przyjdzie i mi coś zrobi ... Robiąc obiad podśpiewywałam sobie , czułam się taka wolna. Matka kiedy jeszcze nie piła uwielbiała mój głos ale kiedy wpadał w depresje to powiedziała że mam nie śpiewać w tym domu. W ciągu godziny uwinęłam się z obiadem i poszłam obudzić Maxa.
- Max ! Chodź na obiad , pewnie jesteś głodny ...
- Pewnie że jestem !! Przecież ci mówiłem że
uwielbiam jeść !
- Hahahaha ! Tak wiem , mówiłeś ! - mówiłam przez śmiech
Wzięłam go za rękę i zeszliśmy na dół.
- Ile sobie życzysz ?
- Dużo !!
- Hahaha :D Dobrze ! - dalej się zastanawiałam : gdzie on to mieści ?
- Smacznego !
- Dziękuję , Tobie również. Max , mam pytanie ...
- Jakie ? - spytał zdziwiony
- Pytała ci się ta pani co była niedawno u nas o naszą rodzinę ?
- Tak , i jeszcze mówiła że będziemy w rodzinie zastępczej ... Tylko nie wiem co dokładnie to znaczy ...
- Hmm... czyli że będziemy gdzie indziej mieszkać i z kim innym . A jak się pani pytała to ty powiedziałeś o naszym kuzynie tak ? - dalej się dopytywałam.
- Tak. Tylko on mi przyszedł do do głowy. Lola, a tam nie będzie mamy ?
- Niestety nie, przykro mi że tak się stało. - na moją odpowiedź wyraźnie posmutniał
- Mam jeszcze jedno pytanie, pójdziemy na te lody ? Bo dawno nie jadłem żadnego.
-Jasne ! Zjemy obiad, odpoczniemy przed telewizorem i pójdziemy ok ?
- OK !!!! - krzyknął uradowany na cały dom
A ja zaczęłam się śmiać :D
Gdy zjedliśmy obiad ja poszłam pozmywać,a Max poszedł oglądać bajki. Po skończonej pracy poszłam się ogarnąć , gdy już wszystko zrobiłam zawołałam :
- Max wyłącz telewizor i idź ubrać już kurtkę !!
- Okej !!
Ja spakowałam do torebki telefon jakby ta pani dzwoniła , portfel i powoli schodziłam na dół, po drodze  zabrałam kluczę od  domu , założyłam płaszcz i wyszłam. Udaliśmy się w stronę najbliższej budki z lodami...

Oczami Louisa...

Przed chwilą wróciliśmy z sesji zdjęciowej, niby nic trudnego a jednak. Wszyscy są wykończeni , włącznie ze mną, a ja chyba od czterech godzin nie zjadłem ani jednej marchewki. Zadowolony że w końcu zjem marcheweczkę, ruszyłem do kuchni. Oczywiście tam zastałem Nialla.
- Co robisz ? - głupie pytanie ! Co może robić Niall w kuchni ?!
- Niccc. - ledwo co odpowiedział bo usta miał pełne jedzenia.
Nie zwracają więcej uwagi na głodomora otworzyłem pewny siebie szafkę z warzywami. Nagle zdałem sobie sprawę z tego że nie ma tam moich marchewek. To dziwne, bo dziś rano kupiłem 20 a zjadłem tylko 15 . Jest tylko jedne wytłumaczenie.
- One Direction !! Zbiórka w salonie ! - wydarłem się na cały dom żeby wszyscy usłyszeli.
Poszedłem do salony wkurzony i czekałem aż wszyscy się zjawią. Pierwszy był Liam , za nim Harry , Zayn i oczywiście cały obładowany jedzeniem Niall. Nie obyło się bez głupich pytań takich jak :
- Pali się czy co ?!
- Dziewczyna cię rzuciła ?!
I wiele, wiele innych... Czekałem aż się uspokoją kiedy to się stało, Liam się zapytał :
- Co się stało że zwołałeś nas tu wszystkich ?
- Ktoś z waszej czwórki jest złodziejem ! I radzę się przyznać który to ukradł mi 5 marchewek !! Bo jak nie to...
- To co ? - zapytał rozbawiony Zayn
- To tobie pozbieram wszystkie lusterka , Harremu wyprostuję włosy , Niallowi zabiorę całe jedzenie a Liamowi będę kazał jeść łyżką!!
- Ja widziałem jak Harry je surówkę z twoich marchewek ! - wykrzyknął Niall.
- Niall !! Jak mogłeś ?! Swojemu przyjacielowi ?
- Dla jedzenia zrobię wszystko !!
Nagle Harry się poderwał z fotela na którym przed chwilą siedział i zaczął uciekać.
- Styles ! Nie uciekaj bo i tak cię dogonię !!!
- Nie złapiesz mnie , a ta w ogóle twoje marchewki były pyszne !! - wydzierał się Hazza podczas uciekania.
Harry zawsze ucieka do łazienki... Tym razem mu się to nie uda ! Szybko zagrodziłem mu drogę i chyba nie zdążył wyhamować , efektem czego wleciał na mnie , turlaliśmy się po całym korytarzu , nagle Harry chciał wstać a ja go odruchowo złapałem za nogę przez co jebnął brodą o ziemię . Hahaha :D Bezcenny widok. Kiedy się już pozbierał chciał się odegrać ale przerwał mu dzwonek telefonu , mojego telefonu !
- Stop ! Może to coś ważnego ! -krzyknąłem. Sprawnie się poniosłem na równe nogi odebrałem telefon.
- Hallo ?
- Dzień dobry , czy dodzwoniłam się do Louisa Tomlinsona ?
- Tak , to ja.
Szybko poszedłem do swojego pokoju , zamknąłem się , usiadłem na łóżko i dalej rozmawiałem...
- Witam , ja nazywam się Alicja Nowak i jestem kuratorem sądowym Loli i Maxa Say.
Trochę byłem zdziwiony, niby dlaczego do mnie dzwoni kurator ?! Ale te nazwisko które przed chwilą podała mi niejaka Alicja skądś znałem, po chwili namysłu przypomniałem sobie że miałem wujka o takim nazwisku który już niestety nie żyje ...
- Hallo ? Słyszy mnie pan ?
- Tak, tak słyszę ! Przepraszam zamyśliłem się. Proszę mówić dalej...
- Tym dwojga grozi dom dziecka , a żeby tego uniknąć szukamy kogo z rodziny który ma dobre warunki mieszkaniowe, pracę i ma ukończone 19 lat. Niestety oni nie mają zbytnio rodziny , więc zostaję nam tylko pan. Zależy nam również na czasie, chcemy żeby ta dwójka od razu się przyzwyczaiła do nowego otoczenia.
- Mam dom , pracę i 20 lat , ale dalej nie wiem o co chodzi ...
- Bo szukamy kogoś kto by mógł adoptować tą dwójkę. Lola ma 17 lat , a Max 6. Musieliśmy odebrać je jej matce , ponieważ dużo piła i codziennie bija swoją córkę.
- Bardzo mnie pani zdziwiła tą wiadomością , ale jak mam warunki i mogę to pomogę.
- Cieszę się ! Czy jest szansa żeby ta dwójka przeprowadziła się do pana ?
- Oczywiście ! Mogą się wprowadzać kiedy będą mogli i chcieli.
- Jestem panu ogromnie wdzięczna ! Na pewno się ucieszą z tej wiadomości ! Do załatwienia papierkowej roboty przyślę do pana kogoś od nas.
- Dobrze ,  będę czekał.
- Aaaa ! jeszcze  jedno ... o sprawię w sądzie pana powiadomię w najbliższym czasie.
- Będę czekał na wiadomość od pani .
- Do widzenia
- Tak , tak ! Do widzenia !
Zaskoczył mnie ten telefon ... nigdy bym się nie spodziewał że ciocia Angela zacznie pić i bić swoje dzieci. Szkoda że wcześniej nie poznałem Loli i Maxa... Jakbyśmy się znali to było by nam łatwiej w tej sytuacji, a tak się nigdy nie widzieliśmy na żywo a teraz jeszcze zamieszkamy pod jednym dachem . Na razie nie będę mówił chłopakom o tym , powiem dopiero jak już wszystko będzie jasne...
    Od rozmowy nie mogłem się na niczym skupić bo cały czas myślałem jak to teraz będzie , chłopaki to chyba zauważyli.
- Louis ! Co się z tobą dzieje ?! Od ostatniej rozmowy telefonicznej , jesteś jakiś dziwny ... - mówił Zayn
- Zdaje wam się. - odparłem spokojnie
- Jak już nie chcesz mówić tego to powiedz chociaż z kim rozmawiałeś ?
- yyy... - nie mogłem im teraz powiedzieć tak prosto z mostu że będą z nami mieszkać Lola i Max które adoptuję. Tak dobrze czytacie : adoptuję ! Nie mogę ich zostawić...
- Powiesz nam w końcu ?!
- no ja ten... z mamą rozmawiałem ! - nie umiem kłamać ...
- Tsaaa... nie chcesz, nie mów , ale jak będziesz jednak chciał to po prostu przyjdź i powiedz ok ?
- Okej - powiedziałem - łatwo powiedzieć , trudniej zrobić - pomyślałem...

                                                                                         C.D.N...
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Nareszcie rozdział trzeci !! Jeśli ktoś to czyta, proszę o komentarz ! Będę bardzo wdzięczna za wasze opinie <33 Jeszcze nie wiem kiedy pojawi się rozdział czwarty ale obiecuję że jakoś nie długo !  Kocham Was !! Pozdrawiam !! ^^ A i jeszcze jedno, wiem że to troszkę dziwne że w sprawie adopcji załatwiali to przez telefon ale nie chciałam już przedłużać...

piątek, 24 maja 2013

Rozdział 2



Dzisiaj nie chciało mi się wstać, nie dziwię się bo to w końcu sobota. Czułam że w tym dniu się coś wydarzy , coś co zmieni całe moje życie. Ale czy na lepsze ? Tego nie wiem. Nagle poczułam że coś mam na brzuchu , okazało się że to czyjaś ręka ...
Nagle sobie przypomniałam że przecież 
Max ze mną śpi. Podniosłam się bo musiałam sprawdzić godzinę, zegarek pokazywał 8:06. No nic , pora wstawać , ehh ... Zwlokłam się z łóżka tak aby nie obudzić Maxa. Szybko podeszłam do szafy i postanowiłam że dzisiaj postawię na luz. Wybrałam białą bluzkę z czarnym sercem, miętowe rurki, vansy i czarne kolczyki w kształcie serca. Poszłam do łazienki żeby się pomalować. Będąc już w łazience, pociągnęłam parę razy tuszem po rzęsach, dodałam dużą ilość pudru, zazwyczaj nie nakładam aż tyle ale tym razem musiałam bo po wczorajszym uderzeniu miałam niezłego sińca na policzku do tego wszystkiego troszkę błyszczyku i już byłam gotowa.  Musiałam jeszcze zajrzeć do swojego portfela , żeby sprawdzić czy mam coś jeszcze ze swoich oszczędności. Zostało tylko 300 zł. , ehh... i jak my mamy z tego przeżyć , muszę się ograniczyć z kupowaniem ciuchów i iść do jakieś pracy po szkole bo niedługo skończą się pieniądze na koncie które zostawił mamie tata. A że mama piję za nie , więc za dużo to tam nie zostało. Jak obiecałam Maxowi , idziemy dzisiaj na lody , muszę mu wynagrodzić za to że ma zepsute dzieciństwo. Szybko poszłam do kuchni żeby zdążyć zrobić śniadanie sobie i bratu. Zajrzałam do lodówki i postanowiłam  że zrobię naleśniki z czekoladą. Wyciągnęłam potrzebne produkty i wzięłam się do pracy , po około 30 min. danie było gotowe. Żeby jedzenie które zrobiłam nie było zimne zanim Max wstanie , poszłam go obudzić.
- Wstawaj śpiochu !
-Nieeee ! Jeszcze chwilka...
- Nie to nie... Naleśniki z czekoladą zjem sama - mówiąc to wystawiłam mu język. Wiedziałam że lubi czekoladę , chociaż jakby się tak zastanowić to każdy jak był dzieckiem lubił czekoladę i różne słodycze.
- Czekaj ! Już idę !! - wybiegł tak szybko z mojego łóżka , że prawię się przewrócił. 
- Ooo nie, nie . Najpierw się ubierz ładnie ,  bo dzisiaj idziemy na lody, tak jak obiecałam. 
- Yeahhhh ! - krzyknął zadowolony 
Max szybko pobiegł do swojego pokoju i wybierał ciuchy a ja poszłam do kuchni zaparzyć herbatę i sprawdzić co z mamą. Mimo wszystko i tak ją kocham ...

Oczami Maxa...

Jak ja kocham naleśniki i jeszcze do tego czekolada, mniam ! Szybko pobiegłem do swojego pokoju po jakieś ciuchy na dziś . Kompletnie nie wiedziałem w co się ubrać, to troszkę dziwne jak na dziecko i to jeszcze chłopczyka ale interesuję mnie moda. Nie lubię wyglądać jak to mówią:  fleja. Uwielbiam nosić ful capy, dlatego mam ich troszkę. Założyłem szarą bluzę z fioletowym nadrukiem , czarne spodnie , zielone vansy i oczywiście ful cap w kolorze fioletowym . Przejrzałem się w lustrze i już byłem gotowy. 
- Czas na śniadanie - powiedziałem do siebie i zszedłem na dół do kuchni.

Oczami Loli...
W tym samym czasie...

Kiedy Max poszedł się ubrać ja wyjęłam dwa kubki i włożyłam do nich torebki z herbatą , wstawiłam wodę. W tym czasie kiedy woda się gotowała poszłam zobaczyć co się dzieje z mamą ...
Już nie daleko jej sypialni poczułam woń alkoholu , ostrożnie otworzyłam drzwi i zobaczyłam że już od rana mama piję ... Co ona ze sobą robi ?! Zamknęłam drzwi żeby mnie czasami nie zauważyła bo nie chce kolejnej kłótni jeszcze przy Maxie... Zeszłam na dół bo usłyszałam gwizdek. Pewnie woda się zagotowała. Zdjęłam czajnik z kuchenki i zaparzyłam herbatkę. Nagle zobaczyłam że Max schodzi po schodach.
- Jak on się lubi stroić - pomyślałam - Bardzo głodny ? - zapytała
- I to jeszcze jak, może tego jeszcze nie wiesz ale ja kocham jedzenie !
- Teraz już wiem ! - powiedziałam śmiejąc się - Ile naleśników ?
- Wszystkie !!! 
- Hahaha :D Obawiam się że nie zjesz tyle ! - powiedziałam przez śmiech - Musisz mieć jeszcze miejsc na lody pamiętasz ? 
- Aaaa ! No racja , jeszcze lody ! To poproszę 5 naleśników z dużą ilością czekolady !!
- Dobrze ! Hehe ! Siadaj i jedź .
Nałożyłam tyle ile chciał a sobie wzięłam tylko 3 . Cały czas patrzyłam gdzie on to wszystko mieści ... Gdy wszystko zjadł ja jeszcze męczyłam się z ostatnim naleśnikiem... Dobrze że to kwiecień i nie jest tak zimno jak na Polskę . Już byliśmy koło drzwi i ubieraliśmy kurtki letnie , kiedy nasza matka przyszła i zaczęła następną kłótnie ...
- Gdzie wy się wybieracie bez zgody własnej matki ?! - krzyknęła na mnie i na mojego brata 
- Jak najdalej stąd ! - za późno ugryzłam się w język
- Coś ty gówniaro chcesz znowu dostać ale tym razem mocniej ?! - przeraziłam się ale musiałam zrobić wszystko żeby nic nie zrobiła Maxowi ...

Oczami Maxa... 
W czasie kłótni jego mamy i Loli...

Byłem bardzo ucieszony bo dawno nie jadłem lodów, już mieliśmy zamiar wchodzić kiedy naprzeciw nam wyszła mama ... Znów krzyczała na mnie i na Lolę , tylko że Lola jeszcze coś mówiła a ja się patrzyłem i nie wiedziałem co robić. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi , chyba tylko ja go słyszałem . Nie byłem pewny czy dobrze robię ale poszedłem otworzyć drzwi , za nimi stała dość znana mi pani , ma około 35 lat,  która nas odwiedzała po mniej więcej miesiąc. Kiedy usłyszała jakieś krzyki pośpiesznie weszła do środka i poszła w stronę skąd dochodziły odgłosy kłótni...

Oczami Loli...

Nagle zauważyłam że Max zniknął , przez chwilę zastanawiałam się gdzie on może być. Nie miałam czasu dłużej o tym myśleć ponieważ moja matka zaczęła do mnie podchodzić , przypomniała mi się sytuacja z ostatnich dni... Mama zaczęła mnie bić nie od wczoraj ale od dłuższego czasu. Codziennie nabieram nowych siniaków, nikomu tego nie mówiłam, nawet kuratorce która nas odwiedza co miesiąc. Nie mówię tego nikomu bo nie chce trafić do domu dziecka ... 
- Tym razem mnie popamiętasz i nigdy więcej nie będziesz pyskowała !!! 
Podeszła i z całej siły walnęła mnie w twarz , efektem tego było że odbiłam się od ściany za mną , padłam na zimie. Łzy zaczęły lecieć strumieniami, naglę poczułam silny bój nosa , okazało się ze leci mi z niego krew... 
- Nienawidzę cię !! 
Do mnie podbiegł Max i cały zapłakany pytał się co się stało i czy nic mi nie jest już chciałam mu odpowiedzieć żeby sie nie martwił ale usłyszałam jak moja mama krzyczy a ktoś ją próbuję wyprowadzić z domu.
- Zostawcie mnie ! Ona sobie na to zasłużyła !! Odpierdolcie się !!!! - cały czas krzyczała.
Nie jestem pewna kto to był bo zemdlałam ...

Oczami Maxa...

Kiedy pani Alicja (tak miała na imię ta kurator) weszła do pokoju , przeraziła się a ja nie wiedziałem o co może chodzić ... Szybko pobiegłem za nią i zobaczyłem jak moja mama biję Lolę , nie wiedziałem co robić . Pani Alicja kiedy to zobaczyła , wyciągnęła telefon i zadzwoniła po policję. Oni pojawili się błyskawicznie i chcieli wyprowadzić moją mamę . Nawet nie wiem kiedy zacząłem płakać ... Zobaczyłem że Lola leży na ziemi , szybko pobiegłem do niej i próbowałem się zapytać czy nic jej nie jest ale ona mi nic nie odpowiedziała tylko zamknęła oczy i się nie ruszała , bałem się że umarła . Nie mogę stracić kolejnej osoby. Tata nie żyję , mama mnie nie kocha a teraz Lola ...
- Lola ! Proszę nie zostawiaj mnie , obiecałaś mi to ! Lola !!!! 
Kiedy pani Alicja to zobaczyła podbiegła do nas i próbowała mnie uspokoić a za chwilę wezwała pogotowie  ... Za chwilę pojawili się jacyś mężczyźni i zaczęli robić coś z Lolą , chcieli zabrać ją do szpitala ale jednak okazało się że Lola tylko zemdlała przez to że  uderzyła mocno o ścianę. Z jednej strony ucieszyłem się że żyję a z drugiej martwiłem się o nią ... Jeszcze długo się nią zajmowali aż potem położyli Lolę na łóżko ... Jeden z panów rozmawiał z P. Alicją . Na szczęście stałem blisko i słyszałem całą rozmowę . 
- Jest słaba , zemdlała... ale niedługo powinna się wybudzić. Na dodatek kiedy ją badaliśmy, zauważyliśmy że to nie był pierwszy raz kiedy ja ktoś pobił , skaleczenia i siniaki ma na całym ciele. Jeszcze jedna sprawa , podejrzewamy że ona również sama siebie okaleczała ponieważ ma parę blizn na nadgarstku, chyba od żyletki . Prosimy aby pani została i spoglądała na nią. 
- Oczywiście że zostanę , dziękuje za wszystko.
- Proszę bardzo. Do widzenia !
- Do widzenia , jeszcze raz bardzo dziękuję. 

Parę godzin później...
Oczami Loli...

Powoli próbowałam otworzyć oczy , po paru próbach udało mi się otworzyć je na oścież , od razu tego pożałowałam bo światło słoneczne nie oślepiło, skutkiem tego było ponowne zamknięcie oczu. Po paru minutach moje paczadła się przyzwyczaiły. Chciałam wstać, było to dość trudne ale kiedy to już zrobiłam od razu tego pożałowałam bo poczułam ostry ból głowy , nosa i pleców . Syknęłam z bólu...
- Ałaaa ! 
Nagle przy mnie pojawiła się Pani Alicja , zdziwiłam się troszkę , a to co mi później powiedziała jeszcze bardziej mnie zdziwiło i zamartwiło...
- Jak się czujesz Lola ? 
- Nawet dobrze ...
- Czy to prawda że mama biła cię już wcześniej ? - Rozmawiałam już o ty wszystkim z Maxem , teraz muszę się tego od ciebie dowiedzieć .
- Tak to prawda...
- Właśnie takiej odpowiedzi się bałam... Przepraszam że ci to mówię tak od razu ale niestety to jest już na 100 % pewne ...
- Słucham .
- Rozmawiałam z paroma ludźmi od takich przypadków i niestety będziecie razem z bratem w rodzinie zastępczej 
- Co ?! Nie zgadam się !
-Niestety nie masz w tej sprawię za dużo do gadania , ale nie bój się. Rodzina zastępcza to nie jest nic strasznego. Zawsze może was adoptować rodzina np. ciocia , wujek , nawet kuzyn. Chodzi tylko o to żeby miał warunki mieszkaniowe , pracę i żeby miał ukończone 19 lat...
Tego się właśnie bałam ... my nie mamy żadnej rodziny. 
-  Ale my nie mamy nikogo takiego ...
- Jak rozmawiałam z Maxem to on wspomniał o jakimś kuzynie który ma 20 lat. , ma dom i prace , prawda to ?
- No niby tak , mamy takiego kuzyna ale my nie utrzymujemy z nim kontaktów ...
- To nic nie szkodzi , ja z nim porozmawiam ... Tylko by miała jedną prośbę ...
- Jaką ?
- Poproszę jego imię , nazwisko .
- Louis Tomlinson .
- Dobrze , dziękuje . Jeszcze dziś się z nim skontaktuje i dam wam dzisiaj wieczorem znać dobrze ?
- Dobrze ... 
Nie byłam pewna czy to dobry pomysł , ale nie martwię się bo za dwa lata sama znajdę pracę , kupię dom i zaadoptuję brata ...
- To ja już będę szła, bo zależy mi na tym żeby jak najszybciej skontaktować się z waszym kuzynem. 
- Dobrze , do widzenia. - pożegnałam się.
Ta pani już wychodziła a ja miałam jeszcze jedno pytanie ...
- Gdzie jest nasza matka ?
- Pani Angela teraz jest na komisariacie i trzeźwieję, a następnie będzie zeznawać... 
- A ona może iść do więzienia ?
- To jest pewne że pójdzie , za to co pani zrobiła ...
- Mam jeszcze jedno pytane ...
- Tak ?
- Gdzie jest Max ?
- Śpi na górze 
- Dobrze, dziękuję i czekam na wiadomość ...
- Do widzenia !
- Do widzenia . 
Musiałam wstać sprawdzić godzinę , zegar wskazywał 15:35. Pobiegłam na górę sprawdzić czy z Maxem wszystko w porządku ... Zajrzałam do jego pokoju a ten tylko słodko spał , pomyślałam że jak wstanie będzie głodny więc wróciłam na dół do kuchni. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Oto rozdział 2 , mam nadzieje że wam się choć troszkę podoba . Proszę komentujcie bo nie wiem czy ktoś w ogóle to czyta ... Pozdrawiam <333

Rozdział 1 - Nienawidzę cię za to co nam zrobiłaś !

                                                            
Z każdym dniem jest coraz gorzej... Moja niegdyś kochana mama prawie codziennie jest pijana przez co robi awantury o byle co. Pewnego dnia kiedy wróciłam ze szkoły  to bałam się wejść do domu, bo wiedziałam co tam zobaczę. Wzięłam się w garść i otworzyłam drzwi, weszłam do środka i poczułam intensywny odór alkoholu. Od razu pobiegłam do najbliższego okna i otworzyłam je. Nagle poczułam za sobą czyjąś obecność, wiedziałam że to moja mama ... Odwróciłam się i zobaczyłam że jest wściekła tylko nie wiem na co. Nagle się na mnie wydarła a ja dalej nie wiedziałam o co jej chodzi...
- Co ty wyprawiasz ?! - krzyknęła
- Ja ty... tylko... no ... - zaczęłam się jąkać
- No słucham ! Wysłowisz się w końcu ?!
- Ja tylko otworzyłam okno , przecież nic się nie stało ! - podniosłam głos , ale za chwilę się uspokoiłam.
Moja rodzicielka się jeszcze bardziej wściekła.
- Nie podnoś gówniaro na mnie głosu ! Co ty sobie myślisz ?! Jestem twoją matką a nie jakąś koleżanką !!
- Jak śmiesz nazywać się moją matką ?! Wyrządziłaś mi w życiu tyle krzywd ! Nie tylko mi ale także Maxowi !
Nagle zaczęła do mnie podchodzić, wystraszyłam się troszkę ale nie dałam tego po sobie poznać. Na jej twarzy malowała się złość.
- Co ty smarkulo do mnie powiedziałaś ?! - wykrzyczała
Zamachnęła się i uderzyła mnie prosto w policzek, upadłam na ziemię. Poczułam że łzy spływają mi po rozpalonym i bolącym od uderzenia policzku. Resztkami sił wstałam i popatrzyłam na matkę, ta się tylko głupio zaśmiała i powiedziała:
- Hahaha ! Następnym razem pomyślisz jak powinno się odzywać do własnej matki!! - krzyknęła
- Nienawidzę cię za to co nam zrobiłaś ! - wykrzyknęłam jej prosto w twarz, nie spodziewała się tego że podniosę na nią głos po tym co mi zrobiła.
Miałam wszystkiego dość, dlatego szybko pobiegłam do swojego, otworzyłam pierwszą szufladę mojej szafeczki nocnej i wyciągnęłam jedną żyletkę. Zamknęłam się w łazience. Usiadłam na ziemi , przez chwilę popatrzyłam na rękę. Złapałam  mocno żyletkę , podwinęłam rękaw bluzy i wolnym ruchem przejechałam po nadgarstku. W miejscu gdzie przez chwilą była żyletka momentalnie pojawiła się stróżka płynącej krwi. Popatrzyłam na ten okropny widok i powoli się uspokajała. Nagle usłyszałam otwieranie się drzwi wejściowych. Przestraszyłam się bo wiedziałam że to Max wrócił od kolegi z sąsiedztwa. Nie mógł mnie teraz zobaczyć , nie w takiej sytuacji. Szybko odkręciłam wodę , przemyłam rękę z krwi i owinęłam bandażem który znalazłam w apteczce i wyszłam. Miałam  rację - to był Max. Cieszę się że nie było go w tym czasie w domu i nie widział tego wszystkiego. Natychmiast wróciłam do swojego pokoju żeby brat niczego się nie domyślał. Wiem że ma tylko 6 lat ale dużo rozumie i wie co się wokół niego dzieje jak na swój wiek. Kiedy już byłam we własnym pokoju i chciałam usiąść to usłyszałam pukanie do drzwi.
- Proszę - powiedziałam zasłaniając rękawem od bluzy ranę owiniętą bandażem.
Za drzwi wyłoniła się mała głowa Maxa, kiedy mu się dokładnie przyjrzałam zobaczyłam że płaczę...
- Mały co się stało ? - podeszłam do niego i zapytałam smutno
- No booo ma... mama , no bo... - jąkał się płacząc
- Nie bój się skarbie wszystko będzie dobrze. - mówiąc to przytuliłam go. - Mam nadzieję że będzie. - pomyślałam.
- Lola , co się dzieje z mamusią ? - mówił dalej płacząc
- Mama jest chora, nie martw się. Wszystko się niedługo ułoży. - sama nie wierzyłam że będzie dobrze ale jak to mówią nadzieja matką głupich.
Przez ten cały czas przytulałam i kołysałam go na boki. Po chwili odsunęłam go od siebie , ucałowałam mocno w czoło i powiedziałam:
- Może się pobawimy klockami lego ? - wiedziałam że uwielbia układać z nich różnorakie budowle , może w przyszłości zostanie budowlańcem. Zawsze miałam w swoim pokoju pudełko klocków, czasami jak mi się nudzi to sama układam różne piramidy , domy itd... Wtedy czuję się jak zwykła dziesięciolatka która nie ma żadnych zmartwień, ma kochających ją rodziców i śmiało może cieszyć się z życia.
- Hmm... - chwilę się zamyślił . - Jasne !! - wykrzyknął uradowany.
- Hahaha :D No to bierzmy się do pracy i zbudujmy największy budynek świata !

Oczami Maxa...

Kiedy wszedłem do domu poczułem dziwny zapach , aż mi się w głowie zakręciło. Od razu poszedłem do pokoju gościnnego zobaczyć czy mama i Lola są w domu. Kiedy zajrzałem do pokoju, mama trzymała w ręku kieliszek... Znałem moją rodzicielkę i wiedziałem że może zaraz się na mnie wydrzeć że jej przeszkadzam. Kiedy przypomniała mi się ostatnia kłótnia z mamą i Lolą zacząłem płakać. Szybko pobiegłem do pokoju swojej siostry , miałem wielką nadzieje że ją tam zastanę. Kiedy już byłem pod drzwiami pokoju cichutko zapukałem , poczułem wielką ulgę kiedy usłyszałem głos mojej siostry. Wszedłem i szybko przytuliłem się do niej, ona mnie zawsze pocieszała w trudnych chwilach. Ja wiem że jak ma się 6 lat to nikt cię nie traktuję poważnie, ale ja bardzo dużo rozumiałem jak na swój wiek... Kiedy Lola zaproponowała żebyśmy zbudowali największy budynek na świecie, bardzo się ucieszyłem bo uwielbiam klocki lego. Bawiliśmy się kilka godzin. Kiedy poczułem się senny, nie chciałem tego mówić siostrze bo to by oznaczało koniec zabawy. Niestety ona to zauważyła... No trudno, ale jutro jest sobota więc mogę się bawić calutki dzień.

Oczami Loli...

Zobaczyłam że Maxowi się już oczy same zamykają więc z ciekawości zapytałam:
- Max, chce ci się spać ?
- Nie ! Ja chce się bawić
- Hahaha :D Wiem że chcesz się bawić , ale jutro jest sobota i obiecuję że pobawimy się cały dzień, a później jak zasłużysz pójdziemy na lody , dobrze ?
- Taaak ! Lody , lody !
- Hahaha. - znów się zaśmiałam.
Wzięłam Maxa na ręce i zaniosłam do jego pokoju. Mimo że mama piła, nie mieliśmy małego domu. Tata jak jeszcze żył kupił dom i zapisał na mamę. Współczuję z całego serca Maxowi że nie poznał swojego taty. Kiedy Max się urodził, tata zmarł. Pamiętam jak zabierał mnie do parku, karmiliśmy kaczki i nie mieliśmy żadnych zmartwień. Mama też wtedy nie piła dużo, jak już to okazyjnie. Kłopoty zaczęły się po śmierci naszego ojca. Nasza mama wpadła w depresję i nie obchodziło ją nic, miałam wtedy 11 lat i myślałam że to minię, że mama pogodzi się ze śmiercią swojego męża a naszego kochanego taty. Musiałam sama wychować brata, dlatego mamy taką silną więź. Wszystko znowu powróciło, na samo wspomnienie tego wszystkiego posmutniałam. Szybko się otrząsnęłam żeby mój brat niczego nie podejrzewał, niestety nie udało się.
- Lola, co się stało ?
- Nic się nie stało. Chodź ubierzemy cię w piżamę , jaką chcesz ? W samochodziki, roboty czy tą w misie ?
- W samochodziki ! - krzyknął
- Dobrze, wiem że kochasz wszystko co jest związane z samochodami.
Sprawnie przebrałam Maxa, utuliłam do snu i już miałam gasić światło i wychodzić gdy nagle się odezwał.
- Nie zostawisz mnie nigdy, prawda ?
Zdziwiłam się troszkę jego pytaniem, skąd ten pomysł ?
- Jasne że cię nigdy nie zostawię, kocham cię i będę o ciebie dbała.
- Ja też cię kocham Lola.
Uśmiechnięta zgasiłam światło i wyszłam. Udałam się do swojego pokoju po rzeczy potrzebne do kompania , bieliznę i oczywiście piżamy. Ruszyłam w stronę drzwi od łazienki , gdy już byłam w środku ściągnęłam wszystko z siebie i poszłam pod prysznic. Strumienie ciepłej wody zmywały ze mnie wszelkie zmartwienia. Zakręciłam wodę , wyszłam z kabiny , wtarłam w siebie ulubiony balsam truskawkowy , ubrałam się w przygotowane wcześniej piżamy i wysuszyłam moje z każdym dniem dłuższe włosy. Czysta i pachnąca ruszyłam do swojego pokoju, gdy byłam już w środku zgasiłam światło i szybko wskoczyłam do łóżka pod kołdrę. Już zasypiałam gdy poczułam że coś się do mnie przytula, wystraszyłam się. Błyskawicznie się odwróciłam i zobaczyłam że to Max. Z jednej strony poczułam ulgę a z drugiej byłam zdziwiona co on tu robi.
- Max, co ty tu robisz ? - zapytałam spokojnie.
- Mogę dzisiaj spać z tobą ? - odpowiedział pytaniem na pytanie zaspanym głosem.
- Hehe, jasne że możesz . Tylko nie zabieraj mi kołdry - powiedziałam uśmiechnięta
- Dobrze.
Nachyliłam się nad nim i pocałowałam go w czoło.
- Dobranoc skarbie. - szepnęłam mu na ucho.
I tak nie myśląc już o problemach zasnęłam. Ciekawe co przyniesie nowy dzień...

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
I tak oto skończyłam pierwszy rozdział <333 Następny już wkrótce :**

czwartek, 23 maja 2013

BOHATEROWIE

Lola Say (17 lat )
Jest to urocza, czasami nieśmiała dziewczyna. Uwielbia dobrą zabawę z przyjaciółmi, choć nie ma ich zbyt wiele. Pod tą maską kryję się krucha dziewczyna która potrzebuję wsparcia. Kocha śpiew, ale nie robi tego publicznie. Jedyne osoby które słyszały jak śpiewa to brat Max i mama Angela. Mieszka w Polsce od 3 roku życia, wcześniej mieszkała w Anglii , stąd jej imię i nazwisko. Od małego miała problemy, jej mama piła a ojciec zmarł tuż po narodzeniu się Maxa. Chociaż matka wyrządziła jej tyle krzywd to i tak ją kocha nad życie. Nie jest fanką 1D , choć jeden z członków tego zespołu jest jej dalekim kuzynem z którym będzie zmuszona zamieszkać razem z bratem. Po przeprowadzce zaprzyjaźni się z Megan i  Chrisem . Mówi biegle po angielsku .
Max Say (6 lat)
Zwariowany chłopczyk o niebieskich oczach. Kocha swoją siostrę nad życie, mimo tego że czasami nie ma dla niego czasu.  Bardzo przeżyję rozstanie z matką, ale z czasem przyzwyczai się do nowego otocznia. Uwielbia klocki lego i samochodziki o różnej wielkości. Nigdy nie poznał swojego kuzyna który jak słyszał jest w znanym w całym świecie zespole. Umie mówić po angielsku ale jeszcze niektóre rzeczy mu się mylą .
Angela Say (36 lat)
Miała wiele kłopotów w życiu, dlatego coraz częściej zaglądała do kieliszka żeby zatopić smutki. Kiedyś opiekuńcza, kochana mama a teraz nie interesuje ją nic. Straciła pracę przez picie. Kiedy zabiorą jej dzieci przejrzy na oczy i będzie chciała się zmienić. Bardzo kocha swoje pociechy. Wie że je skrzywdziła.  

Megan Lloyd (17 lat)
Rozrywkowa , śmiała , pełna pomysłów dziewczyna. Uwielbia taniec. Zawsze jest uśmiechniętą, otwartą na nowe znajomości dziewczyną. Kocha nad życie swoją rodzinę , przyjaciół oraz swojego chłopaka Chrisa. Zaprzyjaźni się z Lolą. Mega fanka 1D .

One Direction 
Jest to brytyjsko-irlandzki zespół. Niedługo zaprzyjaźnią się z Lolą. W jego skład wchodzą : Louis Tomlinson (21 lata) , Niall Horan (19 lat) , Liam Payne (19 lat) , Zayn Malik (19 lat) , Harry Styles (18 lat) 

Eleanor Calder (19 lat)
Jest bardzo miłą i śmiałą dziewczyną. Pracuję w modelingu , bardzo kocha swojego chłopaka Louisa Tomlinsona. 

Danielle Peazer (19 lat)
Wesoła, otwarta na nowe znajomości dziewczyna. Kocha taniec, dlatego jest tancerką. Jest po uszy zakochana w swoim chłopaku Liamie. 
Perrie Edwards (19 lat)
Szalona, rozrywkowa dziewczyna. Jej chłopakiem jest Zayn Malik. Jest w zespole Little Mix który nie jest za dobrze jeszcze znany. Niedługo zrobi rzecz którą nikt by się po niej nie spodziewał. 

------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Hej kochani :** Mam nadzieję że rozdział pierwszy pojawi się jeszcze w tym tygodniu . Pozdrawiam <333